Pięcioletnie przeżycia uzyskuje się jedynie u 13-17 proc. chorych.
Rak płuca jest główną przyczyną śmierci z powodu nowotworów, w Europie przypada na niego aż co piąty zgon onkologiczny - wynika z udostępnionego PAP raportu "Breathing in a new era", przygotowanego przez Economist Intelligence Unit (EIU). Zwrócono w nim uwagę na wyjątkowo dużą śmiertelność z tego powodu w naszym kraju.
Economist Intelligence Unit jest ośrodkiem analitycznym tygodnika "The Economist". Jego najnowszy raport opublikowano w związku rozpoczynającymi się unijnymi konsultacjami na temat europejskiego planu walki z rakiem. Podkreśla się w nim, że największym wyzwaniem w onkologii jest wciąż rak płuca, odpowiedzialny za co piąty zgon z powodu nowotworów. Rak płuca zabija tyle samo Europejczyków, ile rak piersi, jelita grubego i prostaty łącznie.
W raporcie niekorzystanie wypadła Polska. Wynika z niego, że w naszym kraju jest wyjątkowa duża śmiertelność z powodu raka płuca. Wynosi ona 39 osób na 100 tys. mieszkańców i jest wyższa niż w Holandii (36 osób), Belgii (32) i Wielkiej Brytanii (30). Najmniejsza śmiertelność z powodu tego nowotworu jest w Szwecji i wynosi 19 osób na 100 tys. ludności.
We wszystkich krajach Unii Europejskiej umieralność z powodu raka płuca jest jednak wysoka, pięcioletnie przeżycia uzyskuje się jedynie u 13-17 proc. chorych. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), nowotwór ten w 2018 r. zdiagnozowano u 470 tys. Europejczyków, a 388 tys. zmarło z powodu tej choroby.
Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów wynika, że w Polsce na raka płuca każdego roku umiera ponad 23 tys. chorych, z kolei rak piersi jest przyczyną 6,5 tys. zgonów, rak jelita grubego - 12 tys., a rak prostaty - około 5 tys.
Raport Economist Intelligence Unit wskazuje na konkretne i możliwe do zastosowania rozwiązania, mające na celu polepszenie sytuacji pacjentów z rakiem płuca w poszczególnych krajach. Krajowe wytyczne zawarte w Narodowej Strategii Onkologicznej powinny przede wszystkim "obejmować szybką ścieżkę opieki dla osób z podejrzeniem raka płuca w celu przeprowadzenia badań diagnostycznych oraz zapewnienia jak najszybszego skierowania pod opiekę specjalistyczną".
Polscy eksperci przyznają, że szybka diagnostyka i jak najwcześniejsze rozpoczęcie odpowiedniego leczenia raka płuca to główny problem polskiej onkologii. Wskazuje na to opublikowany niedawno raport "Sytuacja pacjentów z nowotworem płuca", przygotowany przez organizacje pacjentów wspólnie z Polską Grupą Raka Płuca, skupiającą czołowych w naszym kraju specjalistów zajmujących się leczeniem tego nowotworu.
Według kierownika Katedry i Kliniki Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu prof. Rodryga Ramlaua, u chorych z podejrzeniem raka płuca wykonywanie badań diagnostycznych do czasu postawienia diagnozy na ogół trwa to od 4 do 6 miesięcy. To zbyt długo - podkreśla - ponieważ niektórym chorym odbiera to szansę na radykalne leczenie, a czasami nie można u nich zastosować nawet leczenia systemowego.
"Aż 80 proc. przypadków raka płuca wykrywa się dopiero w zaawansowanym stadium, kiedy możliwości leczenia są znacznie ograniczone" - zwraca uwagę prof. Tadeusz Orłowski, kierownik Kliniki Chirurgii Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. Wczesne stadia choroby najczęściej wykrywa się przypadkowo, podczas badań okresowych w ramach medycyny pracy, kiedy trzeba wykonać RTG klatki piersiowej.
Warto pamiętać, że płuca nie bolą. "Guzek, który rozwija się w obrębie płuca, nie daje praktycznie żadnych objawów" - ostrzega specjalista. Dlatego doradza on, szczególnie palaczom papierosów, żeby zrobili badania nawet wtedy, gdy pojawiają się najbardziej dyskretne objawy. Są to: przedłużający się kaszel, zmiana charakteru kaszlu, bóle w obrębie klatki piersiowej lub barku, częstsze infekcje, nieustępujące - mimo leczenia antybiotykowego - zapalenie płuc, czy też zakrzepica żylna, nie mówiąc o krwiopluciu. (PAP)
Autor: Zbigniew Wojtasiński
zbw/ zan/
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.