Św. Ignacy jak dobry trener wyznacza cel, daje motywację do walki, uczy rozkładać siły, rozpracowuje taktykę przeciwnika i organizuje obóz kondycyjny.
Wyrośnięty żak
Czuje narastające pragnienie zebrania wokół siebie kilku osób, z którymi razem pomagałby „w naprawianiu błędów popełnianych w służbie Bożej”. A jest co naprawiać. Chrześcijaństwo przeżywa wstrząs. Rodzi się protestantyzm wywołany wystąpieniem Lutra, Kalwin głosi już swoje nauki, a pogrążeni w gorszącym trybie życia ludzie Kościoła nie podejmują koniecznych reform.
W Alkali przyłącza się do Loyoli czterech towarzyszy. Noszą jednakowe, szare suknie, razem się modlą, opowiadają o Bogu.
Rychło interesuje się nimi inkwizycja. Dochodzenie, przesłuchania. Proces nie wykazuje żadnej winy podejrzanych. Zapada śmieszny wyrok: „Ponieważ nie są braćmi zakonnymi, nie mogą chodzić w jednakowych ubraniach”. Inkwizytorzy każą im przefarbować dwie suknie na czarno, dwie na brązowo, jedna może zostać szara.
To nie koniec kontaktów z inkwizycją. Inigo dwukrotnie zostanie aresztowany i spędzi w łańcuchach dwa miesiące. Zawsze to samo: „Nie macie wykształcenia, jak możecie nauczać!”. Inigo rozumie – musi zabrać się za porządne studia.
Ma 37 lat, gdy przybywa do Paryża. Siedzi w ławce nieomal z dziećmi, słucha wykładów młodszych od siebie nauczycieli. Zaprzyjaźnia się z dwoma studentami – Piotrem Favre’em i Franciszkiem Ksawerym. Obaj staną się jego najwierniejszymi przyjaciółmi i filarami rodzącego się Towarzystwa Jezusowego.
Po pięciu latach Ignacy (bo tak zaczyna się podpisywać) jest już magistrem sztuk wyzwolonych i studiuje teologię. Chce zostać kapłanem.
Do grupy przyjaciół dołącza się czterech nowych. Razem postanawiają dokończyć studia i związać się ślubami ubóstwa i czystości. Śluby składają w kaplicy na wzgórzu Montmartre. Jest uroczystość Wniebowzięcia 1534 roku.
Formowanie armii
Przyjaciele udają się do papieża. Niech on ich wyśle, gdzie chce. To wtedy rodzi się dodatkowe zobowiązanie – ślub posłuszeństwa papieżowi. „Oddaliśmy siebie do dyspozycji Biskupowi Rzymu, panu całego Chrystusowego żniwa. Daliśmy mu poznać naszą gotowość wypełnienia wszystkich dotyczących nas decyzji, jakie podejmie on w duchu Chrystusowym. Uważamy, że wie on lepiej, co jest korzystne dla całego chrześcijaństwa” – zapisują przyszli jezuici.
Ignacy wie, że współcześni mu papieże to nie aniołki. Rządzący Paweł III dopiero co uczynił kardynałami swoich siostrzeńców. Jeden z nich ma 17 lat. Ten starszy. Drugi skończył dopiero lat 14. A jednak Ignacy przeczuwa geniusz papiestwa i to, że w sprawach wiary Chrystus nie pozwala swoim namiestnikom błądzić.
Po drodze do Rzymu przyjaciele postanawiają jakoś się wreszcie nazwać. Po modlitwie jednogłośnie decydują: „Towarzystwo Jezusowe”.
W miejscowości La Storta Ignacy ma wizję niosącego krzyż Chrystusa i Boga Ojca, który mówi: „Pragnę, abyś nam służył”. To przeżycie pozostaje w nim już do śmierci. Święty trwa odtąd stale w trudnym do opisania zjednoczeniu z Chrystusem ukrzyżowanym.
Papież Paweł III oficjalnie ustanawia Towarzystwo Jezusowe. To zupełnie nowa forma życia zakonnego. Jezuici nie odmawiają wspólnych modlitw w chórze, nie podejmują umartwień cielesnych, nie noszą habitów. Wszystko jest podporządkowane większej dyspozycyjności i sprawności działania. Jak prawdziwa armia. Ma swojego, wybieranego dożywotnio, generała. Pierwszym z nich jezuici obierają Ignacego. Wiedzą, że to święty.
On sam tego nie wie. Pamięta swoje dawne grzechy. Ale pogrąża się coraz bardziej w Chrystusie. Gdy odprawia Mszę, nieraz płacze, czasem nie potrafi wypowiedzieć słowa.
Zapada na zdrowiu. 30 lipca 1556 roku czuje, że umiera. Prosi o błogosławieństwo papieskie. Paweł IV błogosławi go z całego serca. Rano następnego dnia Ignacy umiera. Bez żadnej mowy, bez pożegnania. Jeden z towarzyszy notuje: „Nie chciał, by przypisywano mu cokolwiek, lecz wszystko samemu Chrystusowi”.
Pół wieku później Kościół czci już go jako jednego z największych swoich świętych, a tysiące jezuitów przemierza świat ad maiorem Dei gloriam – dla większej chwały Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Chociaż w Polsce jest wiele kościołów pw. Trójcy Świętej, sanktuarium jest tylko jedno.
Mówi o. Kazimierz Malinowski OFMConv kierujący Centrum św. Maksymiliana.
„W beznadziei nie można żyć, to nadzieja pomaga nam dalej iść”.
„Serce Kościoła rozdzierają krzyki, które dochodzą z miejsc ogarniętych wojną".