Mistrzyni dialogu - św. Katarzyna ze Sieny

Ewa Miller-Stefańska; GN 52/2004

publikacja 09.12.2008 10:27

Niewiele jest świętych kobiet, które szczycą się takim uznaniem i taką czcią. Szacunkiem darzą ją zarówno duchowni, jak i rzesze ludzi świeckich. Święta Katarzyna ze Sieny była mistyczką, przewodniczką i matką duchową, opiekunką ludzi chorych i cierpiących, ale też doradcą i powiernikiem dostojników kościelnych.

Św. Katarzyna ze Sieny Kunsthistorisches Museum Wien, Bilddatenbank Św. Katarzyna ze Sieny
Autor tego XVIII-wiecznego obrazu: Giovanni Battista Tiepolo.

Współpatronka Europy
Ojciec Święty Jan Paweł II ustanawiając św. Katarzynę ze Sieny Współpatronką Europy kierował się przede wszystkim uniwersalnym i ponadczasowym przesłaniem, jakie dla naszego kontynentu niesie ta niezwykła Włoszka. Żyła w czasach średniowiecza (1347-1380). Spełniała misję wobec Kościoła i papieża. Jej działalność jest przykładem pozytywnej roli, jaką może odegrać w szerokich kręgach kobieta.

Skoro św. Katarzyna ze Sieny została ogłoszona Współpatronką Europy, wypada dobrze się zastanowić nad tym faktem, a liturgiczne wspomnienie (29 kwietnia) wydaje się dobrym po temu pretekstem. W dzisiejszych czasach obserwujemy przecież bardzo szybko postępującą laicyzację życia oraz tendencję do traktowania ludzi tylko w kategoriach rynkowych, ekonomicznych. Coraz bardziej odchodzimy od duchowego prymatu życia ludzkiego, a tym samym od chrześcijańskiej myśli i chrześcijańskich wartości.

Między innymi z tych powodów współczesny świat potrzebuje mistrzów, przewodników, autorytetów i wzorów do naśladowania. Św. Katarzyna jest niewątpliwie wspaniałym przewodnikiem, zarówno dla osób duchownych, jak i świeckich, dla chrześcijan, jak i dla dyplomatów, polityków, mężów stanu. Jest autorytetem, wzorem postępowania dla wychowawców, nauczycieli, pielęgniarek (których również jest patronką), dla kobiet i mężczyzn różnego stanu, bez względu na ich status i wykształcenie.
Katarzyna Benincasa jako osoba święta nie uprawiała polityki partykularnej, nie dążyła do sławy i kariery, nie zabiegała o godności i bogactwo, lecz - w pełnym tego słowa znaczeniu - poświęciła się dla dobra swojej ojczyzny i Kościoła. Walcząc zaś o jedność Kościoła i jego wewnętrzną siłę, występowała tym samym o jedność chrześcijańskiej Europy. Ten fakt - jak się wydaje - zadecydował o postawieniu św. Katarzyny jako wzorca dla współczesnych polityków i stojących na czele państw.

W centrum wydarzeń
Ta prosta, niewykształcona sienenka, dominikańska tercjarka, obdarzona była licznymi łaskami i nadprzyrodzonymi darami, które z pożytkiem wykorzystywała dla dobra ludzi i całego Kościoła. Nie zważając na swoją małość i na swoje ludzkie ograniczenia, wyruszyła na ratunek zagrożonego i skompromitowanego w tym czasie Kościoła. Wielka schizma zachodnia sprawiła, że autorytet papieża, jak i całego duchowieństwa był mocno zachwiany. Św. Katarzyna w sprawy Kościoła zaangażowała się z całą swoją energią. Napisała mnóstwo listów do znanych osobistości, do samego papieża, do królów i rządów, do ludzi wpływowych, do każdej z zainteresowanych stron. Wyruszyła w dalekie podróże, by osobiście interweniować, pertraktować i służyć radą. Podjęła się nawet misji sprowadzenia papieża Grzegorza XI z Awinionu na Stolicę Piotrową w Rzymie.

