Niewiele jest świętych kobiet, które szczycą się takim uznaniem i taką czcią. Szacunkiem darzą ją zarówno duchowni, jak i rzesze ludzi świeckich. Święta Katarzyna ze Sieny była mistyczką, przewodniczką i matką duchową, opiekunką ludzi chorych i cierpiących, ale też doradcą i powiernikiem dostojników kościelnych.
Gdyby żyła w dzisiejszych czasach wielu uznałoby ją za kobietę nieprzeciętną, pełną energii, dobrze zorganizowaną i zdyscyplinowaną o wyjątkowej charyźmie, inni zapewne posądzili by ją o schorzenia psychiczne i fantazję, doszukiwali by się kłamstw, oszust i manipulacji. Bo jakże to możliwe, że nieuczona i niepiśmienna córka farbiarza, pouczała listownie i osobiście biskupów, królów i papieży, walczyła o pokój w Europie, udzielała rad i wskazówek i godziła zwaśnione miasta, została stygmatykiem, mistykiem, a wizje i ekstazy były dla niej codziennym towarzyszem dnia.
Ale może po kolei …
Katarzyna
25 marca 1347 roku w rodzinie Benincasów odbywają się kolejne narodziny potomstwa. Rodzą się bliźniaki. Jedna dziewczynka umiera, druga przeżywa. To już 23 dziecko Jakuba i Mony. Nikt wówczas nie przypuszczał, że dziewczynkę czeka los nadzwyczajny, że stanie się jedną z wyjątkowych kobiet, która naznaczy swój czas szczególnym znaczeniem, do tego stopnia, że w 6 wieków później papież ogłosi ją Doktorem Kościoła.
Początkowo życie Katarzyny nie jest nadzwyczajne, choć cechuje je bardzo mocno ewangeliczna prostota. Bóg bardzo wcześnie dał znać o swoim zamyśle wobec tego dziecka. Ukazał się jej i zachwycił Sobą na całe życie. Gdy Katarzyna miała ok. 7 lat w jej życiu wiele się zmieniło. Wracając z bratem Stefanem od starszej siostry, nad kościołem Ojców Dominikanów ujrzała Jezusa Chrystusa zasiadającego na tronie. Obok niego zaś apostołów Piotra i Pawła, a także Jana Ewangelistę. Katarzyna straciła poczucie rzeczywistości i z zachwytem wpatrywała się w wizję, i wówczas Jezus spojrzał na nią z ogromną miłością, uśmiechnął się i pobłogosławił.
Tych kilka chwil pierwszej w jej życiu wizji całkowicie odmieniło dotychczasowy bieg wydarzeń. Rozmiłowana w Bogu ślubuje mu dozgonne dziewictwo. Budzi się w niej zamiłowanie do samotności, praktykowania cnót chrześcijańskich, częstej modlitwy i służby bliźniemu. O swym ślubie nie mówi nikomu. To tajemnica jej i Jego. W jej sercu rodzi się powołanie zakonne. Zaczyna – wbrew woli rodziców – marzyć o klasztorze. Ale jej matka ma inne plany. Mając zapewne poczciwe zamiary dla znalezienia jej dobrej pozycji, planuje jej zamążpójście i szuka odpowiedniego kandydata. Dochodzi do otwartego konfliktu. Życie pod wspólnym dachem staje się na tyle trudne i bolesne, że Katarzyna na 3 lata zamyka się w celi. Czas ten odmierza modlitwa, pokuta i doświadczenia mistyczne. To w samotności dorastania ujawniają się jej pierwsze oznaki cudownej bliskości z Sercem Jezusa. Uważne studium Jego Serca uczy ją żyć w coraz większej zgodzie z Bożym zamysłem.
To właśnie tu formują się podziemne wody, które wytrysną w ogrodach Kościoła 2 wieki później, by osiągnąć swój kulminacyjny punkt w objawieniach św. Małgorzaty Marii w Paray le_Monial. Tu mają początek wizje, nadprzyrodzone zjawiska i ekstazy, które pozostaną doświadczeniem Katarzyny do końca życia. Pod koniec 3 letniego okresu odosobnienia w celi doświadcza nadzwyczajnej łaski tj. „zaślubin w wierze” z Chrystusem. Trwałym znakiem tych zaślubin jest obrączka, którą zawsze nosi. Od tej pory ich więź jest ciągła a jedyną troską jest coraz większe zjednoczenie z Umiłowanym. Zgodnie ze sposobem myślenia wielu ludzi, po takich doświadczeniach Katarzyna winna wstąpić do zakonu. Ale ona przemierza drogę szczególną, pozostaje w świecie, bo właśnie tu – jak rozumie- będzie mogła więcej dusz przyprowadzać do Chrystusa. Wstępuje do Trzeciego Zakonu Dominikańskiego, zarezerwowanego zgodnie ze zwyczajem dla wdów i kobiet dojrzałych i choć ma zaledwie 18 lat, przyjmuje pokutny habit dominikański.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).