Pielęgniarki w Irlandii protestują przeciw zmuszaniu pracowników służby zdrowia do brania udziału w procederze aborcyjnym.
„Pielęgniarki i położne dla życia” (Nurses & Midwives 4Life Ireland) – jak nazwały się protestujące kobiety – od wczoraj zebrały 420 podpisów od zarejestrowanych pielęgniarek. Nie zgadzają się na to, by służby medyczne musiały dostarczać informacje o lekarzach dokonujących zabiegów usunięcia dziecka. Chcą także, aby minister zdrowia wysłuchał ich obaw zanim nowe prawo aborcyjne wejdzie w życie.
Minister Simon Harris nie zareagował jednak na postulaty pielęgniarek, które w petycji zwracają uwagę, że branie udziału w procedurach mających na celu zakończenie życia płodu jest moralnie niedopuszczalne i sprzeciwia się ich sumieniu. Rzecznik ministerstwa zdrowia zwraca uwagę, że w ustawie zagwarantowana jest klauzula sumienia, nie obejmuje ona jednak skierowań do lekarzy jako formy udziału w aborcji.
„Jesteśmy w środku bezprecedensowego kryzysu w służbie zdrowia” – mówią pielęgniarki. Ustawa przewiduje aborcję do 12 tygodnia ze względu na zagrożenie życia lub zdrowia matki, włącznie ze zdrowiem psychicznym; aborcje w każdym momencie ciąży w stanie nagłego zagrożenia życia lub zdrowia, bądź opinii lekarza o możliwości śmierci dziecka do 28 dnia po urodzeniu. Premier Leo Varadkar chce również zmusić do przeprowadzania aborcji szpitalie katolickie finansowane z budżetu państwa.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.