Pragnienie pokoju
Św. Katarzyna z uporem nawoływała do pokoju, którego brakowało niemal na wszystkich szczeblach społecznych: od rodziny poczynając, a na stosunkach międzynarodowych kończąc. Zdawała sobie sprawę, iż zarówno dobro jednego człowieka, jak i większych społeczności zależy w dużej mierze od ładu i zgody, więc nie ustawała w staraniach, by głosić potrzebę pokoju i podejmować energiczne, zdecydowane i skuteczne działania, by go osiągnąć. Starała się uzmysłowić ludziom, że najlepszą gwarancją trwałego pokoju jest miłość i jedność w relacjach z innymi. O ten upragniony pokój apelowała do wszystkich, tak swoich współziomków, jak i do rządów innych republik, polityków, duchownych, królów i samego papieża.

Podkreślała przede wszystkim, jak ważną sprawą jest zawarcie pokoju z Bogiem. Bez tego pojednania nie ma bowiem żadnych szans na trwały pokój między ludźmi. Jest on tą wartością, którą zdobywać trzeba nieustannie. Nauczała też, że ów zewnętrzny pokój nie jest możliwy bez wewnętrznego pojednania z Bogiem i bliźnimi. I tę prawdę św. Katarzyna starała się wpoić zarówno swoim uczniom, jak i każdemu napotkanemu człowiekowi.

Wzór polityka i negocjatora
Czy św. Katarzynę można nazwać politykiem? We współczesnym rozumieniu tego pojęcia na pewno tak. Jednak podkreślić należy, że stanęła ona na tym polu jako mistyczka, świadek i narzędzie działania samego Boga. Dlatego mogła bez kompleksów i wręcz w zuchwały i apodyktyczny sposób wkroczyć w historię Kościoła i w historię Europy. Motywy jej działania są wyjątkowo wolne. Inspiracją Świętej była tylko i wyłącznie miłość Boga i bliźniego, a co za tym idzie, służba dobru człowieka i całego społeczeństwa. Pamiętać trzeba, że św. Katarzyną nie rządził żaden interes polityczny. Celem, o który jej chodziło, była walka o wewnętrzny rozwój człowieka, o jego dojście do zbawienia oraz o dobro Kościoła. Niezmordowanie przypominała, iż całą politykę należy podporządkować wartościom moralnym.

Była głęboko przekonana, że każdy człowiek jest ważniejszy od wszelkich struktur społecznych i politycznych, nie obawiała się stanąć przed papieżem i przed kardynałami, by im o tym powiedzieć. Z mocą wypływającą z mistycznego obcowania z Bogiem głosiła im, że naczelnym fundamentem ładu i pokoju jest uszanowanie godności każdego człowieka, a rządzenie ludźmi oznacza nic innego jak służenie im i ich szeroko rozumianemu dobru.

Święta m.in. napisała: Niechaj zatem wzrasta Europa, niech się rozwija jako Europa ducha, idąc śladem swojej najlepszej tradycji, której najwznioślejszym wyrazem jest właśnie świętość. Jedność kontynentu, dojrzewająca stopniowo w ludzkiej świadomości i nabierająca coraz bardziej wyrazistych kształtów również na płaszczyźnie politycznej, otwiera niewątpliwie rozległe perspektywy nadziei. Europejczycy są powołani, aby raz na zawsze zamknąć rozdział historycznych rywalizacji, które często były przyczyną krwawych wojen na kontynencie.

Jednocześnie winni tworzyć warunki dla ściślejszej jedności i współpracy między narodami. Wielkim wyzwaniem dla nich jest kształtowanie kultury i etyki jedności, bez nich bowiem wszelkie działania polityczne na rzecz jedności skazane są prędzej czy później na niepowodzenie.

Święta trudnych czasów

Małgorzata Głowacka

Dziwny jest ten świat. Można być analfabetą i mistykiem równocześnie. Bywa, że jedno nie przeszkadza drugiemu. Są ludzie i wydarzenie, które tak bardzo wyrastają ponad przeciętność, że dowiadując się o nich odnosi się wrażenie nieprawdopodobności, a jednak...

Wakacyjne zwiedzanie Włoch zaczęłam od Toskanii, najpiękniejszego zakątka Italii. Ta wspaniała prowincja łączy w sobie czar niezwykłych zabytków, zapierających dech w piersiach widoków, dziesiątków urokliwych wysepek i jednej, nieco krzywej, wieży. Każdy turysta bez względu na preferencje, znajdzie tu coś dla siebie – góry, morze, zabytkowe miasta, unikalne rezerwaty, wspaniałą włoską kuchnię i najlepsze wino, ciepły klimat i to „coś”, co sprawi, że pobyt tu zapadnie mu głęboko w pamięci.

Siena
Należy do jednych z najładniejszych miast we Włoszech. Przez prawie 100 lat zaliczała się do najważniejszych miast świata. Okres świetności przypadł na czasy zwycięskich wojen prowadzonych z Florencją. Niestety kilka tragedii w XIV i XVI wieku doprowadziło to ponad 100 tysięczne miasto do upadku i wyludnienia. Z tych dramatów Siena nigdy się już nie podniosła. Obecnie mieszka w niej ok. 60 tysięcy mieszkańców. Ale dla współczesnych jej historia i piękno jest niezrównane. Zahamowanie rozbudowy, gdy była u szczytu potęgi, wyjaśnia fakt istnienia w doskonałym obecnie stanie miasta średniowiecznego.

Od czasów średniowiecza nie wiele tu domów zostało wybudowanych, a jeszcze mniej zburzono. To sprawia niecodzienne wrażenie. Sienę cechuje niesamowity „klimat”, który promieniuje z każdego zakątka, kamienicy czy średniowiecznego pałacu. Można go doświadczyć spacerując chociażby po wybrukowanych bazaltową kostką ulicach czy robiąc zakupy na miejscowych kramach.

Według większości turystów absolutnie najważniejszym miejscem Sieny jest samo jej centrum, a konkretnie – wybrukowany czerwoną cegłą i marmurem Piazza del Campo, ponoć najpiękniejszy plac świata. Plac przypomina swym wyglądem wielką muszlę, wokół której kryje się mnóstwo atrakcji. W południowej części placu stoi przepiękny ratusz Palazzo Pubblico z charakterystyczną, wysoką wieżą, którą widać z kilku kilometrów od miasta. W pobliżu placu znajduje się najsłynniejszy z zabytków Sieny – XII wieczna Katedra zwana Duomo. Ale myli się ten, który uważa że Siena prócz bogactwa i zabytków „nie przysłużyła się” światu.

Tutaj bowiem w 1240 roku stworzono jeden z najstarszych w świecie uniwersytetów a na przełomie XIII/XIV wieku powstała sieneńska szkoła malarska. W Sienie również żyła i intensywnie działa św. Katarzyna. Jej to właśnie postać stała się przedmiotem mojej zadumy, gdy zwiedzałam imponującej wielkości Bazylikę św. Dominika, panującą nad sieneńskim wzgórzem, u którego stóp znajduje się Fonte Branda – ufortyfikowana fontanna. Na prawo od wejścia do bazyliki znajduje się rodzaj kaplicy z portretem i głową św. Katarzyny, a poniżej są schody i nisza, w której otrzymała stygmaty. A postać to niezwykła.

Gdyby żyła w dzisiejszych czasach wielu uznałoby ją za kobietę nieprzeciętną, pełną energii, dobrze zorganizowaną i zdyscyplinowaną o wyjątkowej charyźmie, inni zapewne posądzili by ją o schorzenia psychiczne i fantazję, doszukiwali by się kłamstw, oszust i manipulacji. Bo jakże to możliwe, że nieuczona i niepiśmienna córka farbiarza, pouczała listownie i osobiście biskupów, królów i papieży, walczyła o pokój w Europie, udzielała rad i wskazówek i godziła zwaśnione miasta, została stygmatykiem, mistykiem, a wizje i ekstazy były dla niej codziennym towarzyszem dnia.
Ale może po kolei …

Katarzyna
25 marca 1347 roku w rodzinie Benincasów odbywają się kolejne narodziny potomstwa. Rodzą się bliźniaki. Jedna dziewczynka umiera, druga przeżywa. To już 23 dziecko Jakuba i Mony. Nikt wówczas nie przypuszczał, że dziewczynkę czeka los nadzwyczajny, że stanie się jedną z wyjątkowych kobiet, która naznaczy swój czas szczególnym znaczeniem, do tego stopnia, że w 6 wieków później papież ogłosi ją Doktorem Kościoła.

Początkowo życie Katarzyny nie jest nadzwyczajne, choć cechuje je bardzo mocno ewangeliczna prostota. Bóg bardzo wcześnie dał znać o swoim zamyśle wobec tego dziecka. Ukazał się jej i zachwycił Sobą na całe życie. Gdy Katarzyna miała ok. 7 lat w jej życiu wiele się zmieniło. Wracając z bratem Stefanem od starszej siostry, nad kościołem Ojców Dominikanów ujrzała Jezusa Chrystusa zasiadającego na tronie. Obok niego zaś apostołów Piotra i Pawła, a także Jana Ewangelistę. Katarzyna straciła poczucie rzeczywistości i z zachwytem wpatrywała się w wizję, i wówczas Jezus spojrzał na nią z ogromną miłością, uśmiechnął się i pobłogosławił.

Tych kilka chwil pierwszej w jej życiu wizji całkowicie odmieniło dotychczasowy bieg wydarzeń. Rozmiłowana w Bogu ślubuje mu dozgonne dziewictwo. Budzi się w niej zamiłowanie do samotności, praktykowania cnót chrześcijańskich, częstej modlitwy i służby bliźniemu. O swym ślubie nie mówi nikomu. To tajemnica jej i Jego. W jej sercu rodzi się powołanie zakonne. Zaczyna – wbrew woli rodziców – marzyć o klasztorze. Ale jej matka ma inne plany. Mając zapewne poczciwe zamiary dla znalezienia jej dobrej pozycji, planuje jej zamążpójście i szuka odpowiedniego kandydata. Dochodzi do otwartego konfliktu. Życie pod wspólnym dachem staje się na tyle trudne i bolesne, że Katarzyna na 3 lata zamyka się w celi. Czas ten odmierza modlitwa, pokuta i doświadczenia mistyczne. To w samotności dorastania ujawniają się jej pierwsze oznaki cudownej bliskości z Sercem Jezusa. Uważne studium Jego Serca uczy ją żyć w coraz większej zgodzie z Bożym zamysłem.

To właśnie tu formują się podziemne wody, które wytrysną w ogrodach Kościoła 2 wieki później, by osiągnąć swój kulminacyjny punkt w objawieniach św. Małgorzaty Marii w Paray le_Monial. Tu mają początek wizje, nadprzyrodzone zjawiska i ekstazy, które pozostaną doświadczeniem Katarzyny do końca życia. Pod koniec 3 letniego okresu odosobnienia w celi doświadcza nadzwyczajnej łaski tj. „zaślubin w wierze” z Chrystusem. Trwałym znakiem tych zaślubin jest obrączka, którą zawsze nosi. Od tej pory ich więź jest ciągła a jedyną troską jest coraz większe zjednoczenie z Umiłowanym. Zgodnie ze sposobem myślenia wielu ludzi, po takich doświadczeniach Katarzyna winna wstąpić do zakonu. Ale ona przemierza drogę szczególną, pozostaje w świecie, bo właśnie tu – jak rozumie- będzie mogła więcej dusz przyprowadzać do Chrystusa. Wstępuje do Trzeciego Zakonu Dominikańskiego, zarezerwowanego zgodnie ze zwyczajem dla wdów i kobiet dojrzałych i choć ma zaledwie 18 lat, przyjmuje pokutny habit dominikański.
 

