Księża mówią dziś, że często młodzież do Kościoła trzeba ze świata po prostu wyrywać.
Sytuacja wygląda tak, że wszędzie jest jakaś grupa zaangażowanych. Zdecydowanie coraz trudniej do tej grupy zaprosić innych – opowiada 16-letnia Ania Garncarz z Zabawy. Dlatego niektórzy widzą w topniejących grupach młodzieżowych symptom kolejnego kryzysu. – Mamy delikatne załamanie. Było nas 60 w dwóch grupach, a teraz jest jedna grupa i połowa osób. A przecież robimy to, co dotąd, mamy tego samego księdza – przyznaje Kamila Ząbek ze Szczucina.
Ksiądz Marek Zembura z Dąbrowy Tarnowskiej mówi, że w minionym roku miał ponad 90 osób przygotowujących się do bierzmowania w programie „Młodzi na progu”. – Przeżyli rekolekcje, towarzyszyła im jakaś euforia, radość, ale emocje opadły i zostało z całej grupy może 6 osób – przyznaje. Gdzie jest problem? Zabiegając o akceptację w grupie rówieśniczej, młodzi poddają się dyktatowi liderów, a są nimi z reguły ci, którzy proponują „sex, drugs and rock’n’roll”, luzacki styl. – Działa to tak, że jeśli nie chcesz być gorszy, wyśmiewany, to musisz płynąć z tym prądem – dodaje Kamila.
Wyzwania wiążą się z przejściem do nowej szkoły. – Bo to są nowe znajomości, nowe środowisko. Wielu chce wskoczyć do tej tzw. elity. Taka grupa znajduje też często jakąś swoją ofiarę, której uprzykrza życie – opowiada Szymon Ptaśnik z Zabawy. Pod naciskiem rówieśniczego środowiska młodzi nie przyjdą do duszpasterstwa, ale pójdą na imprezę, bo chcą być postrzegani jako ci lepsi. Po drugie – mają trudności z przyznaniem się do Boga, bo boją się, że zostaną wyśmiani.
– Kłopot jest też inny. Jeśli w rodzinie życie wiarą ogranicza się do jednej godziny w tygodniu, odfajkowania obecności na niedzielnej Mszy św., a potem życie wraca do „normy”, a nią niestety bywają czasem tarcia, kłótnie, brak miłości, to młodzi dochodzą do wniosku, że taka wiara jest nieautentyczna – przyznaje ks. Zembura.
W Szczucinie 1 grudnia odbyło się okręgowe spotkanie młodzieży. Po adoracji w kościele uczestnicy spotkali się w hali sportowej. Zanim zaczęły się andrzejkowe tańce, młodzi wysłuchali świadectw i pracowali w grupach, rozmawiając o swoim zaangażowaniu w parafii. – Postanowiliśmy jeszcze większy akcent położyć na duchowość, formację podczas naszych okręgowych spotkań – przyznaje ks. Tomasz Franczak, duszpasterz młodych ze Szczucina. Hasłem spotkania były słowa „Parafia domem młodych”, a nawiązują one do trwającego V Synodu Diecezji Tarnowskiej. – Dla młodych wielkie znaczenie ma to, że ich koledzy wychodzą i mówią o swej wierze, zaangażowaniu w parafię, prowadzą spotkania. To ich ośmiela, dodaje odwagi – mówi ks. Zembura.
Nie tylko treść, ale i forma ma znaczenie. – Jeżeli ktoś może pociągnąć młodego człowieka do Boga i Kościoła, to kolega i koleżanka – uważa Szymon.
Czego młodzi oczekują dla siebie w Kościele? – Akceptacji, tolerancji, szacunku, szczerości, zaufania, przyjaźni. Tego brak im w życiu, tego oczekują od wspólnoty – mówią młodzi. – Najpiękniejsze jest to, że to wszystko w Kościele już jest. Tylko trzeba pozwolić się do niego przyprowadzić – dodaje ks. Marek Zembura.
Świadectwa
Dawid Sowa – Od III klasy szkoły podstawowej byłem ministrantem, potem lektorem, teraz jestem ceremoniarzem. Pomagam młodszym chłopakom uczyć się posługi przy ołtarzu. Potem dowiedziałem się, że jest KSM, i zacząłem chodzić na spotkania, równolegle zainteresowałem się grupą Wincentyńskiej Młodzieży Maryjnej. W parafii, Kościele znajduję prawdziwą wspólnotę: możemy ze sobą o wszystkim porozmawiać, możemy sobie zaufać, mamy do kogo pójść i zostaniemy wysłuchani. Przede wszystkim wspólnota jest miejscem duchowego wzrostu, miejscem czytania Pisma Świętego. Znalazłem miejsce w parafii.
Kuba Magiera – Byłem lektorem, ale nie angażowałem się poza tym w parafii. Zmieniło się to w czasie jednego wyjazdu. Przyszedł nowy ksiądz i pojechaliśmy na rekolekcje w kajakach. Liczyliśmy tylko na fajny wypoczynek i nie zapowiadało się, że może się stać coś ważnego. Tymczasem ten tydzień na jeziorach był jednym z najbardziej owocnych tygodni w moim życiu. Tam poznałem ludzi, którzy namówili mnie na KSM. W programie „Młodzi na progu” przygotowywałem się do bierzmowania. Teraz sam pomagam innym. Cieszę się, że odnalazłem swoje miejsce w parafii i że mogę robić to, co chcę i kocham.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.