Młody człowiek ma to do siebie, że się buntuje. W przypadku Kostki nie był to ślepy bunt. On wiedział, czego chce. A dokładniej, wiedział, czego chce od niego Bóg.
Czy siedemnastolatek przemierzający pieszo pół Europy, aby wstąpić do zakonu i zostać księdzem wbrew woli rodziców, może zaimponować dzisiejszej młodzieży? Powiedzmy sobie szczerze: przekonać ją nie będzie łatwo. Pokolenie smartfonów nie ma bowiem ochoty ani na bunt przeciwko rodzicom, ani na męczące wędrówki, ani na życie poddane Bogu. To oczywiście nie znaczy, że jako rodzice, duszpasterze czy wychowawcy możemy wywiesić białą flagę. Przeciwnie. Powinniśmy, na przekór smartfonowej kulturze, podnieść sztandar ze św. Stanisławem Kostką, pokazując go jako młodego człowieka, który był naprawdę wolny. Był wolny dlatego, że wiedział, czego chce, i miał odwagę zmierzać do celu, nie zważając na trudności i przeszkody. W czasach mody na bieganie warto pokazać św. Stanisława jako megabiegacza. Biegł z Wiednia do Rzymu jak Forest Gump. Nie dla zdrowia, nie dla szpanu czy zrzucenia nadwagi, ale dla doskonałości, dla świętości, dla najwyższego celu.
Bezpośrednim powodem ogłoszenia Roku św. Stanisława Kostki jest 450. rocznica jego śmierci. Ponadto program duszpasterski Kościoła w Polsce podejmuje temat bierzmowania i odkrywania Ducha Świętego, zaś jesienią w Rzymie odbędzie się synod poświęcony młodzieży. Stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości – to kolejna cegiełka tej układanki. Święty Stanisław Kostka to bez wątpienia wzór młodego Polaka, odważnego, poddanego Duchowi Świętemu, przeciwstawiającego się najbliższemu otoczeniu, a zarazem najgłębiej oddanego sprawom najważniejszym. Śmiem twierdzić, że św. Stanisław nie jest całkiem bez szans. Jego krótkie, ale mocne życie może inspirować.
Magis znaczy więcej
Rzeczą godną przypomnienia jest rola św. Stanisława jako patrona Polski, nie tylko młodzieży. W 1602 r. papież Klemens VII nazwał Stanisława błogosławionym, w 1674 r. został ogłoszony patronem Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego, kanonizowano go w 1726 roku. W młodym jezuickim nowicjuszu ujrzano patrona obrońców cywilizacji łacińskiej. To św. Stanisławowi Kostce przypisuje się zwycięstwo Polski nad Turkami pod Chocimiem w 1621 r. Król Jan Kazimierz uważał, że jego orędownictwu zawdzięcza zwycięstwo pod Beresteczkiem w 1651 r. To ciekawe, bo przecież młody Kostka nie był rycerzem, nie służył w armii. Stoczył bitwę jedynie z samym sobą, z własną słabością, aby służyć Bogu i Kościołowi katolickiemu w czasach zamętu. Być może tu leży klucz.
W trwającej dziś wojnie kulturowej jednym z kluczowych jej frontów jest zmaganie o umysły i serca młodzieży. Czy uda się przekazać młodym katolicką wiarę, tradycję, wartości patriotyczne? Czy zostaną bezwolnymi konsumentami podłączonymi do elektronicznych gadżetów, niezdolnymi do rzeczy wielkich, uznającymi życiowy komfort i przyjemność za najwyższe życiowe aspiracje? W kontekście współczesnych zmagań o duszę Europy, Polski, młodzieży, motto, które obrał sobie św. Stanisław, brzmi prowokująco i mobilizująco: „Do wyższych rzeczy zostałem stworzony i dla nich winienem żyć”. Kapitalne hasło. Można w nim usłyszeć echo jezuickiego zawołania: Ad maiorem Dei gloriam (Na większą chwałę Boga). W „Ćwiczeniach duchowych” św. Ignacego, które młody Kostka musiał poznać, wielką rolę odgrywa zasada magis. A magis po łacinie znaczy „bardziej”, „więcej”. Św. Ignacy podkreślał, że życie dla chwały Boga oznacza nieustanne dążenie do zdobywania „więcej”, do bycia „bardziej” przy Bogu. Ten ignacjański maksymalizm musiał zaimponować młodemu Kostce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.