Wstawali o 5 rano i ruszali w drogę. To oni przecierali szlak, którym do dziś idzie pielgrzymka z Lublina do Częstochowy. 40 lat temu udział w takim wydarzeniu był niemal nielegalny.
Polska gościnność
Mimo negatywnego nastawienia władz do Kościoła i pielgrzymek ludzie po drodze przyjmowali pątników bardzo życzliwie. – Do dziś pamiętam, że na jednej wsi pewien gospodarz był tak poruszony tym, że ludzie idą do Matki Bożej, że zabił dwie świnie i cielaka i dla wszystkich pielgrzymów przygotował ucztę – wspomina ks. Lipski.
Z gastronomią wiąże się także wypadek, jaki zdarzył się na trasie pod Włoszczową. Pątnicy zostali zaproszeni na żurek do baru, który prowadził brat jednego z księży diecezji sandomierskiej. Żurku było tak dużo, że gospodarz podarował grupie resztę zupy na dalszą drogę.
– Nie było w co wziąć tego żurku, więc poszedłem na wieś zapytać, czy ktoś nie sprzeda nam bańki na mleko. Bańka się znalazła, żurek zapakowaliśmy i ruszyliśmy. Następnego dnia postanowiliśmy odgrzać potrawę na kuchni węglowej. Postawiliśmy bańkę na fajerkach i czekaliśmy, aż zupa się zagotuje. Niestety, nie otworzyliśmy wcześniej wieczka, więc trzeba było otworzyć bańkę, kiedy zupa była gorąca. Pod ciśnieniem wieczko tak się zassało, że nie mogliśmy dać rady. Dwaj najsilniejsi: o. Ludwik i ks. Stanisław wytężyli swe siły i wieczko strzeliło. Żurek znalazł się na suficie i na otwierających. Obaj byli poparzeni. Dobrze, że o. Wiśniewski miał okulary, bo nie wiadomo, co mogłoby się stać. Trzeba było obu odwieźć do szpitala. Wtedy o. Ludwik uczynił mnie kierownikiem pielgrzymki na dalszą drogę – opowiada ks. Zygmunt.
Kłopot był jeszcze jeden, bo trasa była ustalona tylko do Włoszczowej. – Musiałem jakoś sobie poradzić, więc pojechałem do księdza dziekana z prośbą o radę. Ten zwołał wszystkich sołtysów ze swego dekanatu i oni nas dalej poprowadzili – od wsi do wsi, goszcząc przy tym – wspomina ks. Lipski.
13 sierpnia Lubelska Pielgrzymka Piesza spotkała się w Świętej Annie z 268. Pielgrzymką Warszawską. Dalsza droga przebiegała już wspólnie. Przed samym wejściem na Jasną Górę ks. Z. Lipski przywiózł ze szpitala poparzonych księży, by i oni mogli wejść z grupą. Pielgrzymów witał u Matki Bożej prymas ks. Stefan Wyszyński.
– Ojciec Ludwik wysłał mnie wtedy, bym podziękował prymasowi za powitanie. Naszukałem się go po jasnogórskich korytarzach, a kiedy znalazłem i powiedziałem, z czym przychodzę, usłyszałem, że kard. Wyszyński bardzo chciał powitać osobiście naszą pielgrzymkę, bo do Lublina, jako swej pierwszej biskupiej posługi, wciąż ma w sercu wielką miłość – opowiada ks. Zygmunt.
W tym roku 3 sierpnia na Jasną Górę wyruszyła 40. pielgrzymka z Lublina. Jej hasłem są słowa „Owocem Ducha jest miłość”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.