publikacja 03.08.2007 11:38
Koptyjscy mnisi z Egiptu żyją dziś duchowością starożytnych Ojców Pustyni, uczestnicząc tym samym w niezwykłym odradzaniu się tego ortodoksyjnego Kościoła na ziemi islamskiej. List, 1/2007
Wschodnia Pustynia Arabska w Egipcie: bezmiar skał i kamieni. Sto dwadzieścia osiem kilometrów na południe od Suezu droga opuszcza wybrzeże Morza Czerwonego, zostawiając za sobą na drugim brzegu Synaj, i zagłębia się ku zachodowi w góry Galala. Po przejechaniu około pięćdziesięciu kilometrów wyłania się niezapomniany widok, jeden z najpiękniejszych w Egipcie: na tle góry Kolzum, przybierającej czasem barwę ametystu, rysują się wieże klasztoru św. Antoniego, widoczne z daleka, niczym strzeliste wieże katedry w Chartres. Owa monastyczna oaza została wzniesiona w IV w. w pobliżu groty, w której przez ponad osiemdziesiąt lat żył św. Antoni Wielki. Dwadzieścia kilometrów dalej (w linii prostej, a dziewięćdziesiąt pięć drogą) znajduje się inna duchowa twierdza – klasztor św. Pawła, zbudowany na grobie św. Pawła z Teb, pierwszego eremity i jednego z mistrzów św. Antoniego. Wciśnięty między góry, wydaje się miejscem jeszcze bardziej surowym i dzikim. Ponad dwustu pięćdziesięciu mnichów żyje tam zanurzonych w duchowości IV w., a jednocześnie w dniu dzisiejszym, z oczami zwróconymi ku niebu, ale z sercem szeroko otwartym dla gości, których przysyła Bóg. Ci brodaci abuna (ojcowie) wyglądają, jakby zeszli prosto z ikony.
Mistyka prawdziwych Egipcjan
Chrześcijanie z Egiptu, Koptowie (Qipt – arabska forma greckiego słowa Aigyptos, oznaczającego mieszkańców Egiptu), uważają siebie za prawdziwy naród egipski. Dlatego słowo „Kopt” należy pisać z wielkiej litery podobnie jak „Egipcjanin”. Choć od trzynastu wieków podlegają dyskryminacji i prześladowaniom, spektakularne odrodzenie się ich dwutysiącletniego Kościoła, trwające od około pięćdziesięciu lat, stanowi jeden z najbardziej pasjonujących fenomenów religijnych naszych czasów.
Gwałtowny wzrost powołań kapłańskich i monastycznych, trwający nieustannie od ponad trzech pokoleń, sprawia, że zapełniają się seminaria i klasztory. Te ostatnie, przed pół wiekiem prawie opustoszałe, liczą dziś stu, stu pięćdziesięciu, a gdzieniegdzie nawet trzystu mnichów. Wszędzie dobudowuje się nowe skrzydła budynków, zwiększając liczbę cel. Odnowione zostały klasztory, które przed wiekami popadły w ruinę: w latach sześćdziesiątych św. Menasa niedaleko Aleksandrii (obecnie trzystu mnichów!), w latach dziewięćdziesiątych św. Symeona w Asuanie. Kilka lat temu przywrócono do życia Klasztor Biały i Klasztor Czerwony w Sohag w górnym Egipcie i dziś w każdym z nich przebywa już dwudziestu pięciu mnichów. Jak to się dzieje?
Lud koptyjski żyje tym, co nadprzyrodzone, na co dzień. Często mówi się tutaj z uśmiechem:
„Nasz Kościół jest pełen mistycyzmu!”. Swoje odrodzenie zawdzięcza częściowo dwóm ostatnim patriarchom: Cyrylowi VI (1959-1971), wielkiemu świętemu, który dla Koptów jest tym, kim dla nas Jan Paweł II, oraz Szenudzie III, bohaterowi oporu wobec prześladowań islamskich. Sukces tej Wiosny Kościoła tkwi w dobrym poziomie formacji chrześcijan, silnej więzi wiernych z kapłanami, a przede wszystkim w intensywnym życiu liturgicznym, duchowym i sakramentalnym, będącym źródłem zaangażowania społecznego i charytatywnego. Paraie, dzięki zaangażowaniu świeckich – mężczyzn i kobiet – działają bardzo prężnie. Obecność od trzydziestu do stu diakonów w parafii to norma. Kluczem wydaje się odnowa praktyki comiesięcznej spowiedzi oraz kierownictwa duchowego.
Świeccy Koptowie utrzymują z mnichami więź o wiele ściślejszą niż przeciętny chrześcijanin w Europie. Chętnie odprawiają w klasztorze rekolekcje albo pielgrzymują do niego całymi rodzinami, spędzają w nim dni świąteczne lub po prostu wolne od pracy. Do codzienności należy chrzczenie w klasztorze niemowląt. I choć dla mnichów takie „najazdy” są nieco kłopotliwe, zgadzają się na to z miłości. Odwiedziny u mnichów stają się źródłem kolejnych powołań. Postulanci są coraz młodsi, choć równocześnie średni poziom świeckiego wykształcenia mnichów egipskich jest zdumiewająco wysoki. Nowicjat trwa dosyć krótko, ponieważ chłopcy są dobrze znani w klasztorze, gdzie od lat spędzali swój wolny czas i gdzie byli prowadzeni przez kierowników duchowych (starców).
Tłoczno na pustyni
Egipt dał światu chrześcijańskiemu życie monastyczne. Jednakże wezwanie pustyni nie jest wcale tak romantyczne, jak to sobie często wyobrażają ludzie Zachodu. Od starożytności pustynia postrzegana jest przez Egipcjan jako miejsce straszliwe. W języku hieroglificznym słowo „pustynia” można było wypowiedzieć na cztery, jakże wiele mówiące, sposoby: