Moc uzdrawiania wody ze źródełka i sława ikony przyciągała do Śliwnicy nie tylko grekokatolików, ale także wiernych Kościoła rzymskokatolickiego.
Śliwnica to wieś leżąca między Przemyślem a Krasiczynem, założona w XIV w. Przed wojną miała charakter polsko-ukraiński. Z 890 mieszkańców 475 było Ukraińcami - grekokatolikami. Wieś była znana nie tylko ze zgodnego współżycia obu narodowości, ale i z maryjnego kultu jednoczącego katolików obu obrządków. W miejscowej cerkwi znajdowała się ikona Matki Bożej Śliwnickiej, uważana za cudowną i otoczona ogromną czcią wiernych. - Obraz ten przedstawiał Matkę Boską z Dzieciątkiem na ręku - mówi historyk z Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego w Przemyślu August Stanisław Franczak. - Maryja jest na nim ujęta frontalnie, z lekkim zwrotem w kierunku Jezusa i z pochyloną ku Niemu głową. Prawą rękę ma złożoną na piersi, jakby wskazując nią na Chrystusa. Lewą zaś podtrzymuje Syna. Dzieciątko, którego główka zwrócona jest na wprost, podnosi prawą rączkę w geście błogosławienia, a w lewej trzyma Ewangeliarz, który stanowi element zbliżający ten wizerunek do obrazu Madonny Częstochowskiej.
Kult Matki Bożej Śliwnickiej rozwijał się w Śliwnicy od XVIII wieku. Miał charakter lokalny, był jednak bardzo żywy, dynamizujący życie religijne całej okolicy. W pobliżu śliwnickiej cerkwi znajdowało się źródełko. Przy nim miała ponoć ukazać się Matka Boża, co sprawiło, że wodzie w źródełku przypisywano zdolności lecznicze. Według zachowanych przekazów chorzy obmywający się nią mieli odzyskiwać wzrok i władzę w nogach...
Moc uzdrawiania wody ze źródełka i sława ikony przyciągała do Śliwnicy nie tylko grekokatolików, ale także wiernych Kościoła rzymskokatolickiego. Często odwiedzali oni śliwnicką cerkiew. Z utrzymującej się do dziś tradycji ustnej wynika nawet, że były w niej celebrowane Msze św. łacińskie.
- Zgodne współżycie ludności obu obrządków znajdowało wyraz w czasie greckokatolickiego święta Jordanu, czyli Objawienia Pańskiego - 6 stycznia według kalendarza juliańskiego, czyli 19 stycznia zgodnie z kalendarzem gregoriańskim - mówi Stanisław August Frenczak. - Przed wojną, gdy proboszczem w pobliskim Krasiczynie został ks. dr Jan Lasek, obchody jeszcze się rozszerzyły. Zaczynały się Liturgią w świątyni śliwnickiej, z której następnie wyruszała procesja. Naprzeciw wychodziła procesja taka sama z krasiczyńskiego kościoła. Po połączeniu tych rozśpiewanych pochodów wierni obu obrządków podążali nad San w Krasiczynie, gdzie przy udziale proboszcza rzymskokatolickiego paroch dokonywał poświęcenia wody na pamiątkę chrztu Chrystusa w Jordanie.
Zarówno Polacy, jak i Ukraińcy świętowali również Wielkanoc i Boże Narodzenie. Zawierali między sobą związki małżeńskie, tworząc rodziny mieszane. Kres istnieniu wieloetnicznej Śliwnicy położyła II wojna światowa, a także wysiedlenia Ukraińców na radziecką Ukrainę i Ziemie Odzyskane w ramach akcji „Wisła”. Ówczesne władze polskie nie widziały innego sposobu rozprawienia się z bandami UPA, które w okolicy Śliwnicy pojawiły się już w kwietniu 1945 r., siejąc terror i zniszczenie. W wyniku ich działalności mocno ucierpiały wsie położone wokół niej i zamieszkane przez ludność polską. Zaatakowały one m.in. Zalesie, Wapowce, Korytniki, Krasice, a także samą Śliwnicę. Zamordowano kilkadziesiąt osób. Podczas ataku UPA na Borownicę koło Birczy zginęło 200 ludzi, a cała wieś została spalona.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).