Moc uzdrawiania wody ze źródełka i sława ikony przyciągała do Śliwnicy nie tylko grekokatolików, ale także wiernych Kościoła rzymskokatolickiego.
Wraz z wysiedleniem ludności ukraińskiej zniszczeniu bądź rozproszeniu uległa stworzona przez nią cerkiewna spuścizna materialna. Obraz Matki Boskiej Śliwnickiej trafił w ręce prywatne. Zabrała go do siebie Stefania Fenik. Inne ikony trafiły do zbiorów Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Cerkiew popadła w ruinę i została rozebrana przez okolicznych mieszkańców. Pozostały po niej resztki betonowego ołtarza i podmurówki, a także nagrobki grekokatolików, w tym miejscowych proboszczów, zachowanych na miejscowym cmentarzu.
Kult Matki Bożej Śliwnickiej zanikł, choć, jak ustalono, aż do 1976 r. obraz wisiał w domu zamieszkanym przez dwie samotne kobiety: Stefanię Fenik, byłą gospodynię proboszcza śliwnickiego, i jej krewną Katarzynę Jurczyszyn.
Matka Boża upomniała się jednak o swoje. W 1989 r. w Śliwnicy zaczęło dochodzić do licznych wypadków, w których ginęli ludzie. Zaczęto mówić, że nie ustaną, dopóki do Śliwnicy nie wróci cudowny obraz Matki Bożej. Nie pomogło ani postawienie krzyża ekspiacyjnego, ani specjalnie zamawiane Msze święte.
- Wtedy mieszkańcy wsi zwrócili się do krasiczyńskiego proboszcza ks. Stanisława Bartmińskiego o odszukanie wizerunku Matki Bożej - mówi August Stanisław Fenczak. - Po długich poszukiwaniach udało mu się go zlokalizować.
O odzyskaniu obrazu nie było jednak mowy. Okazało się, że znajduje się on w domowej kaplicy ówczesnego mitrata, a dzisiejszego arcybiskupa metropolity przemysko-warszawskiego Kościoła greckokatolickiego ks. Jana Martyniaka. Nie zgodził się on na zwrot ikony do Śliwnicy, tłumacząc, że obiecał wykonać kopię. Słowa swego dotrzymał. W dniu święta Jordanu w 1991 r. obraz trafił do Śliwnicy. Wtedy też we wsi zawiązał się komitet budowy kapliczki, która miała zostać wzniesiona nad resztkami ołtarza dawnej cerkwi. To w niej miała być przechowywana kopia Cudownego Wizerunku Matki Bożej Śliwnickiej, poświęcona w Przemyślu 2 czerwca 1991 r. przez Ojca Świętego. Jej umieszczeniu w nowym miejscu krasiczyński proboszcz ks. Stanisław Bartmiński chciał nadać szczególnie uroczysty przebieg. Obraz w procesji z udziałem hierarchów obu obrządków miał zostać przeniesiony z Przemyśla do Śliwnicy. Polsko-ukraiński spór, jaki rozgorzał w tym mieście na początku lat dziewięćdziesiątych, uniemożliwił jednak zrealizowanie tego przedsięwzięcia. Kopia wizerunku została w nowej kapliczce umieszczona mniej uroczyście w 1997 r. Wcześniej nawiedziła wszystkie rodziny krasiczyńskiej parafii. Ceremonia miała bardzo wzruszający przebieg. Niesioną w procesji z Krasiczyna ikonę przy kapliczce przywitał mieszkający w Szczecinie Józef Doroch, dawny śliwnicki parafianin. Od tego momentu w Śliwnicy na nowo odżywa kult maryjny. Wokół kaplicy licznie gromadzą się wierni na nabożeństwa majowe i różańcowe. Zwołuje na nie dzwon z dawnej cerkwi.
Oryginalną ikonę Matki Bożej Śliwnickiej, zgodnie z wolą metropolity Jana Martyniaka przeniesiono w 1998 r. do Komańczy i umieszczono w nowo wybudowanej cerkwi. Jest w niej czczona jako Matka Boża Komaniecka. W Komańczy tworzy się bowiem ośrodek maryjnego kultu Kościoła greckokatolickiego. Tamtejsza świątynia nosi wezwanie Orędownictwa Matki Bożej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Przypomina też, że szkoła jest miejscem, w którym uczymy się otwierać umysł i serce na świat.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.