Jako nowicjuszka, nie oddaje się jak inne siostry dziełom miłosierdzia, ale usuwa się w zacisze własnej celi i godzinami modląc się poddaje się praktykom ascetycznym. Je niewiele, sypia mało, często biczuje się do krwi. W tej malutkiej domowej celi zjawia się jej Chrystus i święci. Po miesiącach odosobnienia, walki duchowej, spotkań z Bogiem i świętymi, Katarzyna staje wobec nowego wezwania swojego Oblubieńca. Oto żąda, by zerwała z samotnością, wyszła do rodziny i do tych, którzy potrzebują jej obecności i pomocy. Ta gorliwa dziewczyna początkowo nie chce o tym słyszeć, ale Chrystus nie zamierza ustąpić i w pełnych miłości perswazjach przekonuje ją do nowej drogi ku świętości. Katarzyna, nie mogąc Mu odmówić podejmuje to niespodziewane wezwanie. Rozpoczyna całkiem nowy okres w swoim życiu. Wychodzi ku ludziom pokrzywdzonym przez los, ku chorym, cierpiącym, ku ubogim i zagubionym.

Z poświęceniem udziela się w hospicjum „La Scala”. Idzie tam, gdzie już nikt nie ma ochoty ani odwagi pójść. Podejmuje się pielęgnacji trędowatych, chorych na raka w ostatnim stadium, zgorzkniałych, złośliwych i wulgarnych, którzy swoim zachowaniem zniechęcili nawet najbardziej cierpliwych. Katarzyna szybko zyskuje sławę jako miłosierna tercjarka, wspomożycielka najuboższych, wstawienniczka największych grzeszników. Skuteczność jej modlitw, liczne ekstazy, wizje, egzorcyzmy, uzdrowienia sprawiają, że staje się osobą znaną i wieść o tej niezwykłej, młodej sienence szybko rozchodzi się po świecie. Wraz z innymi tworzy grupę, w której przyjmuje rolę moderatorki. Ta nieformalna wspólnota zwana „la bella brigata” była swoistym odpowiednikiem dzisiejszych stowarzyszeń świeckich katolików. Cechą, która wyróżniła tę wspólnotę jest niezwykłe wręcz przywiązanie do Katarzyny, którą niezależnie od jej młodego wieku nazywają swoją „mamą”, a także gotowość, by uczestniczyć we wszystkich przedsięwzięciach, które proponuje, a jest ich sporo. Były i doświadczenia trudne w jej życiu.

Została oskarżona o niemoralne prowadzenie się. Potwarz ta, tak bardzo ją boli, że prosi Jezusa, by zsyłając na nią największe nawet cierpienia, tego jej oszczędził. W wieku lat 20, jest już w pełni ukształtowaną osobą, w dodatku mistyczką. Podczas gdy inni bawią się w karnawale, ona 1 kwietnia 1375 roku, podczas nocnej modlitwy otrzymuje stygmaty, które ukrywała przed światem aż do śmierci. Nie były one w postaci ran, lecz krwawych promieni. Po stygmatyzacji działalność Katarzyny przybiera na sile. Pełna wewnętrznej odwagi zabiera śmiało głos w sprawach Chrystusa. Przemawia i pisze listy do najznamienitszych osób ówczesnej Europy, tak duchownych jak i świeckich. Sformułowanie „pisze listy” jest pewnym uogólnieniem, Katarzyna bowiem jest niepiśmienna. Dyktuje ona po prostu swoje listy wykształconym zakonnikom. Skupia też przy sobie spore grono uczniów – elitę Sieny. Wspierana nadzwyczajnymi darami Ducha Świętego i posłuszna Jego natchnieniom łączy w swym życiu duchową kontemplacje Boga w „celi swego serca” z różnorodną działalnością apostolską. Z duchowych przeżyć rodzi się jej wielkie zaangażowanie w sprawy Kościoła i świata.

Zanim jednak Katarzyna weszła na arenę wielkiej polityki wydarzyło się coś bardzo znaczącego, co odcisnęło piętno na jej dalszym postępowaniu. To spotkanie z Rajmundem z Kapui. On to został ojcem duchownym i spowiednikiem świętej i do końca pozostał najbliższym przyjacielem i powiernikiem oraz doradcą, a po śmierci Katarzyny stał się głównym postulatorem jej kultu.. Ten roztropny, pobożny i wykształcony dominikanin towarzyszył jej we wszystkich przedsięwzięciach. Z perspektywy czasu trudno dziś nawet ocenić, kto z nich był uczniem, a kto mistrzem.
 

