publikacja 07.09.2025 08:20
Błogosławiony Pier Giorgio Frassati, który w niedzielę zostanie ogłoszony świętym przez papieża Leona XIV, był osobą niezwykłą w swojej zwykłości - powiedziała PAP mieszkająca w Rzymie jego siostrzenica, działaczka polonijna Wanda Gawrońska. Dodała, że zawsze uważała swojego wuja za świętego.
Pier Giorgio Frassati (1901-1925) był działaczem świeckim i społecznym, członkiem wielu stowarzyszeń: Apostolstwa Modlitwy, Uniwersyteckiej Federacji Katolików Włoskich i Włoskiej Młodzieży Katolickiej, a także ruchu skautowego. Studiował inżynierię górniczą na Politechnice w Turynie. Jego pasją były góry. Był zaangażowany w apostolat wiary i modlitwy oraz niesienie pomocy biednym i cierpiącym. Zmarł w wieku 24 lat na chorobę Heinego-Medina.
Jego postać rozpowszechniła siostrzenica Wanda Gawrońska - córka Luciany Frassati, siostry błogosławionego i Jana Gawrońskiego, polskiego dyplomaty. Niosła pomoc wielu Polakom przyjeżdżającym w okresie komunizmu do Włoch i przez wiele lat szerzyła kult swojego wuja.
Przed niedzielną mszą kanonizacyjną Gawrońska, zapytana przez PAP, z jakimi uczuciami czeka na to wydarzenie, odpowiedziała: - Zawsze myślałam o Pier Giorgio jako o świętym, więc nie traktuję tego jako spełnienie moich marzeń czy ukoronowanie mojej pracy i starań. Wielu ludzi na świecie tak o nim myślało, jak ja, a zatem kanonizacja jest potwierdzeniem jego świętości przez Kościół.
Siostrzenica przyszłego świętego podkreśliła: - Przekonanie o jego świętości szerzyło się, odkąd zaczął się jego proces beatyfikacyjny. On był przede wszystkim prekursorem laikatu i świętości laikatu. Kościół dopiero w 1952 roku ogłosił, że świeccy mogą być świętymi. Pier Giorgio już 40 lat wcześniej zrozumiał, że jako świecki jest częścią Kościoła i może dążyć do świętości. I dążył, i dotarł.
Pytana o to, co było najbardziej niezwykłego w jej wuju, stwierdziła: - Najbardziej niezwykłe było to, że był właśnie zwykły. Mówił, że jako zwykły, młody człowiek, student inżynierii, może na 100 procent żyć z Chrystusem i tak właśnie żył.
- Wspaniale, że jest teraz wzorem dla całego świata - dodała.
Wanda Gawrońska powiedziała, że najcenniejszą pamiątką, jaką ma po przyszłym świętym, jest jego czekan, z którym chodził w góry.
- To ten, z którym się wspinał, który widać na jego fotografii zrobionej, gdy stał u stóp Monviso w Alpach. To bardzo znane jego zdjęcie - zaznaczyła.
Mówiąc o nastrojach panujących w jej rodzinie w związku z kanonizacją, podkreśliła: - Każdy z nas przeżywa to na swój sposób. Przede wszystkim jest radość, że nasz bliski dołączy do grona świętych i że kanonizacji dokona ten cudowny papież Leon XIV, który mówił o nim na początku sierpnia podczas Jubileuszu Młodzieży na kampusie Tor Vergata. To papież poprosił, aby sprowadzić dla niego z Turynu na to wydarzenie monstrację, przed którą modlił się Pier Giorgio. Leon XIV też się do niej wtedy modlił.
- Odczuwamy też ogromną wdzięczność wobec św. Jana Pawła II, który kanonizował mojego wuja w 1990 roku. Ale ja bym powiedziała, że Karol Wojtyła kanonizował go jeszcze jako kardynał. Już w Krakowie kardynał Wojtyła nazwał go "człowiekiem ośmiu błogosławieństw". Przecież więcej o kimś nie można powiedzieć. Jak mówił kardynał, chociaż nie jest na ołtarzach, to już jest patronem młodzieży akademickiej. To wtedy było coś niezwykłego - przypomniała Gawrońska, siostra polsko- włoskiego dziennikarza Jasia Gawrońskiego.
- Po tych słowach kardynała Karola Wojtyły, który potem został kanonizowany, widać, jak święci rozumieją innych świętych. Przyszły papież wiedział od początku, że Pier Giorgio jest świętym - zauważyła rozmówczyni PAP.
Wspomniała także, że Jan Paweł II jeszcze przed beatyfikacją jej wuja przyjechał do rodzinnej posiadłości Frassatich w Pollone w Piemoncie, by modlić się przy jego grobie.
- I właśnie tam polski papież wyznał, że jako młody człowiek był pod wrażeniem jego świadectw. Przecież Karol Wojtyła też, jak Pier Giorgio, zaczął chodzić po górach z młodzieżą- zauważyła.
Przypomniała również, że jej wuj w ostatnim roku życia był tercjarzem dominikańskim, czyli świeckim członkiem tego Zakonu Kaznodziejskiego. Za znamienne uznała, że na swego patrona wybrał Girolamo Savonarolę, włoskiego dominikanina, reformatora religijno-politycznego. Pod koniec XV wieku został on uznany przez Kościół za heretyka i schizmatyka, i spalony na stosie. W XVIII wieku został zaś przez papieża Benedykta XIV wymieniony w indeksie "błogosławionych sług Bożych i mężów czcigodnych i znakomitych świętością".
Wanda Gawrońska wyraziła uznanie dla premierki Włoch Giorgii Meloni, która pod koniec sierpnia br. mówiła o błogosławionym Pier Giorgio Frassatim w przemówieniu podczas mitingu ruchu Komunia i Wyzwolenie w Rimini. Szefowa włoskiego rządu opowiadała, że przyszły święty jako młody człowiek pochodzący z majętnej rodziny niósł pomoc finansową potrzebującym.
- On robił to w sposób zupełnie zwyczajny. Był zwykłym studentem, prowadził świeckie życie i pokazał, że świecki może żyć codziennie z Chrystusem, nie różniąc się od innych kolegów, lubiąc towarzystwo przyjaciół, które było dla niego ważne - powiedziała Wanda Gawrońska.
- (...) tam, gdzie ktoś czegoś potrzebował, zawsze był Pier Giorgio; wszędzie, gdzie była jakakolwiek potrzeba: w więzieniu, w szpitalu czy podczas strajku. Gdy były jakieś polityczne czy socjalne problemy, związane z wiarą i nie tylko, to on był obecny - dodała.
Wanda Gawrońska podkreśliła, że dla niej bardzo wzruszającym wydarzeniem było to, że w tym roku, na trzy miesiące przed kanonizacją trumna z ciałem błogosławionego została sprowadzona przez stronę polską na XXIX Ogólnopolskie Spotkanie Młodych Lednica 2000.
- To było coś niesamowitego, tam na miejscu było 30 tysięcy młodych osób - dodała.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
Zawsze uważałam mojego wuja za świętego