Tego nie oddam za skarby świata

Jedną ręką trzymam się Boga, a drugą Krucjaty. Dzięki temu nie mam wolnej ręki, by sięgnąć po kieliszek – mówi Adam.

Reklama

Adam

– O tym, że jestem alkoholikiem, dowiedziałem się na samym końcu. Wszyscy widzieli dookoła, tylko ja miałem wątpliwości – opowiada Adam. – Moje picie zaczęło mi przeszkadzać. Rozpadała mi się rodzina, chcieli wyrzucić mnie z pracy. To było 13 lat temu. Chciałem coś zmienić, a nie wiedziałem jak. Pogadałem z kolegą, o którym wiedziałem, że jakiś czas nie pije. Trafiłem na mityng AA. Moje pierwsze spotkanie z trzeźwymi ludźmi. Kolega zaproponował, żebym przyszedł na rekolekcje Krucjaty tu, w Dębicy. Usłyszałem słowa, które zapadły mi w sercu: „Pan Bóg cię kocha takim, jakim jesteś. Bez względu na to, jak nisko upadłeś, jesteś w stanie swoje życie przemienić, jeśli tego będziesz chciał, jeżeli będziesz chciał z Nim współpracować”. Tak zaczęła się moja droga. W 2005 roku. To był początek, podpisałem pierwszą Krucjatę – snuje opowieść Adam.

Wartość Krucjaty, która poprowadziła go do Boga, widzi też w sile wspólnoty. – Mogę zadzwonić do kolegi, poprosić o modlitwę. Mamy takie pogotowie esemesowe, że jak ktoś potrzebuje modlitwy, jak jest ciężko, uruchamia się łańcuszek i modli się za niego wiele osób – mówi.

Trzeźwość nazywa talentem, który Bóg mu dał. – Ja się nim mogę dziś podzielić, dlatego chętnie pomagamy przez świadectwo, prelekcje. Staramy się mówić, apostołować – opowiada. Do picia go nie ciągnie. – Jedną ręką trzymam się Pana Boga, drugą Krucjaty, nie mam już trzeciej, żeby sięgnąć po kieliszek. To jest zabezpieczenie – uśmiecha się.

Rysiek

– Syn chodził do szkoły i przyniósł z niej raz ulotkę o AA, jak szukać pomocy w alkoholizmie. Ulotka leżała na lodówce z miesiąc. Denerwowała mnie. Nawet bałem się wyrzucić, obracałem na drugą stronę, żeby nie czytać. Poszedłem na pierwsze spotkanie AA, ale właściwie tylko po to, żeby sobie udowodnić, że nie powinienem chodzić, że jestem lepszy, że dam sobie radę. Poszedłem i zobaczyłem, że to jest moje miejsce. Koledzy wiedzieli, co robić, powoli zaproponowali Krucjatę. Na pieszą pielgrzymkę trzeźwościową do Zawady poszedłem w 18. urodziny mojego syna, który przyniósł tę ulotkę. Na następnej pielgrzymce podpisałem Krucjatę do końca życia. We wspólnocie Krucjaty jestem 7 lat – opowiada.

– Zajrzałem raz na taką młodzieżową imprezę. Co niepokoi? Dużo dziewczyn z piwem widziałem. Że piwo nie alkohol? Ja głównie piłem piwo i to mnie doprowadziło do złego miejsca. Teraz jednak jestem szczęśliwym człowiekiem. Wiadomo, problemy dalej są, ale zdarza się że 13-letnia córka podejdzie do mnie, powie „tato, kocham cię”, weźmie mnie pod rękę na ulicy, nie wstydzi się mnie. Tego nie oddam za żadne skarby świata. Warto widzieć radość, uśmiech dziecka – opowiada.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama