W Święto Niepodległości odbyła się zapewne pierwsza w historii piesza pielgrzymka z Góry do miejscowości Siciny, na odpustowe uroczystości ku czci św. Marcina.
– Pomysł na zorganizowanie takiej pielgrzymki zrodził się 2 lata temu – mówi jej inicjator i przewodnik, ks. Łukasz Romańczuk. – Kiedy po raz pierwszy odwiedziłem to miejsce, pomyślałem, że warto zatroszczyć się o ożywienie ruchu pielgrzymkowego w rejonie górowskim. Pamiętam ze swoich dziecięcych lat, jak wiele osób stąd uczestniczyło w pieszych pielgrzymkach jasnogórskich. Teraz, wydaje się, że ruch pątniczy nieco przygasł. Myślę, że warto go odradzać także przez mniejsze pielgrzymki do miejsc ważnych dla tego rejonu, choćby do pięknego kościoła św. Marcina, który jest tu otoczony wielkim kultem.
Ks. Ł. Romańczuk wspomina, że w chwili gdy pomysł kiełkował w jego sercu, otrzymał dekret kierujący go do parafii św. Marcina w Marcinkowicach. – Tak jakby ów święty powiedział: „Najpierw poznaj lepiej mnie, moje życie, a później będziemy działać”. I rzeczywiście w Marcinkowicach piękny czas ze św. Marcinem. Kiedy znów trafiłem do Góry, postanowiłem wrócić do dawnego pomysłu.
Wyjaśnia, że w drogę wyruszyło ok. 50 osób (zapowiadało się jeszcze więcej, ale zapowiadany orkan Marcin odstraszył część pielgrzymów). Z pątnikami wędrował również ks. Mariusz Dębski, z parafianami z Luboszyc. – Ponad 10 osób to pielgrzymi, którzy co roku wędrują na Jasną Górę. Zachęcali innych do tego, by w sierpniu wyruszyć przed tron jasnogórski – mówi ks. Łukasz. – W Święto Niepodległości doświadczyliśmy piękna polskiej ziemi, polskiej złotej jesieni. W pamięć zapadł nam moment, gdy podczas śpiewu Godzinek rozbłysło słońce. Jego promienie oświetliły akurat widoczny w oddali kościół w Sicinach. Jak zauważył brat Bogdan, niestrudzony pielgrzym częstochowski, widok przypominał Górkę Przeprośną.
W drodze nie brakło modlitwy dziękczynnej za niepodległość Polski, za tych, którzy bronili Ojczyzny. – Dziękowaliśmy za to, że żyjemy w wolnym kraju, ale też za to, że możemy swobodnie wyznawać naszą wiarę, że możemy iść publicznie z krzyżem – mówi ks. Romańczuk, dodając, że ma on swoją historię. Jest to krzyż, który obecnie stoi na co dzień przy ołtarzu w Górze, pochodzi jednak z sali jednego z urzędów. Kiedy na skutek niechęci władz do religii został stamtąd usunięty, pewien pan ofiarował go ówczesnemu proboszczowi parafii św. Faustyny w Górze, ks. Stanisławowi Chłopeckiemu. Kapłan zadecydował, że będzie to krzyż ołtarzowy.
Wielu pielgrzymów ruszyło w drogę zachęconych przez przyjaciół – Ania z Sicin „wyciągnęła” w drogę Krzysztofa z Góry; podobnie było z paniami Dorotą i Małgorzatą z Niechlowa. – Każdy niósł w sercu jakieś intencje – mówią. – Zakosztowaliśmy i słońca i deszczu. Był czas wspólnej modlitwy i etap ciszy – podobnie jak na pielgrzymce jasnogórskiej czy trzebnickiej.
Najmłodszy pielgrzym miał 7 lat, najstarszą pątniczką była 73-letnia pani Irena. – Idę w intencji mojego męża, moich znajomych, przyjaciół i tych, co nie mogą iść. Bogu dziękuję za to, że taka pielgrzymka została zorganizowana. To piękny sposób przeżywania kolejnej rocznicy odzyskania niepodległości – stwierdziła. Dziękowaliśmy Bogu za nią wędrując przez piękną polską ziemię. Deszcz? Nic wielkiego – mówi, pokazując solidną pelerynę, w której przez 20 lat zdobywała z mężem tatrzańskie szczyty, z Rysami włącznie – łącząc także wędrowanie z modlitwą.
W Sicinach świętowanie rozpoczęło się dzień wcześniej. – Już po raz 15. obchodziliśmy Wieczór Marcinowy – wyjaśnia proboszcz, ks. Tadeusz Śliwka. Odbyła się inscenizacja, ukazująca sceny z życia patrona parafii (nie brakło św. Marcina na koniu). Po przedstawieniu zostało rozpalone ognisko. – Jest to zwyczaj pochodzący z Westfalii, który zaszczepiły tu osoby wyjeżdżające za pracą – wyjaśnia kapłan. – Odbyły się występy dzieci ze szkoły podstawowej (zespół „Chochliki”), które prezentowały pieśni patriotyczne. Wystąpił zespół „Belfer” (tworzony przez miejscowych nauczycieli) i zespół „Wronowianki”. Nie brakło stoiska z rogalami św. Marcina, przygotowanymi według lokalnej receptury, z czarnym makiem. Można było skosztować różnych słodkości i ciepłych napojów, w tym grzanego wina z korzeniami. W znajdującym się nieopodal kościoła dawnym pałacu opatów cysterskich odbyła się również prezentacja artystyczna.
Mszy św. odpustowej 11 listopada przewodniczył ks. Zenon Hnatczak SDB ze Wschowy, który zachęcał do przeżywania cierpienia w łączności z Chrystusem i Maryją. Zabrzmiał śpiew chóru „Laudate Dominum” z Głogowa oraz „Wronowianek”.
Charakterystyczną grupą wśród uczestników odpustowych uroczystości byli „braci konwersi” – panowie w strojach na wzór cysterskich habitów. – Wywodzimy się z „chóru konwersów”. Obecnie pełnimy służbę przy ołtarzu podczas największych uroczystości w parafii, nosimy w procesjach odrestaurowane zabytkowe lampiony. Staramy się kultywować cysterskie tradycje – wyjaśnia Józef Lewczak, dawniej górnik, dziś zaangażowany m.in. w działalność Stowarzyszenia Siedmiu (nazwa pochodzi od siedmiu miejscowości wchodzących w skład parafii) i Gminnej Rady Seniorów.
Spotkanie zakończył poczęstunek w wiejskiej świetlicy. I zapowiedzi kolejnych pielgrzymek świętomarcińskim szlakiem.
ZDJĘCIA z Wieczoru Marcinowego
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.