publikacja 08.09.2025 12:00
Co to się człowiekowi czasem nie przyśni, to naprowdy, szkoda godać.
Tym bardziej pisać. A jednak ten ostatni sen dał do myślenia. Pozwolił przeskoczyć na inny poziom. Bliżej życia. Wiecznego.
Bo oto w tymże śnie, po wielu, wielu latach, znowu jestem w pokoju mojej babci. Tym razem jest tam jednak mnóstwo książek, których za jej życia tam nie było. Podchodzę, przeglądam – właściwie same czytadła. Ale jest też jedna cienka książeczka, która mnie zainteresowała.
Postanawiam zabrać ją sobie na pamiątkę po babci. Ale coś jest z nią nie tak. Niby taka cienka, a jednak jakby wypchana czymś, napuchnięta… Zaczynam więc ją przeglądać – w środku wciśnięte etui z babcinymi okularami.
Chwilę później słyszę jakieś krzyki, głosy, tupanie, bieganie. Idę zobaczyć co to. Okazuje się, że trzech siostrzeńców wbiega po schodach na górę domu.
- Fajnie że już jesteście. Że wróciliście ze szkoły – chyba coś w tym stylu rzucam im na powitanie, ale oni zaaferowani praktycznie nie zwracają na to uwagi. Biegną na górę się bawić. Jak to dzieci.
A ja? Stoję z tymi babcinymi okularami w ręce. Na parterze, gdzie babcia mieszkała. I sam – jak stwierdzam po przebudzeniu - jestem już raczej na jej etapie/etażu.
Jeszcze niedawno człowiek też tak tam wbiegał na górę. Tam były te wszystkie klocki, plasteliny, gry komputerowe, bajki na kasetach VHS. A dziś?
Dziś przed snem czytam sobie np. taki wiersz:
…z pejzażu ktoś wymazał już antykwariaty
wszędzie za to panoszą się piwne przybytki.
Widomy znak że czas krakowski dokonał obrotu.Wartko spłynęły z brudem niegdysiejsze śniegi
duch epoki zdziecinniał i stanął na głowie.
Zmieniły właściciela zgromadzone skarby…
Taki lajf? Ano właśnie. Zresztą to z tomiku o dokładnie takim tytule. „Taki lajf. Tejk
To by już był aus Übermut – jak mawiała druga babcia, kiedy dochodziła do wniosku, że czegoś byłoby za wiele.
Okulary