publikacja 06.09.2025 20:28
Skąd taki sposób ich zabijania?
Ludzie po świecie jeżdżą. Dziś może częściej latają. Przywożą pamiątki. Czasem takie, z którymi nie bardzo wiadomo, co zrobić, więc najlepiej podać dalej. „Tu jest Koran i jeszcze taka jedna książeczka. W meczecie dostaliśmy. Po polsku nie było. Po niemiecku, a ty znasz język, to może… A jak nie chcesz, to wyrzuć.”
Nie mam zwyczaju wyrzucać świętych dla kogoś ksiąg ze starym kartonem i wczorajszą gazetą. Koran ładnie wydany, nieduży, czerwona oprawa, literki malutkie. Na półkę z literaturą religijną czy niemieckojęzyczną? Druga książeczka trochę jak nasze biblijki dla małolatów. Obrazki – jak w typowych książeczkach dla dzieci. „Mein Prophet, Muhammed” czyli „Mój prorok Mahomet”. Zaczynam lekturę. Na samym początku obraz czasów przed Mahometem czyli „czasu niewiedzy.” Cześć oddawana bożkom. Słabi i sieroty sprzedawani w niewolę na targu jak towar lub wygnani poza społeczność. Brak szacunku dla kobiet. Kłótnie między sąsiadami. I to, co najstraszniejsze – grzebanie żywcem dzieci, w szczególności dziewczynek.
Czarny obraz jak na lekturę dla dziecka. Można zauważyć, że sprzedawanie ludzi w niewolę przez arabskich kupców rozwijało się także w wiekach po Mahomecie, tyle, że dotyczyło już raczej nie swoich, ale chrześcijan lub pogan. A los straszny dziewczynek… Cóż, w tamtych czasach tereny zamieszkałe przez plemiona arabskie były „względnie przeludnione.” W dodatku poszczególne plemiona i rody toczyły z sobą walki, a w wojnach ówczesnych głównymi ofiarami byli nie starcy, kobiety i dzieci - jak to czasem dziś bywa – ale młodzi mężczyźni. No i konieczność zebrania jakiegoś posagu dla córki… Skąd jednak taki sposób ich zabijania?
Może po to, żeby nie widzieć. Nie widzieć w chwili śmierci. Czy nie tak od zawsze pozbawiano życia najmłodszych? Topienie w beczce z wodą w obozie w Auschwitz. Pozostawianie w lesie lub w innym miejscu, w którym przeżycie jest niemożliwe. (Kto pamięta baśń o Jasiu i Małgosi? Nie tę uładzoną wersję dla dzieci, w której mali bohaterowie sami w lesie się gubią. Tę autentyczną, w której w czas głodu dzieci zostają wyprowadzone przez rodziców do lasu na pewną śmierć, bo dla całej rodziny mogłoby jedzenia nie starczyć.)
Nie widzieć. Dlatego dziś najprościej zabić w łonie matki. Przez aborcję chirurgiczną albo farmakologiczną. Doktor Nathanson po wielu przeprowadzonych „zabiegach” raz zobaczył śmierć dziecka zabijanego przez aborcję – co prawda tylko na ekranie monitora. Zobaczył i nawrócił się.
Zaraz, zaraz… A co mówiła doktor Jagielska, kiedy zarzucono jej, że zabija dzieci zastrzykiem chlorku potasu, co jest wyjątkowo okrutnym sposobem? Nie powtórzę jej slów dokładnie, ale sens był taki: kiedyś abortowane dziecko przeżyło i personel musiał długo patrzeć na jego powolną śmierć, co było dla wszystkich nieprawdopodobnym stresem. Zastrzyk z chlorku potasu chroni przed takimi sytuacjami.
Byle nie patrzeć.
Byle nie patrzeć