W dobrym towarzystwie czas szybko mija, tak mogę powiedzieć o swoich latach i pracy - mówi s. prof. Zofia Józefa Zdybicka. Na KUL miało miejsce uroczyste odnowienie doktoratu znanej urszulanki, współtwórczyni Lubelskiej Szkoły Filozoficznej. Siostra profesor to nie tylko znakomity naukowiec, ale i świadek wielu wydarzeń z życia lubelskiego Kościoła.
Pochodzi z Kraśnika, gdzie jako mała dziewczynka miała kontakt z ks. Stanisławem Zielińskim, pierwszym powojennym męczennikiem komunizmu. Jako uczennica szkoły średniej słuchała kazań bp. Stefana Wyszyńskiego - wówczas biskupa lubelskiego. Natomiast jako pracownik KUL współpracowała z kard. Karolem Wojtyłą, była także w komitecie organizującym papieską wizytę na KUL w 1987 roku.
Siostra prof. Zofia Zdybicka jest filozofem, przez wiele lat kierowała Katedrą Filozofii Religii KUL. Jest współtwórczynią powstałej na KUL Lubelskiej Szkoły Filozoficznej. Tematyka jej zainteresowań badawczych dotyczyła przede wszystkim filozofii Boga i filozofii religii. Jej twórczość jest także poświęcona upowszechnianiu myśli filozoficzno-etycznej Karola Wojtyły - św. Jana Pawła II. Wypromowała około 100 magistrów oraz 28 doktorów.
Równolegle z pracą naukowo-dydaktyczną pełniła odpowiedzialne funkcje administracyjne, była m.in. kierownikiem Sekcji Filozofii Teoretycznej (1979-1984), prodziekanem (1984-1986), a następnie dziekanem Wydziału Filozofii (1986-1987 i 1990-1999).
Podczas uroczystości odnowienia doktoratu, który s. prof. Zdybicka obroniła w 1965 roku, najczęściej padało słowo "dziękuję". Za lata pracy, nie tylko naukowej, ale i administracyjnej na rzecz uczelni dziękował rektor ks. prof. Antoni Dębiński. Laudację na cześć siostry profesor wygłosił bp Ignacy Dec, który podkreślał, że pracowitością siostry, jej życzliwością i wiedzą można by obdzielić kilka osób.
Sama s. Zofia podsumowała swoje lata pracy krótko i z humorem. - W dobrym towarzystwie czas szybko płynie. Nie wydaje mi się, bym tak wiele lat pracowała i tyle przeżyła. Dla mnie to była chwila. Nie zmieniłabym niczego - powiedziała s. prof. Zdybicka.
W 2015 roku udzielając wywiadu naszej redakcji opowiadała o swoim powołaniu. Przytaczamy fragmenty tamtej rozmowy.
- Od dzieciństwa chodziły mi po głowie myśli, by zostać zakonnicą. Nie marzyło mi się zostanie żoną i posiadanie dzieci. Marzyło za to, że któregoś dnia znajdę jakiś klasztor, w którym będę mogła spędzić resztę życia. Dziś z perspektywy tak wielu lat widzę, że to Pan Bóg dawał mi znaki, jaki ma plan dla mojego życia – wspomina siostra Zofia. W jej rodzinnym domu w Kraśniku, gdzie mieszkała z mamą i starszą siostrą po śmierci ojca, wiara była bardzo żywa, ale nigdy nikt nie rozważał życia w zakonie. Wprost przeciwnie, gdy Zofia zaczęła przebąkiwać, że rozważa taki scenariusz, spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem matki.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
Uroczyste odnowienie doktoratu
- Nigdy nie miałam kontaktu z żadną siostrą zakonną, nie wiedziałam jakie zakony istnieją i jak się do nich dostać, mimo to nabierałam pewności, że to właśnie jest moja droga - opowiada.
W Kraśniku w czasie okupacji była tylko szkoła handlowa, do której Zofia uczęszczała, nie można było jednak zrobić w niej matury. Dziewczyna jednak zawsze bardzo dobrze się uczyła i mama chciała by zdała maturę i poszła na studia. Tak trafiła na dwa lata do Lublina do Szkoły Vetterów, gdzie mogła uzupełnić wykształcenie.
- Wspominam te lata jako wspaniały okres w moim życiu. To wtedy, jako młodziutka dziewczyna słuchałam kazań lubelskiego bpa Stefana Wyszyńskiego. Czasem widywałam go na ulicy, jak szedł w szarym płaszczu do kościoła na Fabryczną, gdzie głosił kazania dla robotników - przywołuje sytuacje sprzed lat s. Zofia. Im bliżej było matury, tym rosła w niej pewność, że zostanie siostrą zakonną. Wraz z jej determinacją, rósł też sprzeciw bliskich, którzy powtarzali, żeby najpierw skończyć studia, a potem decydować o takich rzeczach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.