Mieszkańców Aleppo nie stać nawet na najtańszą oliwę, a widmo głodu nikogo nie oszczędza.
Tradycyjnie w żadnym domu na Bliskim Wschodzie nigdy nie brakowało chleba i oliwy, którymi zaspokajano głód. Teraz sytuacja radykalnie się zmieniła. Mieszkańców Aleppo nie stać nawet na najtańszą oliwę, a widmo głodu nikogo nie oszczędza. O. Ibrahim Alsabagh pisze o tym w wielkopostnym liście do swych przyjaciół na całym świecie, zachęcając do wsparcia kościelnego projektu pomocy żywnościowej dla najbiedniejszych mieszkańców tego udręczonego miasta. Nosi on tytuł: „Baniak oliwy dla każdej rodziny”.
Proboszcz parafii katolickiej w Aleppo podkreśla, że na miasto wciąż spadają pociski. Na progu dziewiątego roku wojny wielu ludzi nie widzi najmniejszej nadziei na przyszłość. Mimo to franciszkanin podkreśla: „Jeśli przetrwaliśmy czas okupacji miasta, przetrwamy również czas głodu i trudności ekonomicznych”. Wskazuje na błędne koło zależności. W mieście brakuje prądu, co sprawia, że zakłady pracy nie działają i ludzie nie zarabiają. Jednocześnie systematycznie wzrasta inflacja, a co za tym idzie koszty życia. Galon oliwy kosztuje obecnie 50 euro, co odpowiada miesięcznej pensji wykwalifikowanego robotnika. Bezrobocie sięga 90 proc.
„Przez naszą akcję chcemy nie tylko zapewnić rodzinom potrzebną oliwę, ale i zmobilizować będący w stagnacji sektor rolniczy” – mówi Radiu Watykańskiemu o. Alsabagh. "Widzę, że w okolicy mamy wiele gajów oliwnych. Widzę też, że kryzys staje się coraz bardziej dotkliwy. Trzeba więc zachęcić ludzi pracujących na roli, by na nowo zajęli się uprawą ziemi i zbiorem oliwek. Trzeba też im zapewnić rynek zbytu. Stąd nasza akcja dająca możliwość sprzedania oliwy, staje się dla wielu konkretnym źródłem utrzymania. – mówi papieskiej rozgłośni o. Alsabagh. – Sytuacja w Aleppo jest naprawdę tragiczna. Miasto zniszczone jest w 70 proc. Z gospodarczego punktu widzenia ma totalnie podcięte skrzydła, a kiedyś było najważniejszym ośrodkiem przemysłowym Syrii. Kiedyś było tu 4,5 mln mieszkańców, obecnie zostało co najwyżej 1,5 mln".
Franciszkanin wskazuje, że poza dodatkowymi projektami od trzech lat łacińska parafia w Aleppo każdego miesiąca przygotowuje 3800 paczek żywnościowych dla najbardziej potrzebujących. Wsparcie trafia do wszystkich niezależnie na wyznawaną wiarę. W paczkach jest ryż, mleko w proszku, cukier i makaron, a także opłacone przez parafię kartki na mięso i kawę. Zawartość paczki ma pozwolić rodzinie na spokojne przeżycie 22 dni w miesiącu. O resztę muszą się zatroszczyć sami.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.