Na Prostej Przy ulicy Prostej miał znajdować się dom Judy, w którym zatrzymał się oślepiony pod Damaszkiem Paweł. Kilka dni zajęło nam ustalanie miejsca, gdzie mogło znajdować się to mieszkanie. W końcu udało się nam stanąć przed drzwiami, za którymi trwa remont prawdopodobnego miejsca pobytu do niedawna prześladowcy chrześcijan. Jedyne pewne miejsce, to dom Ananiasza, który usłyszał we śnie nakaz od Chrystusa, aby udał się na ulicę Prostą i odnalazł Szawła. To musiało być trudne przeżycie dla obu stron. Chrześcijanie bali się, że to podstęp ich prześladowcy. Szaweł natomiast znalazł się w rękach tych, których miał pojmać i zaprowadzić w kajdanach do Jerozolimy. Zamiast tego, w okolicznych synagogach zaczął głosić, że Jezus jest obiecanym Mesjaszem. Do Domu Ananiasza, dzisiaj kaplicy, którą opiekują się franciszkanie, schodzi się po schodach, na poziom dawnego miasta. Trafiliśmy na Różaniec i Mszę po arabsku. Po liturgii wołają nas na agapę. Takie wspólne ucztowanie to już tradycja tej małej wspólnoty, świętującej niedzielę w sobotę wieczorem.
Po drugiej stronie ulicy Prostej w patriarchacie melchickim zaczyna się wesele. Szukamy właściwie polskiego księdza, o którym nikt tu nie słyszał, a przypadkowo trafiamy do patriarchy Grzegorza III. – Tylko św. Paweł wie, gdzie było jego nawrócenie – uśmiecha się wyrozumiale. – Dla mnie najważniejsze jest to, że jestem następcą tych, którzy wierzyli tu w tamtym czasie, że jestem członkiem jednej z najstarszych wspólnot chrześcijańskich – dodaje. Dziwi się trochę, że pytamy, ilu chrześcijan tu żyje. To typowa mentalność semicka – nie liczą się statystyki, tylko istota. – Może 2 mln w całej Syrii, a w Damaszku…ok. 300 tys.? – nie jest pewien i zaraz dodaje – Ja się po prostu cieszę, że mogę dawać świadectwo wiary w mieście, gdzie nawrócił się św. Paweł.
Gdzie ta pustynia? Patriarcha jest też jedyną osobą, która potrafi wskazać nam prawdopodobne miejsce „w Arabii”, gdzie Paweł spędził jakiś czas po swoim nawróceniu. Do Mismyeh na południe od Damaszku trafiamy z Muhhamadem, kierowcą, który potrafi się uśmiechać, ale za nic nie rozumie po angielsku. Kiedy myli drogę na autostradzie, tylko obecność policji powstrzymuje go przed nawrotem „pod prąd”. Mismyeh sprawia wrażenie, jakby wioskę zbudowano z samych tylko kamieni. Jest kościół, ale mieszkańcy nie rozumieją, o co nam chodzi. Na szczęście okazuje się, że jedną z parafianek jest nauczycielka francuskiego. Jej dom zbudowany jest na miejscu… starożytnej katedry z pierwszych wieków chrześcijaństwa. W ogrodzie porozrzucane kawałki ołtarza i kolumn ze świątyni. – Pokaże wam miejsce, gdzie z całą pewnością św. Paweł spędził czas na pustyni – Nisri powołuje się na badania francuskich archeologów, ale mam wątpliwości, bo znane mi dotychczas źródła „domyślają się”, że to musiało być jeszcze bardziej na południe. Pewne natomiast jest, że oglądamy prawdziwe ruiny kościołów z I wieku. – Jeden z nich zbudowano właśnie na miejscu, gdzie Paweł mieszkał przez jakiś czas – Nisri wierzy, że to właśnie tutaj.
Znajomi nauczycielki przyjmują nas w swoim domu, do wielkiej izby wchodzi nawet pilnujący każdego naszego kroku „tajniak”. Spisał dane z paszportu, swoje zanotował i nagadał Muhhamedowi, a tu jeszcze ekipa zaczyna śpiewać chrześcijańskie pieśni wielkanocne: „Zmartwychwstał Pan, przez swoją śmierć i zmartwychwstanie dał nam życie” – arabskie słowa tłumaczy nam Nisri. Dziwi się, że ludzie na Zachodzie mają wyobrażenie Syrii, jako kraju prześladowań chrześcijan. – W całej Syrii ok. 70 proc. chrześcijan praktykuje regularnie, ale w naszej wsi zaledwie 10 proc. chodzi do kościoła – mówi. I ma świadomość, że swoją wiarę zawdzięcza doświadczeniu św. Pawła pod Damaszkiem.
„Bez Damaszku nie ma misji”, pisze José Prado Flores. Bez Damaszku nie ma też nowego człowieka, jakim stał się Paweł. Prześladowca staje się jednym z prześladowanych. Przecież mógł robić karierę: wykształcony faryzeusz, obywatel rzymski. To zostało spisane na straty. Najbardziej zaniedbaną modlitwą współczesnych chrześcijan jest chyba prośba: „Panie, pozwól mi stracić wszystko, by zyskać jeszcze więcej”. Pewien dominikanin zastanawiał się niedawno, dlaczego Paweł nie nawrócił się pod wpływem świadectwa uczniów Jezusa. – Może już wtedy to świadectwo nie było wystarczająco przekonujące? – pytał. Może bez oślepienia pod Damaszkiem Paweł nigdy nie przejrzałby tak wyraźnie, jak na ulicy Prostej.