Zawsze jesteśmy blisko ludzi. Gdy uczymy się lokalnego języka, kultury, zawsze czujemy się zapraszani i życzliwie witani przez ludzi.
Pierwsi misjonarze Afryki nazywani Ojcami Białymi przybyli do Ugandy ponad 130 lat temu. Przybyli z Bukumbi, wioski która znajduje sie po drugiej stronie jeziora Wiktoria w okolicach Mwanzy. Przypłynęli na małych łódkach przez Jezioro Wiktoria17 lutego 1869 roku.
Przed nami misjonarze kombonianie próbowali przyjechać do Ugandy przez pustynię ale niestety nie udało im się tutaj dotrzeć, dlatego ta pierwsza grupa katolickich misjonarzy to właśnie my- Misjonarze Afryki.
Misjonarze rozpoczęli swą działalność od nauki Ewangelii prowadząc katechezę wśród lokalnej ludności. Oczywiście nauczyli się języka luganda i wtedy zaczęli katechizację. Na początku większość katechumenów stanowili poddani króla; byli to ci, którzy pracowali i służyli w jego w pałacu.
Król był podejrzliwy, ponieważ niektórzy z jego dworzan próbowali intrygować, rzucając podejrzenia, że misjonarze są kolonistami i będą chcieli odebrać władzę królowi. Dlatego też król po niedługim czasie odesłał misjonarzy ze względu na lęk przed utratą władzy.
Opuszczając Bukumbi misjonarze zostawili na tym terenie 200 katechumenów. Gdy rok później wrócili do Ugandy zastali ich 800.
Katechiści w Ugandzie od początku mieli bardzo ważne zadanie. Byli oni narzędziami rozprzestrzeniania się wiary. Imię ojca Lourdela, misjonarza Ugandy, który w lokalnym języku jest nazywany „Mapera“ jest bardzo rozprzestrzenione i znane w całym kraju.
Dlatego nas pierwszych misjonarzy nazywano misjonarzami ojca Lourdela. Ludzie często słyszeli jak brat Amans Delmas wołał do ojca Lourdela „mon pere“ i pomyśleli, że on tak się nazywa. Dlatego też jego imię tutaj jest znane jako ojciec Mapera. Jeżli powiesz o. Lourdel, to ludzie będą się zastanawiali, kim on jest, a jeśli powiesz Mapera, będą wiedzieli o kogo chodzi.
Misjonarze założyli pierwsze centra edukacji - szkoły techniczne, zawodowe, ośrodki zdrowia., uniwersytety i seminaria w Ugandzie. Profesjonalne szkoły w Ugandzie były prowadzone przez misjonarzy. Tak więc ten wpływ Kościoła, wpływ misjonarzy w Ugandzie jest ogromny z każdego punktu widzenia - wiary, zdrowia, rozwoju, relacji międzyreligijnych.
15 lat po Ojcach Białych przybyli do Ugandy misjonarze Mill Hill. Ludzie powiedzieli, że przybyli katolicy, ale kilka lat przed nami byli tutaj już anglikanie. Mówili, że ludzie mówiący po angielsku są anglikanami a mówiący po francusku - katolikami. Byli zdziwieni, że misjonarze Mill Hill mówiący po angielsku są katolikami. 30 lat później przybyli misjonarze kombonianie, a później inni.
Obecnie w Ugandzie działa 65 różnych zgromadzeń misyjnych, są 4 seminaria diecezjalne. W Ugandzie jest 19 diecezji i blisko 1000 księży diecezjalnych, 25 biskupów. Kościół ugandyjski jest mocno zakorzeniony. Dlatego my jesteśmy tutaj tylko aby pomagać. I wydaje mi się, że kościół misyjny stał do kościołem ugandyjskim. I to jest wspaniałe, bo jest celem naszej pracy a my możemy przenosić się do innych regionów.
Czy zatem Misjonarze Afryki są jeszcze potrzebni tutaj w Ugandzie?
Jeśli zapytać któregokolwiek z księży, biskupów tutaj w Ugandzie, powiedzą, że pomimo że już przejęli ten Kościół, to nadal potrzebują ducha misyjnego, ducha misjonarzy. Potrzebują aby cała "rodzina" misyjna była tutaj z nimi. Tak, to jest kwestia całej rodziny.
Jeżeli w rodzinie jest więcej członków - tym lepiej. Stąd nie ma znaków zapytania co do obecności Misjonarzy Afryki w Ugandzie. Zarówno parafianie jak i biskupi chcą byśmy tutaj byli.
Kiedy byłem prowincjałem, to za każdym razem, gdy przekazywaliśmy parafię diecezji i odchodziliśmy gdzie indziej, ludzie zawsze byli bardzo smutni, gdyż znali nas od samego początku.
Nadal jesteśmy bardzo mile widziani w Ugandzie. Jesteśmy również świadomi, że teraz odpowiedzialność za Kościół spoczywa w rękach Ugandyjczyków i z tego się cieszymy, gdyż to jest cel naszej pracy.
A ludzie jeżeli widzą starszego misjonarza, który wyjeżdża pytają: "dlaczego wyjeżdżasz - przecież należysz do nas“. Jesteśmy częścią rodziny tutaj ponieważ naszą pracą jest zawsze nauka języka, bycie blisko ludzi i z ludźmi i oni tego nigdy nie zapominają.
wysłuchał Adam Cytrynowski MAfr
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.