Swoją wspólną małżeńską drogę rozpoczęli od wyjazdu do RPA. Na jednym wyjeździe się jednak nie skończyło.
Życie na szóstkę
Powrót do polskiej rzeczywistości nie był łatwy. – W Afryce była wówczas pora deszczowa. Początek listopada, a my właśnie wróciliśmy do kraju, do Warszawy. To był najgorszy moment. Coraz krótsze dni, przygnębiająca szarość krajobrazu i pośpiech, z którym spotkałem się w firmie, w której rozpocząłem pracę – wspomina Tobiasz. Pojawiła się u niego tęsknota za misją, ale bez wewnętrznego przynaglenia, że trzeba tam wracać. – Dobrze wiedziałem, że tak właśnie jest. Kiedyś czytaliśmy pracę doktorską, gdzie powrót z misji był porównywany do okresu żałoby, któremu towarzyszą podobne etapy, aż do pogodzenia się – mówi. Myśl o kolejnej misji obudziła się kilka miesięcy później, wiosną i latem. Lemańskim udało się zmienić mieszkanie na większe, życie zaczęło być przyjemniejsze. – Wtedy pomyślałem sobie, że to życie w Polsce jest fajne i dobre, ale może można od niego wyciągnąć coś więcej. Oceniałem, że w Warszawie jest nam na czwórkę z plusem, ale żeby żyć na szóstkę, można byłoby to wszystko rzucić i wyjechać raz jeszcze… Adela miała mniejsze rozterki. – Od samego początku chciałam wracać do Afryki. Nie mogłam naciskać na Tobiasza, ale pomyślałam sobie, że jak Pan Bóg zechce, to przekona mojego męża. I stało się – wspomina. Małżeństwo od dłuższego czasu interesowało się ruchem świeckich misjonarzy kombonianów, do którego przystąpili. Bardzo spodobał im się program misyjny wyrażony przez założyciela zgromadzenia Daniela Comboniego: „Zbawić Afrykę przez Afrykę”. Jak tłumaczą, polega on na tym, by we wszystkie działania misyjne włączać miejscowych, by to oni byli odpowiedzialni za swoją ewangelizację i rozwój. Chodzi o to, aby nie dopuścić do sytuacji, że po wyjeździe misjonarza wszystko pada ze względu na brak lidera. – W sumie przygotowywaliśmy się przez dwa lata i znowu wyruszyliśmy w drogę – dodaje Adela.
Na pierwszym miejscu relacja
– Zostaliśmy wysłani do Etiopii. Jako że była to druga nasza misja, wyjazd przyjęliśmy bez entuzjazmu typowego dla pierwszych spotkań z Afryką – mówi Tobiasz. Podkreśla, że pojawiły się porównania. – Różnic było bardzo wiele, od prozaicznych spraw dotyczących robienia zakupów po kwestie bezpieczeństwa. Istotne było też to, że w RPA pracowaliśmy w buszu, a w Etiopii w mieście – mówi Tobiasz. Pewnym problemem był język. W RPA nauka odbywała się po angielsku, a tu kontakt odbywał się w języku amharskim. – Uczyliśmy się już w Polsce przez dwa miesiące, a potem przez kolejne cztery w Addis Abebie chodziliśmy do szkoły. Po pół roku byliśmy już w stanie się komunikować – dodaje Adela. Pewną trudnością była też sama misja, która w przeciwieństwie do tej w RPA nie miała konkretnych zadań dla misjonarzy. – Mieszkaliśmy w mieście Awassa w domu, który należał do diecezji. Mieliśmy różne zadania, ale nie zajmowały one nam całego czasu – wspomina. Małżonkowie musieli więc sami znaleźć swoją przestrzeń do działania. Zajęło to trochę czasu, ale w końcu się udało. – W parafii zorganizowaliśmy kurs biblijny i spotkania dla małżeństw, które są nadal kontynuowane, i lokalną grupę misyjną, z którą odwiedzaliśmy miejsca konfliktów etnicznych i prowadziliśmy warsztaty o pokoju i jedności. Wszystko się tak rozkręciło, że żal było wyjeżdżać. Lemańscy podkreślają, że najważniejsze podczas misji są relacje z miejscowymi. – Ta przyjaźń, która się buduje, staje się w pewnym momencie inspiracją do kontynuowania tego, co wspólnie zaczęliśmy. Tak jak nauczał Daniel Comboni. Adela i Tobiasz wrócili z Afryki na początku czerwca. Czy na stałe? Tego nie wiedzą. Plan na najbliższe miesiące jest jednak znany, zostali bowiem rodzicami. Ich dzieciątko przyjdzie na świat jesienią. – Teraz musimy znaleźć swoją misję tu, w Polsce. Jeszcze nie mamy nic konkretnego na myśli, ale na pewno nie chcemy wracać do punktu wyjścia – jedynie do pracy i zaciągnięcia kredytu mieszkaniowego. Widzimy, jak ważne jest, by nieść Chrystusa innym.
Reportaż z Afryki
Adela i Tobiasz Lemańscy są autorami książki „Pierwszy zmysł. Południowa Afryka oczami niewidomych”, która właśnie została opublikowana. Głównymi bohaterami są ludzie niewidomi, podopieczni ze szkoły i duszpasterstwa w Republice Południowej Afryki, którzy dzielą się swoimi niesamowitymi historiami. Autorzy dotykają wciąż istniejących podziałów rasowych oraz innych problemów RPA, a także magii, która ma dla miejscowych duże znaczenie. Książkę można nabyć w księgarniach internetowych oraz przez stronę internetową wydawnictwa Sorus.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.