Jako Kościół jesteśmy rodziną

Musieliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie:, co poszło źle w procesie Ewangelizacji. Gdzie popełniliśmy błąd? I doszliśmy do wniosków że udało nam się zchrystianizować jednostki, ale zapomnieliśmy o społeczeństwie jako grupie. Życie społeczne, zasady etyczne w biznesie, tradycji, polityce, miały niewiele wspólnego z zasadami Ewangelii.

Reklama

Jako Kościół jesteśmy rodziną   Ojciec jest osobą o dużym doświadczeniu pracy w Afryce. Ale, czy ktoś bez takich doświadczeń – na przykład świecki katolik, żyjący w Polsce, też powinien zajmować się problemami innych krajów. Czy nie powinien raczej powiedzieć: jestem polskim katolikiem, wiec muszę się martwic o problemy polskiego kościoła? O kościół kenijski niech się martwią kenijscy katolicy?

Myślę, że odpowiedzialność – lokalnego kościoła na przykład polskiego za inne nie jest czymś nowym: Sobór Watykański II powiedział, ze kościoły lokalne zawsze muszą być misyjne i każdy z nich jest odpowiedzialny za inne.

Dlatego ja – jako Niemiec, regularnie przyjeżdżam z grupą świeckich do Kenii. Pracujemy tutaj z uchodźcami, a rezultaty tej pracy chcemy zaprezentować w Niemczech. Chcemy niemieckim katolikom dać przesłanie: słuchajcie, w Afryce są miliony uchodźców, ludzi, którzy cierpią i potrzebują bardzo pomocy. A my, jako katolicy jesteśmy za nich odpowiedzialni. Co możemy dla nich zrobić?

Jako Kościół jesteśmy rodziną   Ale dlaczego? Dlaczego katolik żyjący w Polsce albo w Niemczech, który nigdy wiele nie podróżował jest odpowiedzialny za kogoś żyjącego w Kenii? Przecież on nie zrobił mu nic złego?

I tu właśnie musimy się odwołać do naszej wiary. Zwykła osoba tak właśnie zareaguje: jako że mam moje własne problemy, dlaczego mam się martwić o innych.

Chrześcijanin – jest w innej pozycji. Używając języka św. Pawła jesteśmy żywymi członkami ciała, którego głową jest Chrystus. I jeżeli jeden członek cierpi, cale ciało cierpi. I to jest bardzo istotne przesłanie naszej wiary. Nasza odpowiedzialność za innych dotyczy „całego ciała” – przekracza granice rodziny, parafii, grupy etnicznej. Jednego dnia pojechałem kiedyś na motorze, w towarzystwie katechety do stacji misyjnej. Po drodze zobaczyliśmy leżącą kobietę, którą ktoś napadł i ograbił. Miała okropne rany zadane maczetą. Powiedziałem wtedy katechecie: widzisz ta kobietę? Musimy jej pomóc. Nigdy nie zapomnę odpowiedzi, jakiej mi udzielił: Dlaczego? Przecież ona nie jest z naszej wioski!

Jako Kościół jesteśmy rodziną   Nie czuł potrzeby by jej pomoc, tylko dlatego że nie była ona mieszkańcem jego wioski!

I dlatego my nie możemy się tak samo zachowywać. Dlatego musimy pamiętać, że Kościół jest przede wszystkim wspólnotą, jedną rodziną!

Historia o umierającej kobiecie bardzo przypomina historię z Biblii o miłosiernym samarytaninie! Konkludując – czy Ma Ojciec na myśli, ze katolicy w Polsce, którzy nie troszczą się o cierpiących na innych kontynentach są jak Lewita, albo Kapłan świątynny, który w przypowieści o Samarytaninie przeszedł beztrosko kolo rannego?

Dokładnie! Jeżeli troszczymy się tylko o nasz lokalny Kościół, i nie widzimy szerszego kontekstu – czegoś naszej wierze wtedy brakuje. Oczywiście, troska o nasz lokalny kościół jest potrzebna. Jest bardzo potrzebna! Ale nie możemy zapomnieć o ludziach, którzy nie są członkami polskiego Kościoła. Wielu z nich cierpi i potrzebuje pomocy! Weźmy Afrykę pod uwagę – mieszkańcy Czarnego Lądu są w większości biedni, gdyż po pierwsze ich przywódcy są skorumpowani, ale również, ponieważ kraje afrykańskie są zmuszone respektować bardzo niekorzystne traktaty handlowe i polityczne. Czy ja, katolik żyjący w Polsce, jestem tego świadomy?

Ale, - co ja jako zwykły chrześcijanin żyjący w Polsce mogę właściwie zrobić? Wysyłać pieniądze?

Wpieranie finansowe jest bardzo ważne. Jak ktoś jest głodny, priorytetem jest, by go nakarmić. Ale najistotniejszym problemem jest kwestia:, dlaczego on jest głodny?

I wtedy odkrywamy ze najczęściej za tym stoi niesprawiedliwość. Jan Pawel II nazwał taka sytuację structure of injustice: niesprawiedliwe struktury. Prze to pojecie rozumiemy taki system powiązań ekonomiczno – politycznych, który powoduje że biedni staja się biedniejsi, a bogaci – bogatsi. I my – w Polsce, Niemczech i gdziekolwiek indziej, musimy powoli, bez rewolucji, w sposób pokojowy zacząć ta sytuację zmieniać.
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama