Koptyjscy mnisi z Egiptu żyją dziś duchowością starożytnych Ojców Pustyni, uczestnicząc tym samym w niezwykłym odradzaniu się tego ortodoksyjnego Kościoła na ziemi islamskiej. List, 1/2007
Świeccy Koptowie utrzymują z mnichami więź o wiele ściślejszą niż przeciętny chrześcijanin w Europie. Chętnie odprawiają w klasztorze rekolekcje albo pielgrzymują do niego całymi rodzinami, spędzają w nim dni świąteczne lub po prostu wolne od pracy. Do codzienności należy chrzczenie w klasztorze niemowląt. I choć dla mnichów takie „najazdy” są nieco kłopotliwe, zgadzają się na to z miłości. Odwiedziny u mnichów stają się źródłem kolejnych powołań. Postulanci są coraz młodsi, choć równocześnie średni poziom świeckiego wykształcenia mnichów egipskich jest zdumiewająco wysoki. Nowicjat trwa dosyć krótko, ponieważ chłopcy są dobrze znani w klasztorze, gdzie od lat spędzali swój wolny czas i gdzie byli prowadzeni przez kierowników duchowych (starców).
Tłoczno na pustyni
Egipt dał światu chrześcijańskiemu życie monastyczne. Jednakże wezwanie pustyni nie jest wcale tak romantyczne, jak to sobie często wyobrażają ludzie Zachodu. Od starożytności pustynia postrzegana jest przez Egipcjan jako miejsce straszliwe. W języku hieroglificznym słowo „pustynia” można było wypowiedzieć na cztery, jakże wiele mówiące, sposoby:
- khaset: góra, obca kraina (w Egipcie pustynia jest często górzysta; to miejsce, gdzie dusza może się wznieść ku Bogu). Egipcjanie mówią: „wstępować na pustynię”;
- deshret; czerwona, jałowa ziemia, w opozycji do czarnej i żyznej ziemi w dolinie Nilu;
- semyt: nieznane, kraina śmierci (miejsce pochówku, w starożytności grzebano tam zmarłych);
- akhet: nieskończony horyzont.
W IV w. na pustynię wyruszyły dziesiątki tysięcy mnichów. Ustały prześladowania, chrześcijanie zaczęli zajmować w społeczeństwie coraz bardziej uprzywilejowaną pozycję, oni zaś, płonąc chęcią oddania swojego życia za Chrystusa, postanowili udać się tam, gdzie nikt nie chciał żyć. Dziś założone przez nich klasztory, niekiedy olbrzymie, są „latarniami pustyni”, tak w sensie dosłownym, jak i przenośnym. W św. Samuelu, wielkim klasztorze położonym na południe od słynnej oazy Fajum, oświetlony nocą na bardzo wysokiej wieży krzyż rozjaśnia morze piasku, rzucając swój blask na cztery strony świata. To w nim studenci z Kairu, rodziny ze śpiącymi dziećmi, chłopi z Fajum w chustach i dżalabijach, przyciągnięci duchowym promieniowaniem tego miejsca, w ścisku uczestniczą w Mszy św. sprawowanej przez mnichów o czwartej rano.
Nie wszystkie klasztory znajdują się na pustyni. Wiele z nich ciągnie się również wzdłuż doliny Nilu (kilka otacza Luksor). Deir al-Muharrak (Spalony Klasztor) w pobliżu Asjut jest najdalej na południe wysuniętym punktem drogi, którą przebyła Święta Rodzina. Tu właśnie miał ukazać się Józefowi anioł, aby oznajmić mu śmierć Heroda (tradycje dotyczące szlaku ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu są skarbem Kościoła koptyjskiego). Klasztor ten, w którym życie monastyczne nie wygasło od IV w., jest również wyższym seminarium dla środkowego Egiptu oraz ośrodkiem studiów liturgicznych (podobnie jak we Francji Solesmes).