Hisham należy do Kościoła melchickiego. To jedna ze wschodnich wspólnot, wywodząca się z prawosławia, ale dziś zachowująca jedność z Rzymem (grupa tzw. Katolickich Kościołów wschodnich). Oprowadzał już niejedną wycieczkę, więc trochę irytuje go, gdy mówimy o jakichś trzech prawdopodobnych miejscach nawrócenia św. Pawła. – Każdy z Kościołów mówi, że to w innym miejscu. My wierzymy, że to w Tabbalé, tuż za murami Damaszku – przyznaje w końcu, że są rozbieżności, ale nie spodziewa się nawet, jak bardzo namieszamy mu w głowie naszymi pytaniami. Po kilku godzinach i konsultacjach ze znajomymi oświadcza nam radośnie: – Już wszystko jasne – objawienie Paweł miał w Kaukab, na południowy zachód od Damaszku, a w Tabbalé spędził 3 dni po ucieczce w koszu przez mury miasta – mówi zadowolony. Jednak kiedy dochodzimy do katolickiego kościoła – Memoriału św. Pawła w Tabbalé, przy ołtarzu na zewnątrz wyryte w murze napisy mówią: „W tym miejscu nawrócił się św. Paweł”. Nasz poczciwy Hisham drapie się zakłopotany po głowie. Stracił już trochę orientację.
Kiedy nazajutrz jedziemy do Kaukab, przyznaje: – Zajrzałem do Dziejów Apostolskich i rzeczywiście, nie ma tam mowy o żadnych trzech dniach po ucieczce przez mur – i zaczyna już mniej pewnie opowiadać o „drugim” miejscu nawrócenia. Kościół w Kaukab należy do prawosławnych. Z daleka widać już kontury góry Hermon, za którą ciągną się Wzgórza Golan, okupowane przez Izrael. W Syrii, zresztą, najlepiej widać, jak bezsensowny jest termin „antysemityzm” oznaczający wrogość wobec Żydów. Przecież ludy arabskie, w tym Syryjczycy, to także Semici, a ich niechęć wobec Żydów jest większa niż u niejednego „antysemity”.
– Damasceński pisarz średniowieczny, Asaker, właśnie w Kaukab umieścił miejsce wizji św. Pawła – widać, że nasz przewodnik przygotował się lepiej. – Ciekawe jest to, że przez setki lat ludzie nie budowali tutaj domów, wierząc, że jest to miejsce poświęcone właśnie św. Pawłowi – Hisham jest coraz bardziej przekonujący. Nie wie jeszcze, że kilka dni później sami odkryjemy…”trzecie” miejsce nawrócenia Pawła, w pobliskim Daraya. Ciekawe, czy po naszej wizycie zmienił program swoich wycieczek…
TygielCiasne uliczki dzielnicy Tabbalé zabudowane są mieszkaniami „na wariata”. Domy stawiane są tu często bez zezwoleń. Mieszkają w nich głównie chrześcijanie. Dreszczyk emocji nieunikniony, bo to przecież potomkowie „uczniów Pańskich”, do których 2000 lat temu jechał „dyszący żądzą zabijania” Szaweł (właściwie Saul Paweł). Gościna u znajomych Hishama zamienia się w opowieści o życiu chrześcijan w Syrii. Diana Kassis jest najmłodszą córką. Właśnie szykuje się do wyjazdu na wycieczkę do monastyru w Marmaritta. Uczy się na przewodnika po kościołach, śpiewa w kościelnym zespole, w języku syryjskim. Normalnie w kraju Syryjczycy mówią po arabsku. Jednak syryjski, wykształcony z j. aramejskiego, używany jest nadal w liturgii niektórych Kościołów na Bliskim Wschodzie, np. w Syriackim Kościele Prawosławnym, do którego należy rodzina. Na kilka minut wszyscy milkną, bo Diana śpiewa pieśń na Niedzielę Palmową o Synu Dawidowym.
Siostra Hishama, także chrześcijanka, pracuje w ministerstwie kultury. Uważa, że chrześcijanie w Syrii mają swobodę kultu. Dniem wolnym od pracy w kraju muzułmańskim jest piątek. W niedzielę wszystkie urzędy normalnie pracują. – Ale chrześcijanie, pracujący w rządowych instytucjach, mają w prawie zagwarantowane 2 godziny wolnego w niedzielę, żeby mogli uczestniczyć w liturgii – mówi. Z kolei sklepy w dzielnicy chrześcijańskiej są okupowane przez muzułmanów w piątek, kiedy „u nich” wszystko jest pozamykane. W tym czasie chrześcijańscy właściciele normalnie pracują.
Chrześcijańska dzielnica wyrosła także w obrębie murów tego prawdopodobnie najstarszego miasta świata (a przynajmniej najdłużej zamieszkiwanego bez przerwy), wzdłuż znanej z Dziejów Apostolskich ulicy Prostej. Dzisiaj całkowicie rozkopana, pełna jest sklepików, gustownych knajpek przerobionych z tradycyjnych damasceńskich domów. Oryginalna ulica z czasów rzymskich znajduje się ok. 4 metrów pod powierzchnią. Sąsiaduje bezpośrednio z najbardziej gwarnym miejscem Damaszku, fascynującym przybyszów bliskowschodnim klimatem souq. Stragany, sklepy, warsztaty rzemieślnicze, łaźnie i madrasy. Kafejki okupują przesiadujący godzinami mężczyźni, pociągający z wniebowziętymi minami wielkie, stojące fajki wodne. Nigdzie ani śladu alkoholu, tylko ciągłe „pykanie”. – Skąd jesteś, przyjacielu, z Polski? – kupcy czuwają i szerokim gestem wprowadzają do swojego sklepu. – Sprzedam panu tę chustę za 1000 funtów syryjskich, to jak dla pana – prawie wkłada mi ją do rąk. – A innym, za ile pan sprzedaje? – dopytuję. – To zależy, skąd inni są. Amerykanom sprzedaję za 2 tys. – uśmiecha się. – Oni kradną naszą ropę, więc niech oddają pieniądze przy zakupach – tłumaczy. Muezin wzywa na modlitwę do Meczetu Umajjadów. I tutaj był św. Paweł?