Postawa i działalność przysparzają Katarzynie wielu wrogów. Wielu uważa za rzecz niespotykaną, by kobieta mogła tak odważnie przemawiać do kapłanów, biskupów a nawet papieża w imieniu Chrystusa, głosząc publicznie, że jest Jego posłanniczką. Pod naciskiem opinii zawezwana zostaje przed trybunał inkwizycji we Florencji. Przewód sądowy i kościelny odbywa się w klasztorze dominikanów przy kościele Santa Maria Novella. Ale nie dopatrzono się żadnej herezji ani błędów, tak w wypowiedziach, jak i w pismach. Może więc dalej działać swobodnie.
W świat wielkiej polityki Katarzyna zaangażowała się, by przerwać wojnę między Państwem Papieskim a Florencją. Wybuchła ona w lipcu 1375 roku, lecz jej źródła tkwiły w odległej przeszłości.

Włochy składały się wówczas z drobnych państewek, które prowadziły niezależną politykę. W każdym z tych państw istniały 2 partie polityczne (partia Gobelinów sprzyjająca Cesarzowi niemieckiemu i partia Gwelfów stojąca po stronie papieża). Względna równowaga między partiami została zakłócona przeniesieniem się papiestwa z Rzymu do Avinionu. Nieobecność papieży w Rzymie i okrucieństwo legatów, którzy w ich imieniu zarządzali Państwem Kościelnym, doprowadziły w końcu do otwartego buntu Florencji.

Katarzyna jako osoba wierząca i znana już w środowisku toskańskim nie może patrzeć obojętnie na konflikt i wydarzenia. Nie chcąc dopuścić do rozszerzenia się wojny, odbywa wiele podróży do Pizzy, Lukki, Sieny i Florencji mediując. Prosi i zaklina, by nikt więcej nie przyłączał się do buntu Florencji i namawia do przystąpienia do rozmów pokojowych. Wierzy w pokój i ma przekonanie, że papież okaże miłosierdzie zbuntowanym miastom, dlatego odważnie wstawia się za Florencją do Grzegorza XI, by nie okazywał się zbyt surowy względem buntowników. Jednak poświęcenie Katarzyny na niewiele się zdaje. Polityka kieruje się swoimi prawami. Florencja zdobywa militarną przewagę nad wojskami papieża.

Rozszerzanie się buntu i niepowodzenia militarne skłaniają do sięgnięcia po najsilniejszą broń, jaką dysponowali średniowieczni papieże tj. interdykt i ekskomunikę. 31 marca 1376 roku obie kary spadają na Florencję. Rezultat jest natychmiastowy! W przypływie rozpaczy lub raczej politycznej przebiegłości florentczycy zwracają się do Katarzyny z prośbą o mediację w ich sporze z papieżem. Okazuje się doskonałym rozjemcą i negocjatorem. I choć nie szukała rozgłosu jej osoba staje się znana, a głos wysłuchiwany i ceniony. Poznawszy jej talent mediacyjny, w kolejnych spawach o rozwiązanie problemu proszą ją zarówno najbiedniejsi, jak i patrycjusze sieneńscy, rządzący sąsiednimi republikami, a także sam papież Grzegorz XI. Katarzyna korzystając jakby z okazji, prócz pośrednictwa ws. pokoju dla Florencji, osobiście prosi Grzegorza XI o nieodkładanie spraw pilnych i ważnych dla Kościoła tj. reform wewnętrznych i powrotu do Rzymu.

Prosi listownie, by nie zwracał uwagi na zniewagi osobiste lecz by widział jedynie perspektywę zbawienia i chwały Bożej. Przy braku efektów tej korespondencji decyduje się na podróż do Avinionu, by osobiście błagać papieża o powrót do Rzymu. Po trzech miesiącach nieustannych rozmów Grzegorz XI niezdecydowany i przytłoczony daje się wreszcie zwyciężyć młodej misjonarce pełnej zapału i ognia, i powraca do Rzymu 15 stycznia 1377 roku, uroczyście wkraczając do bazyliki św. Piotra. Planuje rozpocząć reformy w Kościele, zahamować wrogość wobec Florencji oraz zmiany w administracji oraz zarządzaniu ziemiami należącymi do papiestwa. Niestety! Surowość zimowej podróży nadwyręża jego zdrowie. Umiera w rok, po swoim powrocie do Rzymu.
 

Po konklawe i wyborze nowego papieża znów pojawiają się nowe, nieprawdopodobne i dramatyczne problemy. Wybucha tzw. wielka schizma zachodnia. Francuscy kardynałowie nie składają homagium nowo wybranemu papieżowi Urbanowi VI, zwołują własne konklawe i wybierają sobie antypapieża Klemensa VII. Serce Katarzyny krwawi, widząc rozłam Kościoła lecz gdy Urban VI wzywa ją do Rzymu, bez wahania żegna się na zawsze z ukochaną Sieną i wyrusza, by raz jeszcze wesprzeć Namiestnika Chrystusa i wstrząsnąć sumieniami odstępców oraz tych, którzy bali się, by zająć własne stanowisko wobec tego strasznego rozłamu. Niektórzy biografowie twierdza nawet, że był to czas, kiedy w dużej mierze współdzierżyła z papieżem ster Kościoła. Umiera po wielkich cierpieniach dnia 29 kwietnia 1380 roku, w wieku zaledwie 33 lat. Jej bezkrwawe męczeństwo złożone w intencjach Kościoła, posty, pokuty, modlitwy i wyrzeczenia zostały przyjęte.

Kult Katarzyny zaczyna się szerzyć zaraz po jej śmierci. Nagle wszyscy dostrzegają, jak wiele zrobiła dla Kościoła, jak były mądre jej rady. Zobaczywszy stygmaty uwierzyli, że była wybranką Boga i niewiastą opatrznościową dla Kościoła.

W 3 lata po jej śmierci, za zgodą Stolicy Apostolskiej, błogosławiony Rajmund, przełożony generalny dominikanów w Rzymie przeniósł jej ciało do kościoła Santa Maria della Minerva w Rzymie, gdzie nienaruszone przez cały czas jako relikwie spoczywa po dziś dzień w szklanej trumnie, pod mensą głównego ołtarza, natomiast głowa Świętej przechowywana jest w specjalnym relikwiarzu w kościele św. Dominika w Sienie.
Uroczystej kanonizacji Katarzyny dokonał papież Pius II dnia 26 czerwca 1461. Wielu zwie ją od tego czasu św. Katarzyną Wielką Sieneńską.

Papież Pius IX w 1866 roku ogłosił św. Katarzynę drugą, po św. Piotrze patronką Rzymu, a w 1939 roku papież Pius XII proklamował ją jako druga, po św. Franciszku z Asyżu patronką Italii. Tytuł Doktora Kościoła nadał jej papież Paweł VI dnia 4 października 1970 roku. Jest jedną z 3 kobiet, którym przyznano ten tytuł. I tak oto skromna mniszka ledwo co umiejąca czytać i pisać, zasiada w towarzystwie najwybitniejszych uczonych Kościoła. Jan Paweł II dnia 1 października 1999 roku ogłosił św. Katarzynę obok pozostałych niewiast (św. Brygidy Szwedzkiej, św. Teresy Benedykty od Krzyża – Edyty Stein) współpatronką Europy. Jest także patronką praczek, ludzi umierających, pielęgniarek, strażników, strażaków, tercjarek dominikańskich, uczonych, mędrców, studentów.

W ikonografii przedstawiana jest w stroju dominikanki, z pierścieniem na palcu. W ręce trzyma często lilię, serce, krzyż, księgę lub tiarę. Bywa przedstawiana także w koronie cierniowej albo z chorymi na dżumę, z krzyżem w dłoniach lub różańcem.

Pozostawiła po sobie 3 wielkie dzieła, które zawierają jej naukę: „Dialog o Bożej Opatrzności” czyli Księga Bożej Nauki, syntezy mistycznej wiedzy o Bogu i Jego relacji z człowiekiem, „Listy”-389 szt. i „Modlitwy”. „Dialog” oraz „Listy” zawierają głęboką doktrynę teologiczną - przez bogactwo myśli zalicza się je do klasycznych dzieł duchowości.

