Zdarza się, że nie mogą spać, skupić się na wykonywanej pracy, nie mogą się bawić, nie mogą żyć. Cokolwiek robią, towarzyszy im myśl, że muszą coś wybrać. Od tej decyzji zależeć będzie całe ich przyszłe życie. To jednak nie takie proste. Zrezygnować z macierzyństwa czy ojcostwa, z własnych widzimisię, własnych pieniędzy i planów. A jednak to robią.
Dorosłe życie
Myśli o powołaniu, które się pojawiły, nie chciały zniknąć. Rozmawiała nawet z kilkoma znajomymi osobami, wszyscy jednak zgodnie twierdzili, że Ewka do zakonu się nie nadaje. Na wakacje wyjechała więc do Rzymu. Tam postanowiła, że nie wraca do Polski przez najbliższy rok. Chciała zobaczyć, jak się żyje na własny rachunek. Po roku, wsiadając do autobusu jadącego do Polski, powiedziała swojej cioci urszulance, że postanowiła zostać zakonnicą. Jak wiele kosztowała ją ta decyzja, wie tylko ona i Pan Bóg. Dziś siostra Ewa jest szczęśliwa i spokojna. Studiuje pedagogikę, tak bardzo potrzebną do pracy z dziećmi i młodzieżą - przecież to właśnie wśród nich pracują urszulanki.
Jak to powiedzieć?
Kiedy już decyzje zapadły, trzeba było podzielić się tym z najbliższymi. Nie wszyscy to rozumieli i akceptowali. Zazwyczaj bliscy się denerwowali, płakali, martwili. Mama Małgosi rozchorowała się ciężko, nie mogąc na początku pogodzić się z tym, że Pan Bóg “zabiera” ich jedynaczkę. Na Ewę Czerniej naskarżył brat, który podsłuchał rozmowę sióstr. Pobiegł po prostu do mamy z wieścią, że Ewka idzie do klasztoru. Potem tato przez ostatnie kilka dni pobytu córki w domu nie odstępował jej na krok. Rodzice Ewy Trzópek dowiedzieli się o decyzji córki w ostatniej chwili. Mama płakała, nie wiadomo, czy ze szczęścia, czy z żalu. Długo jednak nie przyznawali się sąsiadom, co robi ich córka.
Zwyczajni ludzie
Potem zaczęło się życie zakonne. - Nie było łatwo! Popełniałyśmy dużo błędów, nie chciałyśmy się podporządkować pewnym decyzjom, zdarzało się, że jako kandydatki malowałyśmy sobie rzęsy, czy zakładałyśmy kolczyki wychodząc do miasta - wspominają siostry. - Wybór życia zakonnego wcale nie czyni człowieka “świętym”, na wszystko trzeba pracować. I choć wiele rzeczy przychodzi z trudem, pokój, jaki daje w sercu Pan Bóg, utwierdza, że ta droga jest właśnie dla mnie!
Na wiele sposobów
W różnym wieku i różnymi drogami Pan Bóg prowadzi ludzi do podjęcia decyzji o życiu konsekrowanym. Tak jak decyzja o założeniu rodziny, tak i ta o wstąpieniu do zgromadzenia czy seminarium nie przychodzi łatwo. Odpowiedź “tak” na Boże powołanie nie znaczy wcale, że od tej pory życie zamieni się w bajkę. Konflikty, choroby, obawy, marzenia i radości są udziałem także osób konsekrowanych. To prawdziwe życie, jak każde inne, jest piękne, ale trudne. Nierozerwalnie złączone z krzyżem codzienności, wypełniania obowiązków, spotkaniami z ludźmi. Istota jednak nie tkwi w tym, co zewnętrzne. Najważniejsze jest to, co wewnątrz, o czym trudno opowiedzieć. Tak jak małżonkowie nie dzielą się z innymi swoimi intymnymi więzami i uczuciami, tak i osoby konsekrowane noszą w sercu szczególną więź z Panem Bogiem, której nie da się wyrazić słowami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.