Gabriela Szulik, redaktor naczelna „Małego Gościa Niedzielnego”Skończyła teologię na KUL-u. Przez kilkanaście lat pracowała jako katechetka w swojej rodzimej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Niedobczycach. –Myślałam, że to jest to, co będę robić do końca życia – wspomina.
Nigdy nie miała nic wspólnego z pracą redakcyjną. Jedynie w podstawówce pomagała tworzyć gazetkę ścienną, a potem już jako katechetka, gablotkę parafialną. Kiedy do parafii, jako wikary przyszedł ks. Marek Gancarczyk, który zajął się „Sercem” – pismem parafialnym, poprosił Gabrysię, by też coś do gazetki napisała. A że zawsze była chętna do pomocy, zgodziła się. Choć nie bez oporów. Tak powstał pierwszy tekst, drugi i kolejne. Tworzenie gazetki wciągało ją coraz bardziej. Ale dalej traktowała to jedynie jako zajęcie dodatkowe.
Tymczasem ks. Marek otrzymał biskupi dekret z nominacją na redaktora naczelnego „Małego Gościa Niedzielnego”. – Co teraz będzie z naszym „Sercem”, myślałam – wspomina Gabrysia. – Było mi żal tego, co tak dobrze udało się zrobić ks. Markowi.
Wtedy proboszcz zaproponował, by to ona objęła gazetkę parafialną. Prowadziła ją ponad 10 lat. A potem historia powtórzyła się. Ksiądz Marek Gancarczyk poprosił Gabrysię o napisanie tekstu. Tym razem do „Małego Gościa”. – Pamiętam to dokładnie – opowiada redaktor naczelna. – Jechałam do Łazisk na spotkanie z Madzią Buczek, twórczynią Podwórkowych Kółek Różańcowych z duszą na ramieniu. Miał to być przecież materiał dla ogólnopolskiego pisma. Starała się jak umiała, oddać atmosferę spotkania. Kiedy przywiozła gotowy materiał do katowickiej redakcji „Małego Gościa” usłyszała: „No, fajnie to napisałaś. Właściwie nie trzeba niczego zmieniać”. To dodało jej skrzydeł. Od tej pory pracy przybywało. Bo i katechizowanie w parafii, i gazetka parafialna, i pisanie tekstów do „Małego Gościa”. Po jakimś czasie ks. Marek zaproponował jej stałą pracę w miesięczniku.
W 2003 roku, po śmierci ks. Stanisława Tkocza, funkcję redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego” objął ks. Marek Gancarczyk. – A kto będzie kierował „Małym Gościem”? – martwiła się Gabrysia z kolegami w redakcji. Aż pewnego dnia telefon z Kurii: „Proszę przyjść na spotkanie z arcybiskupem”. – Czułam, o czym będzie ta rozmowa, ale nie spodziewałam się, że będzie dotyczyć mnie – wspomina Gabrysia. – Arcybiskup zaproponował, bym została redaktor naczelną „Małego Gościa”. Bardzo się bałam, ale jednocześnie starałam się dotąd nie uciekać od zadań, ale je podejmować na miarę swoich możliwości. – Jeśli to ma być dobre dla „Małego Gościa”, przyjmuję propozycję – odpowiedziałam.
Gabrysia zawsze lubiła czytać. Nie tylko książki. W domu nie brakowało też codziennych gazet i czasopism. Najbardziej pasjonowały ją reportaże, ale nigdy nie przypuszczała, że przyjdzie jej szefować ogólnopolskiemu pismu o 100 tysięcznym nakładzie.
– Bardzo lubiłam pracę z dziećmi, najpierw przy parafii a potem w szkole – mówi. – I choć te wszystkie zmiany, były trudnymi decyzjami, bo zaczynało się w moim życiu coś całkiem nowego, to właściwie z młodymi ludźmi pracuję nadal. Z tym, że wtedy byli oni z Niedobczyc a teraz moją klasą są dzieci w całej Polsce – śmieje się Gabrysia. – Sama dla siebie nie wymyśliłabym takiego scenariusza – dodaje. – Wiem, że to ogromna odpowiedzialność, zobowiązanie, które staram się wypełniać najlepiej jak potrafię.