Ojciec Leon i Bartosz Michałowski, czyli rozmowa mnicha z (pra)siostrzeńcem.
Bartosz Michałowski: Myślę, że się wujek nie pogniewa, jeśli z najwyższym szacunkiem zauważę, że jako młodzieniec wujek nie był chłopcem „od linijki”. Ze wspomnień spisanych przez pana Zuchniewicza wiem, że był wujek pełen humoru, nie stronił od dania komuś w zęby, lubił towarzystwo dziewcząt. Był i nadal wujek jest facetem o mocnym uścisku dłoni. Czy taki temperament nie przeszkadzał wujkowi w realizacji powołania kapłańskiego a potem zakonnego? Czy dużo pracy nad sobą kosztowało wujka powołanie? Czy były momenty, że bywało ciężko, że miał wujek wątpliwości? Czy życie poza stanem kapłańskim było pociągające? Czy przyszedł moment przełamania, po którym pokusy na zawsze odpuściły?
Leon Knabit OSB: Na wstępie stwierdzam, że nigdy nie byłem specjalistą od dawania komuś w zęby. Nigdy nie zaczynałem. Owszem, sam dostałem kiedyś, chyba to było w szóstej klasie, i to nie w zęby, a w nos i to tak porządnie, że aż ślady krwi były na chusteczce, od kolegi o nazwisku Kozak. Nie pamiętam dzisiaj, o co poszło. Tatuś zawsze mówił o konieczności czynnej obrony, ale napominał, by nie bić słabszego i nie rzucać się w kilku na jednego. Poza tym wszystko się zgadza.
Byłem wesoły, lubiłem towarzystwo dziewczyn, ale i chłopców, których było pod dostatkiem w męskim liceum w drużynie harcerskiej i wśród ministrantów. Radość z odnalezienia powołania, co do którego miałem moralną pewność już półtora roku przed maturą, ogarniała mnie tak bardzo, że nie odczuwałem trudności, które na tej drodze mogły by wystąpić. Nigdy nie miałem chęci bycia świeckim człowiekiem, posiadającym rodzinę i określony zawód. Pokusy, jakie były, dotykały mnie jako powołanego – bałaganiarstwo, chętki nieczyste, niepunktualność, zbyt wysokie mniemanie o sobie – nigdy nie doprowadzały mnie do wniosku, że to nie moja droga. Ona była wytyczona i pewna. Nie wracało pytanie „Czy?”, ale wciąż było aktualne „Jak?” sprostać wezwaniu.
Poprzednie pytanie jest niejako wstępem do kolejnego. Zastanawiam się jak je ubrać w słowa, żeby nie być posądzonym o przyczynianie się do realizacji strategii antykościelnych. Przeciwnicy Kościoła żądają samobiczowania się duchowieństwa za rozmaite winy. Popełnione, niepopełnione. Na pewno są to kolejne marksistowskie „pałki”, które mają wywołać określone reakcje społeczne. Lewica będzie chciała Kościół swoim zwyczajem łaskawie wyciągnąć na czwórkę z minusem, a polski episkopat w taką zabawę w „bycie na cenzurowanym” chce się bawić i publikuje samooczyszczające raporty, aby się lewej stronie przypodobać.
Nie bardzo się zgadzam, że chodzi o przypodobanie się lewicy. Samooczyszczanie się to temat ważny dla samego Kościoła, choćby on nie zawsze się tym do końca przejmował.
Zatem może nie wartościując, a zakładając, że chodzi jednocześnie o oba te cele, to próby przypodobania się lewej stronie mnie smucą, bo jej pozyskać się nie da. Ona ma na celu zniszczenie katolicyzmu czy też tego, co stanowi jego istotę, a nie reformowanie.
Jednak Kościół jest dużo mocniejszy, niż się powszechnie wydaje, bo jego głową jest Chrystus. Jak widać, częste są okresy, kiedy Chrystus/Kościół przegrywa, jest krzyżowany i spoczywa w grobie, na własne często życzenie, ale doświadczenie uczy, że wciąż zmartwychwstaje i odradza się. Niewierzący nie rozumieją istoty naszej wspólnoty i uderzają w jej elementy zewnętrzne, które, choć ważne, nie są istotne!
Niezależnie od tego, co myślimy o różnego rodzaju metodach inżynierii społecznej, oraz tego, że możemy godzinami dyskutować, co jest Kościołowi potrzebne, aby głosić Chrystusa, jakby wujek ocenił kapłanów, którzy działają na szkodę Kościoła w ten czy inny sposób?
Mówi się, że nie ma złych księży, tylko ci, za których się ludzie nie modlą. Jeśli się z takimi spotykam, smutno mi, ale próbuję w miarę możności pomagać. Modlę się za nich. A Ty modlisz się za złych księży, czy poprzestajesz na irytacji? Potrzebna jest też reforma wychowania w seminariach duchownych, choć wiem, że nie jest to łatwe. Zresztą i z dzisiejszych seminariów wychodzą też bardzo porządni księża.
Jakimi możliwościami dysponuje teraz Kościół oraz inne związki wyznaniowe?
Emerytowany metropolita przemysko-warszawski Kościoła greckokatolickiego obchodzi 85. urodziny
Postęp techniczny nie zwalnia z obowiązku przestrzegania zasad etycznych.
Ludność Kamerunu docenia świadectwo życia Papieża Polaka oraz jego zaangażowanie na rzecz Afryki.