Karol Franciszek Kurpaska został rozstrzelany przez Niemców, mając zaledwie 22 lata. Dzięki jego bohaterstwu ocalała duża rodzina.
Prośby nic nie dały
To była grudniowa sobota 1939 roku. Przed dom Kurpasków podjechała ciężarówka z przyczepą. Wysiedli z niej Niemcy, którzy przyjechali po Karola. Z pewnością dowiedzieli się wcześniej, że był żołnierzem Wojska Polskiego i mógł stanowić zagrożenie dla okupantów. Poza tym wcześniej oddał broń… Ojciec chłopaka znał doskonale niemiecki, próbował więc ratować syna, wyjaśnić sytuację. – Przecież oddał broń! Zostawcie go w spokoju – mówił Józef. – Jeśli powiesz, że masz niemieckie korzenie, zostawimy ci syna. Albo wydaj tych, którzy mają broń we wsi – usłyszał. – Ja jestem Polakiem i nikogo nie wydam, o żadnej broni nic nie wiem – odpowiedział Józef. Niemiec wyciągnął więc pistolet i grożąc ojcu Karola, wysyczał, że jakby połknął taką kluskę (nabój), to inaczej by odpowiadał. Prośby i błagania ostatecznie nic nie dały. Karol przygotował się do wyjścia: włożył płaszcz, a Zyta, wówczas dziewięcioletnia dziewczynka, podała mu kapelusz…
Spóźniłeś się
Las Buczyna w Zbylitowskiej Górze jest ostatnim świadkiem życia Karola i 33 innych mieszkańców powiatu dąbrowskiego, którzy zostali zabrani przez Niemców i tutaj przywiezieni… – Karola zabrali w sobotę, a już w poniedziałek pełen niepokoju ojciec pojechał do tarnowskiego więzienia, żeby zapytać o syna. Szwab wziął kajet do ręki, zaczął szukać wśród nazwisk aresztowanych. – Spóźniłeś się – powiedział i pokazał czarny krzyżyk nakreślony przy Karolu Kurpasce – opowiada pani Zyta. 22-letni młodzieniec został rozstrzelany razem z pozostałymi mieszkańcami powiatów dąbrowskiego i tarnowskiego. W sumie Niemcy zamordowali na Buczynie około 10 tys. obywateli polskich.
Zdjęcie jak relikwia
Starego domu Kurpasków w Samocicach już nie ma. Ale ojcowizna przetrwała i teraz gospodarzy tam bratanek Karola, Józef. – Niemcy otoczyli cały dom. Karol to widział, udało mu się jednak prześlizgnąć do środka. Matka dała mu wówczas chleb i różaniec. Chleb wziął Niemiec, gdy sprawdzał, czy chłopak nie ukrywa tam broni. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że Karol poszedł za ojca. Zginął, by Józef, mój dziadek, mógł przeżyć i być z rodziną. Karol uważał, że tak będzie najlepiej dla wszystkich. Oddał życie dla ratowania całej rodziny – podkreśla Józef Kurpaska.
W domu pana Józefa i jego żony Wioletty przechowuje się zdjęcie Karola. Pani Wioletta traktuje je jak relikwię. Z szarego tła patrzą na nas jasne oczy młodego żołnierza. – Dziadek, ojciec Karola, bardzo przeżywał tę stratę. Codziennie chodził na Mszę św. W naszym kościele parafialnym znajduje się tablica upamiętniająca wszystkich, którzy zginęli w czasie II wojny światowej. Ale wśród nich Karol jest wyjątkowy. Dzięki jego ofierze ocalała duża rodzina – dodaje pan Józef. Pani Wioletta podkreśla natomiast, że pamięć o Karolu jest bardzo żywa w całej rodzinie. – Staramy się raz w roku pojechać do Zbylitowskiej Góry, zapalić znicz, złożyć kwiaty. Pamiętamy o nim – mówi pani Wioletta. Sprawę Karola Franciszka Kurpaski na polecenie bp. Andrzeja Jeża rozpatruje specjalna komisja. Czy młodzieniec z Samocic ma szansę być kimś więcej niż bohaterem? Czas pokaże…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).