O rodzinie i zakonie z ojcem Piotrem Jordanem Śliwińskim rozmawiają Dominika i Łukasz Kozłowscy.
DK: My również staramy się pomagać ludziom biednym. Wydaje mi się, że najważniejsze jest to, by nie ulegać znieczulicy i nie odmawiać odruchowo pomocy osobie, która zaczepia nas na ulicy. Zwykle jednak unikamy dawania pieniędzy. Wydaje mi się, że cenniejsza jest pomoc rzeczowa. Kiedy ktoś prosi mnie o pieniądze na lekarstwa, albo na coś do jedzenia, proponuję, że kupię tej osobie to, co potrzebuje. Oprócz tego staramy się włączać w różne akcje charytatywne, na przykład każdego roku przygotowujemy paczki mikołajowe dla dzieci z ośrodków opiekuńczo – wychowawczych na Ukrainie, wysyłamy sms-y zasilające konto UNICEF-u, kupujemy bożonarodzeniowe świece Caritasu, czy jedzenie dla banków żywności.
ŁK: Dzisiaj na biedę staramy się patrzeć trochę szerzej. Są ludzie, którzy pod względem materialnym mają się całkiem nieźle, ale pod względem duchowym są bardzo biedni.
JS: Dlatego posługę spowiednika pojmuję jako pomoc ubogim. My kapucyni mamy docierać do „współczesnych ubogich”. „Współczesny ubogi” to, na przykład, człowiek uzależniony. Dlatego bracia z prowincji warszawskiej zainicjowali w latach 70-tych duszpasterstwo dla alkoholików oraz ruch trzeźwościowy. Mówimy także o biedzie kogoś, kto nie widzi nadziei, kto nie otwiera się na wyższe wartości. Z tej perspektywy, ewangelizacja może być rozumiana jako dzielenie się bogactwem Ewangelii.
DK: W świecie zachodnim bardzo często dominuje liberalny sposób rozumienia biedy jako skutku niezaradności życiowej. Mijając bezdomnego na plantach, który od rana popija tanie wino, bardzo trudno oprzeć się pokusie oceniania go. Tak bardzo wierzymy w to, że żyjemy w systemie, który każdemu daje szansę wyjścia na prostą. Wystarczy tylko chcieć. Tymczasem wy macie do czynienia z drugą stroną medalu. Nieraz walka o to, by wydobyć się z biedy jest naprawdę rozpaczliwa i nie kończy się happy endem. Z drugiej strony, spotkałam w swoim życiu osoby, które odrzucały możliwość poprawienia swojego statusu materialnego i nie zgadzały się, na przykład, na pracę za kilkaset złotych miesięcznie.
JS: Nasza praca z biednymi ma być przepojona chrześcijańskim miłosierdziem. Z drugiej jednak strony, to miłosierdzie nie może być ślepe. My również mamy świadomość, że kuchnia dla ubogich domaga się ciągłego rozwoju. Ludzie świeccy, którzy z nami współpracują, a którzy są specjalistami od działalności charytatywnej, ciągle mówią, że nasza działalność pozostaje na poziomie XIX wieku, ponieważ rozdajemy ludziom za darmo jedzenie.
DK: Stwarzacie bezdomnym cieplarniane warunki. Mogą sobie rano do was przyjść, zjeść śniadanie, potem przespacerować się do łaźni prowadzonej przez Caritas, w której mogą się za darmo umyć, następnie mogą do was wrócić na obiad i tak im mija dzień... Nic ich nie zmusza do zmiany swojej sytuacji życiowej.
JS: Dlatego staramy się stworzyć centrum, w którym będziemy mogli wdrożyć jakiś system rozeznawania, kto rzeczywiście potrzebuje pomocy. Na przykład, jeżeli zjawi się u nas osoba pod wpływem alkoholu, to nie otrzyma stałej pomocy. Oczywiście, zimą nie odeślemy takiego człowieka na ulicę, postaramy się jednak uświadomić mu, że dopóki nie przestanie pić, nie może liczyć na stałą pomoc. Będziemy się starali wykorzystać wiedzę fachową, tak jak staramy się używać jej, na przykład w sakramencie pokuty, aby ta pomoc była coraz bardziej skuteczna.
ŁK: Taka działalność jest bardzo trudna. Macie bowiem świadomość, że nie wyciągnięcie wszystkich ludzi z biedy i nie wdrożycie systemu doskonałego; zresztą takie działania nie byłyby w pełni zgodne z Waszym charyzmatem. Wy macie swoje małe poletko, swój wycinek rzeczywistości, na którym działacie. Nie jesteście w stanie wypracować takiego know how, jak chociażby wspólnota Chleb Życia, do której należy siostra Małgorzata Chmielewska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.