Imię Katarzyna wywodzi się z greckiego „kathros” co znaczy „czysty, bez skazy”.

Patrząc na jej głowę przechowywaną w kaplicy kościoła św. Dominika w Sienie wielu może zadać sobie pytanie: czy jej misja zakończyła się niepowodzeniem? W żadnym wypadku! W historii głos proroków rzadko prowadzi do zwycięstwa. Ich rola nie sprowadza się do bycia wodzem, lecz wartownikiem o świcie. Głos ten przestrzega przed tragicznymi konsekwencjami poczynań ludzi, którzy zeszli z drogi upragnionej przez Boga. Przypomina wolę Pana. To właśnie czyniła Katarzyna Sieneńska – dusza oczyszczona jak złoto w tyglu dobrowolnie przyjętego cierpienia.

Trzeba pamiętać, że głos proroków nie dotyczy jedynie epoki, w której żyją. Rozbrzmiewa on poprzez wieki, błagając całe narody i pojedynczych grzeszników o porzucenie krętych dróg. Tak samo ma się sprawa z błaganiami i radami świętej Katarzyny. Dotyczą nas one w takim samym stopniu jak ludzi czasu, w którym żyła !

Mistyka i czyn

ks. Tomasz Jaklewicz

„Dusza, która boi się ludzi, nigdy niczego nie osiągnie...” - św. Katarzyna ze Sieny.

W Sienie czas stanął w miejscu na wysokości XIV wieku. To jedno z tych włoskich miast, w których można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Tam urodziła się i wychowała św. Katarzyna, ogłoszona przez Jana Pawła II patronką Europy. Urodziła się w 1347 r. w rodzinie liczącej 26 dzieci. Już jako dziewczynka marzyła o oddaniu życia całkowicie Bogu. Naraziła się przez to matce, która chciała ją wydać za mąż.

Katarzyna jednak całe życie potrafiła walczyć o to, co uznała za wolę Boga. Jako 16-latka została tercjarką dominikańską. Była radykalną ascetką, doświadczała niezwykłych mistycznych darów: objawień, ekstaz, lewitacji, bilokacji, stygmatów. Ks. J. Pasierb w wierszu „Precyzja mistyki” pisał: „w Sienie w bazylice San Domenico niedaleko wejścia zaznaczono na posadzce gdzie podczas której wizji stał Chrystus a gdzie Katarzyna tu uprosiła od Niego krzyż tu mogła Go odziać a tutaj zabrał jej serce”.

Intensywne życie duchowe nie oznaczało oderwania od ziemskich spraw. Przeciwnie. Katarzyna zasłynęła jako kobieta czynu, energicznie i odważnie angażująca się w życie Kościoła. Przemawiała do księży, biskupów i papieży, ogłaszając się publicznie posłanką samego Chrystusa. Przesłuchiwał ją trybunał inkwizycyjny, który nie dopatrzył się u niej żadnej herezji. Zakonnik, który prowadził przesłuchanie, doznał pod jej wpływem głębokiego nawrócenia. Katarzyna walczyła z zapałem o odnowę Kościoła niszczonego przez podziały, intrygi, nepotyzm, symonię itd.

W Awinionie osobiście nakłaniała Grzegorza XI do powrotu do Rzymu. W listach zwracała się do niego poufale: „Bądź mężczyzną, Ojczulku”. Papież wrócił do Rzymu. Kościołem wstrząsały jednak dramatyczne podziały. W pewnym momencie było prócz papieża było jeszcze dwóch antypapieży. Katarzyna mówiła: „Pragnę oddać za Kościół życie, krew i całe ciało, aż do szpiku kości, mimo że nie jestem tego godna”. Brzydziła się służalczą bojaźnią, która „ucina rękę świętego pragnienia”. Zmarła w Rzymie w wieku 33 lat. Jej życie jest dowodem działania Ducha Świętego, który ciągle posyła do niego swoich proroków.