Moc w Mocarzewie

ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 20.10.2019 22:27

W Mocarzewie położono kamień węgielny pod Dom Mocarzy. Dzięki bezinteresownym ofiarodawcom, dla których marzenia dzieci, by mieć swój dom, stały się ich marzeniami.

Moc w Mocarzewie ks. Włodzimierz Lewandowski To miejsce powoli zaczyna wyłaniać się z ziemi dzięki Bożej Opatrzności, wierze Sióstr Zmartwychwstanek i zarządu Fundacji, wreszcie setkom, jeśli nie tysiącom bezinteresownych ofiarodawców, dla których marzenia dzieci, by mieć swój dom, stały się ich marzeniami.

Droga skręca w piękny, sosnowy las. Nic dziwnego, że gromada dzieci z częstochowskiej Caritas zachwyciła się przed laty tym miejscem i chciała w Mocarzewie mieć swój dom. Ten wyłania się na końcu śródleśnej polany. Jednak zanim tam dojedziemy trzeba minąć budowę ze strzegącą jej figurką świętego Józefa. Pnące się w górę fundamenty są celem zmierzających do Domu Mocarzy gości.

Nazwa w pierwszym odruchu kojarzyć się będzie ze sportowcami, siłownią, ale nie z ludzka kruchością, słabością, niepełnosprawnością. A to właśnie ona wybiega jako pierwsza na spotkanie gości. Uśmiecha się, pozdrawia, prowadzi do domu, obdarzając uśmiechem i niesamowitą życzliwością. Już po kilkunastu sekundach można zorientować się, że Dom Mocarzy nie jest nazwą na wyrost. W dziecięcej kruchości objawia się niesamowita moc miłości. Nie zdziwi zatem, gdy pod koniec uroczystości przełożona domu i zarazem Prezes fundacji „Bogaci Miłosierdziem”, będzie mówiła o niej drżącym głosem i ze łzami w oczach.

Siostra Elwira. Wita wszystkich gości, próbując nie zgubić się między czekającymi na wywiad reporterami, posłami, wójtami i całą plejadą uczestników uroczystości. W międzyczasie ogarniając co chwilę przybiegające do niej dzieci. Trochę zażenowana zainteresowaniem domem i uroczystością. Kruszyna nie dająca się w żaden sposób skojarzyć ze słowem mocarz. Gdy po raz pierwszy usłyszałem jej imię pomyślałem o innej siostrze Elwirze. Tej z Medjugorie, założycielce Cenacolo. Jakież było zdziwienie, gdy kilka minut później przeczytałem, że wśród czterech kamyków, składających się na kamień węgielny, jeden jest właśnie stamtąd.

Korzystam z odrobiny czasu. Najpierw kaplica. Niedaleko tabernakulum stolik z aktem erekcyjnym i kamieniem węgielnym. Za chwilę siostra Elwira wyjaśniać będzie reporterom jego symbolikę. „Z Rzymu, z Ziemi Świętej, Medjugorie, z Ziemi Mazowieckiej. Cztery kamienie połączone w jeden – symbol jedności, wierności, zaufania i szacunku dla tej ziemi”. Kilka minut później jeden ze współpracowników fundacji powie, że jedność nie jest słowem na wyrost. Powołana do życia fundacja łączy ludzi różnych przekonań politycznych. Stąd nie będzie zdziwienia, gdy wymieniając imiona i nazwiska gości nikt nie będzie mówił o ich partyjnej przynależności.

Fundamenty nowego domu. Jego powstanie jest życiową koniecznością. Niektórzy wychowankowie domu wkrótce skończą 25 lat. Co dalej – pytają siostry. Rodzice nie żyją lub są schorowani, dlatego nie są w stanie zapewnić im opieki. Przejście do domu opieki, zupełnie nowego miejsca, rodzi cały szereg trudności z przystosowaniem. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest ten właśnie dom. Miejsce, gdzie będą kochani i czuli się bezpiecznie. Miejsce znane i przez nich pokochane. To miejsce powoli zaczyna wyłaniać się z ziemi dzięki Bożej Opatrzności, wierze Sióstr Zmartwychwstanek i zarządu Fundacji, wreszcie setkom, jeśli nie tysiącom bezinteresownych ofiarodawców, dla których – jak powie jedna z sióstr na rozpoczęcie Mszy świętej – marzenia dzieci, by mieć swój dom, stały się ich marzeniami.

Te dzieci teraz oprowadzają po swoim dotychczasowym domu. Wita w nim obraz założycielki Zmartwychwstanek, błogosławionej Celiny Borzęckiej. Pięknie urządzone pokoje, świetlice, na ścianach twórczość dzieci. Nie dziwi, że kochają to miejsce, gdzie w każdym zakątku czuje się wypełniającą je miłość. Aż trudno uwierzyć, ze gdy dzieci przybyły tu po raz pierwszy był stary, mały budynek. W dodatku bez światła. Przybyłe tu w roku 1992 siostry uczyniły wiele, by uczynić zeń prawdziwą oazę miłości, dobroci, piękna…

Czas na Eucharystię. Przewodniczy jej ordynariusz łowicki, Ksiądz Biskup Andrzej Dziuba, homilię wygłosi biskup pomocniczy Wojciech Osial. Kim jest Mocarz – zastanawia się kaznodzieja. „To ten, który buduje z Panem Bogiem. Mocarz to ten, który wierzy jak Abraham. Mocarz na co dzień żyje Panem Bogiem”. Zerkałem na te żyjące na co dzień Panem Bogiem dzieci dyskretnie, z końca kaplicy, marząc, by z takim żarem modlono się w innych miejscach. By z taką czułością w innych miejscach przekazywano sobie znak pokoju. By z takim nieskrywanym entuzjazmem przyjmowano Komunię świętą. Nie dziwi, że żyjące z nimi siostry nazywają je Mocarzami nie ze względu na nazwę miejscowości, ale właśnie z racji tego ich specyficznego, głębokiego przeżywania relacji z Panem Bogiem i drugim człowiekiem.

Bp Wojciech Osial. Homilia w Domu Mocarzy

Akt erekcyjny. „Działo się to za pontyfikatu Papieża Franciszka, gdy Prezydentem Polski był Andrzej Duda, Prymasem Polski był Arcybiskup Wojciech Polak, Ordynariuszem Diecezji Łowickiej Biskup Andrzej Dziuba, Proboszczem Parafii pod wezwaniem świętego Józefa w Sannikach ksiądz Stanisław Dujka, prezesem Fundacji Bogaci Miłosierdziem s. Elwira Szwarc CR (…) Niech ten dom wznosi się na chwałę i cześć najwyższego Boga, a dla jego mieszkańców niech będzie miejscem pełnym pokoju”. Dwa jakże obfite w treść zdania. Pozostaje iść, by umieścić je w fundamencie, wmurować kamień węgielny i… wyruszyć ku przyszłości.

O niej, o marzeniach dzieci i sióstr, o całym projekcie „Bogaci w miłosierdzie”, opowie siostra Elwira w ostatniej części uroczystości, odsłaniając logo domu. Jego przyszłość w rękach darczyńców. Czyli tych, którzy zechcą być narzędziem Bożej Opatrzności, a marzenia dzieci staną się ich marzeniami.