Ze Śliwnicy do Komańczy

Marek A. Koprowski

publikacja 24.11.2003 13:40

Moc uzdrawiania wody ze źródełka i sława ikony przyciągała do Śliwnicy nie tylko grekokatolików, ale także wiernych Kościoła rzymskokatolickiego.

Ze Śliwnicy do Komańczy

Śliwnica to wieś leżąca między Przemyślem a Krasiczynem, założona w XIV w. Przed wojną miała charakter polsko-ukraiński. Z 890 mieszkańców 475 było Ukraińcami - grekokatolikami. Wieś była znana nie tylko ze zgodnego współżycia obu narodowości, ale i z maryjnego kultu jednoczącego katolików obu obrządków. W miejscowej cerkwi znajdowała się ikona Matki Bożej Śliwnickiej, uważana za cudowną i otoczona ogromną czcią wiernych. - Obraz ten przedstawiał Matkę Boską z Dzieciątkiem na ręku - mówi historyk z Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego w Przemyślu August Stanisław Franczak. - Maryja jest na nim ujęta frontalnie, z lekkim zwrotem w kierunku Jezusa i z pochyloną ku Niemu głową. Prawą rękę ma złożoną na piersi, jakby wskazując nią na Chrystusa. Lewą zaś podtrzymuje Syna. Dzieciątko, którego główka zwrócona jest na wprost, podnosi prawą rączkę w geście błogosławienia, a w lewej trzyma Ewangeliarz, który stanowi element zbliżający ten wizerunek do obrazu Madonny Częstochowskiej.

Kult Matki Bożej Śliwnickiej rozwijał się w Śliwnicy od XVIII wieku. Miał charakter lokalny, był jednak bardzo żywy, dynamizujący życie religijne całej okolicy. W pobliżu śliwnickiej cerkwi znajdowało się źródełko. Przy nim miała ponoć ukazać się Matka Boża, co sprawiło, że wodzie w źródełku przypisywano zdolności lecznicze. Według zachowanych przekazów chorzy obmywający się nią mieli odzyskiwać wzrok i władzę w nogach...

Moc uzdrawiania wody ze źródełka i sława ikony przyciągała do Śliwnicy nie tylko grekokatolików, ale także wiernych Kościoła rzymskokatolickiego. Często odwiedzali oni śliwnicką cerkiew. Z utrzymującej się do dziś tradycji ustnej wynika nawet, że były w niej celebrowane Msze św. łacińskie.

- Zgodne współżycie ludności obu obrządków znajdowało wyraz w czasie greckokatolickiego święta Jordanu, czyli Objawienia Pańskiego - 6 stycznia według kalendarza juliańskiego, czyli 19 stycznia zgodnie z kalendarzem gregoriańskim - mówi Stanisław August Frenczak. - Przed wojną, gdy proboszczem w pobliskim Krasiczynie został ks. dr Jan Lasek, obchody jeszcze się rozszerzyły. Zaczynały się Liturgią w świątyni śliwnickiej, z której następnie wyruszała procesja. Naprzeciw wychodziła procesja taka sama z krasiczyńskiego kościoła. Po połączeniu tych rozśpiewanych pochodów wierni obu obrządków podążali nad San w Krasiczynie, gdzie przy udziale proboszcza rzymskokatolickiego paroch dokonywał poświęcenia wody na pamiątkę chrztu Chrystusa w Jordanie.

Zarówno Polacy, jak i Ukraińcy świętowali również Wielkanoc i Boże Narodzenie. Zawierali między sobą związki małżeńskie, tworząc rodziny mieszane. Kres istnieniu wieloetnicznej Śliwnicy położyła II wojna światowa, a także wysiedlenia Ukraińców na radziecką Ukrainę i Ziemie Odzyskane w ramach akcji „Wisła”. Ówczesne władze polskie nie widziały innego sposobu rozprawienia się z bandami UPA, które w okolicy Śliwnicy pojawiły się już w kwietniu 1945 r., siejąc terror i zniszczenie. W wyniku ich działalności mocno ucierpiały wsie położone wokół niej i zamieszkane przez ludność polską. Zaatakowały one m.in. Zalesie, Wapowce, Korytniki, Krasice, a także samą Śliwnicę. Zamordowano kilkadziesiąt osób. Podczas ataku UPA na Borownicę koło Birczy zginęło 200 ludzi, a cała wieś została spalona.

