Przewodniczący Światowego Kongresu Żydów (WJC), Ronald S. Lauder, określił zmarłego Kirka Douglasa, jednego z największych gwiazdorów „Złotej Ery Hollywood”, jako "jednego ze swoich osobistych bohaterów".
"W swoim życiu prywatnym i zawodowym aktor ucieleśnił amerykańskie marzenie wszystkich Żydów, którzy uciekli przed uciskiem na początku XX wieku i którzy dzięki swoim sukcesom wiele dali Stanom Zjednoczonym" – stwierdził Lauder. Douglas, bohater takich filmów jak „Spartakus”, „Champion", "Piękny i zły", "Pasja życia" zmarł 5 lutego br. w wieku 103 lat.
Kirk Douglas urodził się 9 grudnia 1916 r. w Amsterdamie w stanie Nowy Jork jako Issur Danielovitch Demsky. Jego rodzice pochodzili z Czausów na terenie dzisiejszej Białorusi. Dorastał w ciężkich warunkach jako syn rosyjsko-żydowskich imigrantów. Kiedyś wyznał, że zmaganie ze swoimi żydowskimi korzeniami było dla niego kwestią życiową. W 2016 roku otrzymał od Światowego Kongresu Żydów Nagrodę Teddy Kolleka za zaangażowanie w kulturę żydowską. W 1996 r. został laureatem Oskara za całokształt twórczości.
Lauder podkreślił, że Douglas był dumny ze swojej żydowskiej tożsamości i korzeni oraz był „zagorzałym przyjacielem” Izraela. "Douglas był jednym z największych skarbów Ameryki i społeczności żydowskiej oraz wzorem do naśladowania" – stwierdził przewodniczący Światowego Kongresu Żydów.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.