W Mocarzewie położono kamień węgielny pod Dom Mocarzy. Dzięki bezinteresownym ofiarodawcom, dla których marzenia dzieci, by mieć swój dom, stały się ich marzeniami.
Droga skręca w piękny, sosnowy las. Nic dziwnego, że gromada dzieci z częstochowskiej Caritas zachwyciła się przed laty tym miejscem i chciała w Mocarzewie mieć swój dom. Ten wyłania się na końcu śródleśnej polany. Jednak zanim tam dojedziemy trzeba minąć budowę ze strzegącą jej figurką świętego Józefa. Pnące się w górę fundamenty są celem zmierzających do Domu Mocarzy gości.
Nazwa w pierwszym odruchu kojarzyć się będzie ze sportowcami, siłownią, ale nie z ludzka kruchością, słabością, niepełnosprawnością. A to właśnie ona wybiega jako pierwsza na spotkanie gości. Uśmiecha się, pozdrawia, prowadzi do domu, obdarzając uśmiechem i niesamowitą życzliwością. Już po kilkunastu sekundach można zorientować się, że Dom Mocarzy nie jest nazwą na wyrost. W dziecięcej kruchości objawia się niesamowita moc miłości. Nie zdziwi zatem, gdy pod koniec uroczystości przełożona domu i zarazem Prezes fundacji „Bogaci Miłosierdziem”, będzie mówiła o niej drżącym głosem i ze łzami w oczach.
Siostra Elwira. Wita wszystkich gości, próbując nie zgubić się między czekającymi na wywiad reporterami, posłami, wójtami i całą plejadą uczestników uroczystości. W międzyczasie ogarniając co chwilę przybiegające do niej dzieci. Trochę zażenowana zainteresowaniem domem i uroczystością. Kruszyna nie dająca się w żaden sposób skojarzyć ze słowem mocarz. Gdy po raz pierwszy usłyszałem jej imię pomyślałem o innej siostrze Elwirze. Tej z Medjugorie, założycielce Cenacolo. Jakież było zdziwienie, gdy kilka minut później przeczytałem, że wśród czterech kamyków, składających się na kamień węgielny, jeden jest właśnie stamtąd.
Korzystam z odrobiny czasu. Najpierw kaplica. Niedaleko tabernakulum stolik z aktem erekcyjnym i kamieniem węgielnym. Za chwilę siostra Elwira wyjaśniać będzie reporterom jego symbolikę. „Z Rzymu, z Ziemi Świętej, Medjugorie, z Ziemi Mazowieckiej. Cztery kamienie połączone w jeden – symbol jedności, wierności, zaufania i szacunku dla tej ziemi”. Kilka minut później jeden ze współpracowników fundacji powie, że jedność nie jest słowem na wyrost. Powołana do życia fundacja łączy ludzi różnych przekonań politycznych. Stąd nie będzie zdziwienia, gdy wymieniając imiona i nazwiska gości nikt nie będzie mówił o ich partyjnej przynależności.
Fundamenty nowego domu. Jego powstanie jest życiową koniecznością. Niektórzy wychowankowie domu wkrótce skończą 25 lat. Co dalej – pytają siostry. Rodzice nie żyją lub są schorowani, dlatego nie są w stanie zapewnić im opieki. Przejście do domu opieki, zupełnie nowego miejsca, rodzi cały szereg trudności z przystosowaniem. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest ten właśnie dom. Miejsce, gdzie będą kochani i czuli się bezpiecznie. Miejsce znane i przez nich pokochane. To miejsce powoli zaczyna wyłaniać się z ziemi dzięki Bożej Opatrzności, wierze Sióstr Zmartwychwstanek i zarządu Fundacji, wreszcie setkom, jeśli nie tysiącom bezinteresownych ofiarodawców, dla których – jak powie jedna z sióstr na rozpoczęcie Mszy świętej – marzenia dzieci, by mieć swój dom, stały się ich marzeniami.
Te dzieci teraz oprowadzają po swoim dotychczasowym domu. Wita w nim obraz założycielki Zmartwychwstanek, błogosławionej Celiny Borzęckiej. Pięknie urządzone pokoje, świetlice, na ścianach twórczość dzieci. Nie dziwi, że kochają to miejsce, gdzie w każdym zakątku czuje się wypełniającą je miłość. Aż trudno uwierzyć, ze gdy dzieci przybyły tu po raz pierwszy był stary, mały budynek. W dodatku bez światła. Przybyłe tu w roku 1992 siostry uczyniły wiele, by uczynić zeń prawdziwą oazę miłości, dobroci, piękna…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To jednak nie koniec. Środki wciąż napływają. Trwa też zbiórka rzeczowa.
Pod protestem przeciw jej zwolnieniu podpisało się 25 tys. osób