Kościół w Stanach miał większą szansę na wprowadzenie w życie nowej ewangelizacji niż jakikolwiek inny Kościół lokalny w krajach rozwiniętych. Być może dlatego Zły tak bardzo skupił się na Kościele w USA.
Majmonides naliczył 613 przykazań Tory. XX-wieczny żydowski filozof Emil Fackenheim sformułował 614. przykazanie: „Nie pozwól Hitlerowi na odnoszenie pośmiertnych zwycięstw”. W jaki sposób Żydzi łamaliby to „przykazanie”? Religijni Żydzi przez negowanie opatrznościowej roli Boga Izraela w życiu narodu. Zsekularyzowani Żydzi przez porzucenie pojęcie Izraela jako wyjątkowego narodu.
Nie dawaj Hitlerowi tego, czego chciał, czyli zniszczenia narodu żydowskiego, bo w ten sposób odniósłby pośmiertne zwycięstwo. To była lekcja Emila Fackenheima. Katolicy przepełnieni słusznym gniewem w związku z haniebnymi czynami byłego arcybiskupa Waszyngtonu Teodora McCarricka oraz katolicy zdecydowani, by reformować Kościół tak, by się oczyścił i zapobiegł podobnym niegodziwościom w przyszłości, powinni się nauczyć czegoś od Fackenheima. W naszym przypadku przesłanie brzmi: Nie pozwól zwyciężyć Złemu.
Dla osób znających sytuację katolicyzmu jest jasne, że Kościół w USA miał większą szansę na wprowadzenie w życie nowej ewangelizacji niż jakikolwiek inny Kościół lokalny w krajach rozwiniętych. Być może dlatego Zły tak bardzo skupił się na Kościele w USA. Jest w nim bowiem coś żywego, co można zranić, a nawet zabić.
Ogrom wyzwań stojących przed amerykańskim katolicyzmem jest oczywisty. Stawiając czoła tym wyzwaniom, nie możemy dawać Szatanowi tanich zwycięstw, rezygnując z naszych poglądów oraz z tego, kim jesteśmy jako Kościół. W „Odwadze bycia katolikiem” argumentowałem, że nadużycia seksualne duchowieństwa zostały częściowo spowodowane przez upadek dyscypliny doktrynalnej po encyklice Pawła VI „Humanae vitae”. Upadek polegał m.in. na odrzuceniu nauczania o istnieniu aktów wewnętrznie złych, czyli takich, które same w sobie są złe i nie może tego zmienić ani intencja działającego, ani skutki tych czynów. Odrzucenie prawdy o istnieniu tych aktów odbija się teraz rykoszetem. Ludziom, którzy nadal negują ich istnienie, należy zadać proste pytanie: czy próba uwiedzenia 11-letniego chłopca przez księdza cieszącego się jego zaufaniem jest aktem wewnętrznie złym? Tak czy nie?
Autentyczna reforma oznacza przywrócenie moralnych fundamentów katolicyzmu. Konieczne jest zatem, by zarówno Rzym, jak i biskupi amerykańscy potwierdzili prawdę o aktach wewnętrznie złych, o których mówi encyklika „Veritatis splendor” z 1993 roku. W „Katolicyzmie ewangelicznym” napisałem, że autentyczna reforma katolicka zawsze jest „re-formowaniem”. Czyli nie jest ani zerwaniem, ani zmianą paradygmatu. Jest powrotem do istoty, jest odzyskaniem tych elementów Kościoła, które zostały zagubione. Poważna reforma życia duchownych musi być dokonana przez biskupów. To domaga się jednak odpowiedzialnych świeckich, którzy pomogą dobrym biskupom przywołać do porządku swoich mniej uczciwych braci biskupów. Odpowiedzialna reakcja na dzisiejszy kryzys oznacza także niekalanie własnego gniazda. Głosy potępiające całe środowisko amerykańskich katolików mogą nieświadomie dać Złemu łatwe zwycięstwo. Słuszny gniew musi być precyzyjnie wymierzony w cel i nie może być pogonią za internetową popularnością.
tłumaczenie: ks. Tomasz Jaklewicz
Ojciec Święty w czasie tej podróży dzwonił, by zapewnić o swojej obecności i modlitwie.
Niech Rok Jubileuszowy będzie czasem łaski, nadziei i przebaczenia.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.