O rodzinie i zakonie z ojcem Piotrem Jordanem Śliwińskim rozmawiają Dominika i Łukasz Kozłowscy.
DK: Z czasem, gdy okazuje się, że wspólnota odeszła zbyt daleko od źródła, pojawia się reforma, mająca na celu radykalizację życia.
JS: To jest jasne. Ciągle potrzeba powracać do źródeł, ale też ciągle trzeba jakoś radzić sobie z napięciem pomiędzy tym romantycznym, ale jakże ewangelicznym obrazem życia prawdziwie ubogiego, a wymogiem miłości do braci. Taka wizja życia skrajnie ubogiego jest fajna, dopóki nie pojawiają się bracia chorzy. W tej chwili jeden z moich współbraci jest po operacji. W porządku, możemy żyć w jaskini, ale co zrobić z takim rekonwalescentem? Poza tym, w każdym z nas pojawia się prędzej czy później pragnienie, aby wspólnocie stworzyć jakieś w miarę stabilne warunki życia.
ŁK: Jasne. Takie pragnienie pojawia się w życiu każdego człowieka. Myślę, że właśnie dlatego ludzie zaciągają kredyty hipoteczne, które spłacają przez trzydzieści lat. Wydaje się, że ubóstwo jako cel sam w sobie nie jest istotą chrześcijaństwa, czasami ponad ubóstwem stoją inne wartości.
JS: Zgadzam się z tym, co powiedziałeś. Ubóstwo nigdy nie może być celem. Ono powinno być środkiem do tego, aby łatwiej nam przychodziło życie dla Boga. „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4). Franciszkanin czy kapucyn nie ma być ubogi, po to, by jak sportowiec wciąż poprawiać swój wynik i wciąż podnosić poprzeczki ubóstwa, ubóstwo ma go otwierać na Chrystusa. Chodzi o to, aby człowiek nie budował sobie pałacyku, który będzie go odgradzał od ludzi i Boga, aby rzeczywiście wierzył w Opatrzność Bożą.
ŁK: Myślę, że tą zasadą powinien się kierować każdy człowiek, nie tylko zakonnik. Wartości materialne nie powinny nam przesłaniać wartości niematerialnych. Ja wyznaję bardzo prostą etykę i nie opieram się przy tym na cytatach z Biblii, podejmując codzienne decyzje w relacji z drugim człowiekiem. Mam kilka imperatywów, które rozwiązują większość moich dylematów. Na przykład: nigdy nie odmawiam jedzenia osobie, która mnie o nie prosi. Kilka razy spóźniłem się na ważne spotkanie, ponieważ ktoś mnie poprosił o kupienie mu czegoś do jedzenia. Nie lituję się nad nikim. Uważam, że litowanie się odbiera ludziom godność. Natomiast zawsze staram się współodczuwać z drugim człowiekiem. Wiesz, myślę, że nasze podejście do biedy różni się na pewnych etapach. Po pierwsze, mimo całej empatii, ja prawdopodobnie dużo częściej niż ty upatruję winę ludzi w ich sytuacji życiowej. Po drugie, mam wrażenie, że w Waszym podejściu jest bardzo mało systematycznego myślenia nakierowanego na edukację i wyciąganie ludzi z biedy, a to dla mnie jest ryzykowne moralnie.
JS: Nasze domy i nasz sposób życia nie powinien stanowić zapory dla człowieka ubogiego. Powinniśmy mieszkać tak, aby taki człowiek nie czuł się w naszych klasztorach zagubiony, onieśmielony. Podobnie jest z naszym strojem. Do zakonnika nikt się nie wstydzi podejść na ulicy. Człowieka w markowych ubraniach nie każdy poprosi o pomoc. Nasi bezdomni, spotykając mnie na ulicy, nawet wtedy, gdy jestem bez habitu, mówią do mnie: „Cześć braciszku”. Oni się w naszym klasztorze czują się dobrze. Dla mnie jest to znak tego, że nie odeszliśmy zbyt daleko od idei ubóstwa.
DK: Powiedziałeś, że w Wasz charyzmat wpisana jest otwartość na ludzi ubogich. Jak dziś wygląda ubóstwo w Polsce? Wiadomo bowiem, że ubogi ubogiemu nierówny. Ubogi w Indiach nie ma absolutnie nic. Takiemu człowiekowi zdobycie miotły ułatwia awans społeczny, ponieważ dzięki niej może nająć się do pracy. Ubogi w Polsce nierzadko ma kolorowy telewizor i DVD.
JS: Ubóstwo w Polsce jest ogromne. Nasza kuchnia żywi dziennie 200 – 250 osób. Nieraz przychodzą ludzie radykalnie ubodzy. Właściwie, nie tyle ubodzy, co biedni. Ubóstwo jest wyborem życiowym. Bieda – czymś, do czego człowieka zmusza los. Ludzie radykalnie biedni nieraz posiadają tylko to, co mają na sobie. W takich sytuacjach, staramy się uruchomić pomoc ze strony gminy, czy państwa, aby tych ludzi jakoś przywracać do życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.