Trzydzieści lat temu rozpoczęło się odrodzenie wspólnoty grekokatolików na Białorusi. Zaskoczyło to komunistyczne władze, rosyjskie prawosławie, ale i Watykan.
Do czasu likwidacji struktur Kościoła greckokatolickiego w 1839 r. wspólnota greckokatolicka (unicka) dominowała wśród mieszkańców Wielkiego Księstwa Litewskiego (obejmującego m.in. ziemie współczesnej Białorusi). Likwidując unię brzeską, carat usuwał ważną przeszkodę na drodze do pełnej rusyfikacji tych terenów, prowadzonej według doktryny mówiącej o tym, że imperium zamieszkują różne odłamy jednej wielkiej prawosławnej wspólnoty, skupionej wokół rosyjskiego imperialnego centrum. Podejmowane później różne próby odrodzenia Kościoła greckokatolickiego na Białorusi nie dawały trwałych wyników aż do 1989 r.
Zaczęło się od Tołoki
Ksiądz Andrej Abłamiejka, proboszcz greckokatolickiej parafii Świętego Ducha w Mińsku – która obecnie zbiera się na nabożeństwa w podziemiach tzw. czerwonego kościoła, czyli kościoła pw. Świętych Szymona i Heleny, znanej świątyni rzymskokatolickiej w centrum Mińska – opowiada, że odrodzenie Kościoła greckokatolickiego zainicjowała narodowo uświadomiona młodzież białoruska, głównie ze środowisk akademickich. Zwłaszcza studenci z kierunków humanistycznych poszukiwali swojej nowej, patriotycznej tożsamości, ucząc się języka białoruskiego, odkrywając zabytki kultury i architektury, wreszcie odkrywając własną, a nie sowiecką historię. Z tego środowiska w 1985 r. powstała w Mińsku nieformalna organizacja Tołoka, w której spotkało się wielu późniejszych inicjatorów odrodzenia struktur Kościoła greckokatolickiego na Białorusi.
– To nazwa nawiązująca do wiejskiego obyczaju – wyjaśnia ks. Andrej. – Jeśli komuś na wsi spalił się dom, zbierała się tołoka złożona z miejscowych i pomagała pogorzelcowi w odbudowie. W naszych planach Tołoka miała pomóc odbudować białoruską tożsamość.
Ksiądz Jan z Borun
Ważnym ośrodkiem odrodzenia białoruskich unitów była rzymskokatolicka parafia w Borunach, w powiecie oszmiańskim, gdzie niegdyś był greckokatolicki bazyliański monastyr. – Od 1979 r. pracę w Borunach rozpoczął ks. Jan Matusiewicz, postać dla odrodzenia Kościoła greckokatolickiego na Białorusi fundamentalna – wspomina archimandryta Sergiusz Gajek, wizytator apostolski dla katolików obrządku bizantyjskiego na Białorusi. Ks. Jan był ochrzczony w Cerkwi prawosławnej, ale pochodził z rodziny o korzeniach unickich. Ukończył uczelnię artystyczną i pracował w teatrze. W pewnym momencie zdecydował się pójść za powołaniem duchownym. Za namową rzymskokatolickich przyjaciół wstąpił do seminarium prawosławnego w Mińsku i tam został wyświęcony na kapłana prawosławnego. Ale myśli o kapłaństwie w Kościele katolickim nie porzucił. W 1979 r. za pośrednictwem kard. Stefana Wyszyńskiego trafił do Kielc. Tam biskup kielecki Jan Jaroszewicz przyjął od niego wyznanie katolickiej wiary i pobłogosławił na pracę duszpasterską na Białorusi. Ks. Jan powrócił na Białoruś i został proboszczem w Borunach. Nabożeństwa odprawiał w rycie łacińskim, a kazanie wygłaszał w języku polskim. Na dalsze jego wybory wpłynęła znajomość z marianinem o. Władysławem Czerniawskim, zwolennikiem wprowadzenia języka białoruskiego do liturgii łacińskiej. W 1988 r. razem pojechali do Londynu, gdzie działała Misja Białoruska, kierowana przez o. Aleksandra Nadsona, który od 1986 r. był wizytatorem apostolskim dla diaspory białoruskiej na Zachodzie. Od wielu lat zajmował się on także tłumaczeniem bizantyjskich tekstów liturgicznych na język białoruski. Od londyńskiego spotkania ks. Jan Matusiewicz zaczął w duszpasterstwie używać języka białoruskiego, a w Borunach powstał ośrodek krystalizacji idei unijnych.
Młodzież jedzie do Borun
– Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku młodzież z Tołoki oraz innych organizacji narodowych zaczęła odkrywać, że na Białorusi istniał kiedyś Kościół unicki, czyli katolicki obrządku wschodniego – wspomina ks. Abłamiejka. – Odkrywanie jego historii było dla nas naturalnym ważnym dopełnieniem narodowej, patriotycznej tożsamości – wspomina. Na kolejnym etapie pojawiła się refleksja religijna i pragnienie pogłębienia tego wszystkiego, co związane jest z obrządkiem wschodnim, dodaje.
Przełomowym momentem była uroczystość 12 listopada 1989 r., kiedy obchodzone jest wspomnienie św. Jozafata Kuncewicza, arcybiskupa połockiego i męczennika z XVII wieku. Do Borun przyjechał autobus wypełniony młodzieżą z Mińska, część nie była ochrzczona. Spotkanie z ks. Janem zaowocowało spontanicznym określeniem się tych młodych ludzi jako pierwsza odnowiona wspólnota unicka na Białorusi. Niektórzy ochrzczeni wcześniej w Cerkwi prawosławnej zadeklarowali przystąpienie do Kościoła katolickiego, inni przyjęli chrzest. Ta wspólnota po kilku tygodniach zarejestrowała w Mińsku stowarzyszenie „Unia” i zaczęła wydawać czasopismo pod tym samym tytułem, bardzo ważne dla rozwoju i szerzenia idei unijnych na Białorusi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.