Spisany na straty

Pod Damaszkiem pobożny i uczony Szaweł stracił wszystko. Świętą rację, cel życia i przekonanie o własnej doskonałości. Tylko pozazdrościć.

Reklama

W okolicach Damaszku, w trzech różnych punktach, można znaleźć tabliczkę z napisem: „Miejsce nawrócenia św. Pawła”. Mieszkaniec syryjskiej stolicy, zapytany o wskazanie najbardziej autentycznego z nich, odpowie, jak na prawdziwego Semitę przystało, zdziwiony naszą europejską dociekliwością: nieważne jest, gdzie dokładnie to się wydarzyło. Ważne jest to, że Damaszek stał się punktem zwrotnym w życiu najbardziej gorliwego prześladowcy chrześcijan. Zaopatrzony przez arcykapłana w listy do synagog w Damaszku, miał „uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy zwolenników tej drogi”. Co musiał przeżywać człowiek, przekonany o świętości swojej misji i znajomości Prawa, kiedy „olśniła go nagle światłość z nieba” i usłyszał: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz”? Cały światopogląd Pawła w jednej chwili runął. Trzydniowa ślepota była znakiem, że wszystko musi zacząć od zera. Dla dojrzałego mężczyzny, który ma już wszystko w głowie poukładane, to traumatyczne przeżycie. Bez wydarzenia Damaszku Paweł nie napisałby później w Liście do Filipian: „Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci”.

Wolna „syrianka”

– Pan jest dziennikarzem? – urzędnik imigracyjny na lotnisku w Damaszku nie czyta bynajmniej polskich gazet, ale „rozpoznaje” mnie po nazwie hotelu, do którego chcemy dojechać. No tak, ostrzegano mnie, że w Syrii na każdym kroku będziemy mieli „ochronę”. Odpowiednie służby są tutaj zawsze przygotowane na przyjazd ciekawskich pismaków z zagranicy. Dzisiejsza Syria jest mieszanką NRD-owskiego systemu kontroli i tajnych współpracowników bezpieki oraz typowego dla niektórych bliskowschodnich krajów kultu silnej władzy. Portrety prezydenta Bashara Al-Assada towarzyszą nam właściwie już od ambasady syryjskiej w Polsce, gdzie w poczekalni na wizę ze zdumieniem spostrzegłem na ścianie mapę…Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej z lat 80. z sąsiadami: ZSRR, NRD i Czechosłowacją. W samej Syrii rzeczywiście czas jakby stanął: od kilkudziesięciu lat tę arabską odmianę socjalizmu konserwuje wojskowy reżim. Uśmiechnięta twarz wodza pozdrawia nas na lotnisku, na mijanych w drodze do centrum samochodach, na blokach, billboardach, kantorach i spomiędzy słoików z miodem z daktyli w małych kramikach gwarnego souq, handlowego centrum Damaszku. Jednocześnie to chyba jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie. – I co, strzelają tu, mordują na każdym rogu? – śmiał się po kilku dniach nasz syryjski znajomy Hisham. – Z takim obrazem przyjeżdżają tu ludzie z Zachodu i są zdumieni porządkiem i bezpieczeństwem – dodaje. I przyznaję mu rację, choć domyślam się, że ceną tego spokoju jest też pewnie powszechna zgoda na „zamordyzm” władz.

Nie umniejsza to jednak ani trochę nadzwyczajnej życzliwości mieszkańców Damaszku. Nawet jeśli nie każdy z nich mówi w jednym z języków europejskich. Nasz pierwszy kierowca stara się być rozmowny, ale w końcu milknie, widząc, że przyjechali ignoranci języka arabskiego. Ale kiedy na pożegnanie rzucam tradycyjne „Salaam alaykum” – pokój z tobą – uśmiech na jego twarzy świadczy, że gotów jest zapomnieć moje niedokształcenie. Ja też cieszę się, że szczęśliwie dojechaliśmy do centrum, bo jazda podniosła znacznie poziom adrenaliny: dwa pasy na jezdni oznaczają w praktyce pięć różnokierunkowych odcinków. Jedyną zasadą na drodze jest brak jakichkolwiek reguł. Kto pierwszy, ten lepszy. Salaam alaykum.

Trzy objawienia

Do 2 w nocy nie można zasnąć z powodu ulicznego ruchu i nieustających dźwięków klaksonów, używanych nawet bez powodu. Od 2 nie można zasnąć z powodu nieustającego upału (w marcu!). O 4.32 można zapomnieć o śnie, bo po całym mieście rozchodzi się przenikliwe nawoływanie muezinów z meczetów: „Modlitwa jest lepsza niż sen”. Z okna obserwuję pogrążone jeszcze w ciemności miasto, na zboczu góry Kasjun, gdzie według tradycji Kain miał zabić Abla. W laickiej oficjalnie Syrii nikt nie protestuje przeciwko porannym hałasom religijnych muzułmanów. Sam prezydent uznawany jest za heretyka, bo należy do alawitów (grupa religijna powstała na łonie islamu, uznająca m.in. reinkarnację), ale w Syrii nikt nikogo nie pyta o wyznanie. Obowiązuje tolerancja religijna, a wszelkie radykalne ruchy są dławione w zarodku. Dzięki temu też chrześcijanie mogą czuć się w miarę bezpieczni, bo nie grożą im prześladowania ze strony islamskich ekstremistów. Ze społecznością muzułmańską żyją w zgodzie. Sami też są silną mniejszością, stanowiącą ok. 10 proc. społeczeństwa. Tak licznej grupy nie da się po prostu ignorować.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7