Wraz z wysiedleniem ludności ukraińskiej zniszczeniu bądź rozproszeniu uległa stworzona przez nią cerkiewna spuścizna materialna. Obraz Matki Boskiej Śliwnickiej trafił w ręce prywatne. Zabrała go do siebie Stefania Fenik. Inne ikony trafiły do zbiorów Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Cerkiew popadła w ruinę i została rozebrana przez okolicznych mieszkańców. Pozostały po niej resztki betonowego ołtarza i podmurówki, a także nagrobki grekokatolików, w tym miejscowych proboszczów, zachowanych na miejscowym cmentarzu.

Kult Matki Bożej Śliwnickiej zanikł, choć, jak ustalono, aż do 1976 r. obraz wisiał w domu zamieszkanym przez dwie samotne kobiety: Stefanię Fenik, byłą gospodynię proboszcza śliwnickiego, i jej krewną Katarzynę Jurczyszyn.

Matka Boża upomniała się jednak o swoje. W 1989 r. w Śliwnicy zaczęło dochodzić do licznych wypadków, w których ginęli ludzie. Zaczęto mówić, że nie ustaną, dopóki do Śliwnicy nie wróci cudowny obraz Matki Bożej. Nie pomogło ani postawienie krzyża ekspiacyjnego, ani specjalnie zamawiane Msze święte.

- Wtedy mieszkańcy wsi zwrócili się do krasiczyńskiego proboszcza ks. Stanisława Bartmińskiego o odszukanie wizerunku Matki Bożej - mówi August Stanisław Fenczak. - Po długich poszukiwaniach udało mu się go zlokalizować.

O odzyskaniu obrazu nie było jednak mowy. Okazało się, że znajduje się on w domowej kaplicy ówczesnego mitrata, a dzisiejszego arcybiskupa metropolity przemysko-warszawskiego Kościoła greckokatolickiego ks. Jana Martyniaka. Nie zgodził się on na zwrot ikony do Śliwnicy, tłumacząc, że obiecał wykonać kopię. Słowa swego dotrzymał. W dniu święta Jordanu w 1991 r. obraz trafił do Śliwnicy. Wtedy też we wsi zawiązał się komitet budowy kapliczki, która miała zostać wzniesiona nad resztkami ołtarza dawnej cerkwi. To w niej miała być przechowywana kopia Cudownego Wizerunku Matki Bożej Śliwnickiej, poświęcona w Przemyślu 2 czerwca 1991 r. przez Ojca Świętego. Jej umieszczeniu w nowym miejscu krasiczyński proboszcz ks. Stanisław Bartmiński chciał nadać szczególnie uroczysty przebieg. Obraz w procesji z udziałem hierarchów obu obrządków miał zostać przeniesiony z Przemyśla do Śliwnicy. Polsko-ukraiński spór, jaki rozgorzał w tym mieście na początku lat dziewięćdziesiątych, uniemożliwił jednak zrealizowanie tego przedsięwzięcia. Kopia wizerunku została w nowej kapliczce umieszczona mniej uroczyście w 1997 r. Wcześniej nawiedziła wszystkie rodziny krasiczyńskiej parafii. Ceremonia miała bardzo wzruszający przebieg. Niesioną w procesji z Krasiczyna ikonę przy kapliczce przywitał mieszkający w Szczecinie Józef Doroch, dawny śliwnicki parafianin. Od tego momentu w Śliwnicy na nowo odżywa kult maryjny. Wokół kaplicy licznie gromadzą się wierni na nabożeństwa majowe i różańcowe. Zwołuje na nie dzwon z dawnej cerkwi.

Oryginalną ikonę Matki Bożej Śliwnickiej, zgodnie z wolą metropolity Jana Martyniaka przeniesiono w 1998 r. do Komańczy i umieszczono w nowo wybudowanej cerkwi. Jest w niej czczona jako Matka Boża Komaniecka. W Komańczy tworzy się bowiem ośrodek maryjnego kultu Kościoła greckokatolickiego. Tamtejsza świątynia nosi wezwanie Orędownictwa Matki Bożej.

listopad 2003