Teściowa to taka mama, która dostaje dorosłe dziecko niewychowywane przez nią od urodzenia. Jak nadrobić te zaległości?
Taki prezent robi swojej rodzicielce córka albo syn, zawierając związek małżeński. Trzeba wtedy przeskoczyć lata, kiedy nie było się razem, i szybko się zżyć. Odtąd mama żony albo mama męża – dawniej nazywana świekrą – będzie uczestniczyć w życiu zakładających rodzinę. Dobrze, żeby czuła się u nich jak u siebie, ale nie całkiem. Bo przecież jest jednak gościem w tworzonym od podstaw domu. Niewątpliwie sporo wysiłku wymaga staranie się, żeby dzieci nie uznały, że prawdę mówi piosnka z wyrazistym refrenem: „Teściowa to mój wróg”. Albo nie traktowały jej jak zięć w klasycznym dowcipie, kiedy przybiega do niego synek z wiadomością: – Tato, dzik zaatakował babcię. – Jeśli sam zaatakował, to niech sam się broni – pada odpowiedź. Głowa boli od złośliwych dowcipów i powiedzonek o teściowych. Takie nagromadzenie złośliwości powinno być ostrzeżeniem przed realnymi problemami, które muszą istnieć, skoro tyle się o nich mówi. Dlatego mądre teściowe, przeczuwając, jakie trudne zadanie przed nimi stoi, proszą o pomoc bł. Mariannę Biernacką – teściową, która oddała życie za synową. 13 lipca, w jej wspomnienie, do sanktuarium Matki Bożej Bazylianki w Lipsku na Podlasiu, gdzie się urodziła, przyszła w tym roku trzecia Pielgrzymka Teściowych. Brały w niej udział także synowe i wnuki pątniczek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.