Witamy w dżungli, czyli wołanie o prawo do bicia

Wchodzą w życie przepisy podwyższające kary za najcięższe przestępstwa wobec dzieci. Nie podobają mi się głosy tych, którzy w tym kontekście upominają się o swoje "prawo" do wymierzania dzieciom "wychowaczych klapsów".

Reklama

W czwartek wchodzą w życie przepisy podwyższające kary za najcięższe przestępstwa wobec dzieci i nakładające na obywateli obowiązek reagowania, jeśli wiedzą o takim przestępstwie. Rzecznik Praw Dziecka z tej okazji przypomina, że jeśli ktoś wobec tragedii najmłodszych, bezbronnych dzieci pozostaje obojętny i nie reaguje, tym samym jest współodpowiedzialny za ich krzywdę. RPD przypomina, że do tej pory najcięższe przestępstwa wobec dzieci były zagrożone takimi karami jak włamanie i kradzież jakiegoś przedmiotu. Chodzi o to, żeby sytuację zmienić i żeby dziecko było traktowane bardziej podmiotowo, a nie jak własność rodziców czy opiekunów. Cel szczytny, a jakże, ale od razu pojawia się pytanie, dlaczego więc wciąż dopuszczalne jest rozróżnienie dziecka już urodzonego, od tego, które dopiero ma się urodzić? Te nienarodzone są w jeszcze trudniejszej sytuacji, nie mogą nawet płakać i krzyczeć o ratunek. Przydałoby się raz na zawsze postawić sprawę jasno, że te dzieci to też ludzie, którzy mają prawo żyć i nie wolno ich krzywdzić tak samo, jak nie wolno krzywdzić nikogo innego.

Ta niespójność razi mnie za każdym razem. A wzięło się to z pewnej bardzo trudnej rozmowy, jaką prowadziłem z ojcem nienarodzonego dziecka, które zginęło w wypadku samochodowym. W skrócie wyglądało to tak: do porodu było już niedaleko, rodzina jechała autem, ktoś w nich uderzył i w efekcie tej kraksy dziecko w brzuchu mamy nie przeżyło. Dramat, a jednak w świetle obowiązujących wówczas przepisów, za śmierć dziecka nikt nie odpowiedział. Tak, jakby go w ogóle nie było. Sytuacja miała miejsce dość dawno, nie pamiętam już nawet, który to był rok, ale ta niesprawiedliwość mną wstrząsnęła i za każdym razem, kiedy słyszę o nierównym traktowaniu, mam przed oczami właśnie ten przypadek. Dzieci trzeba chronić na każdym etapie ich życia.

Z drugiej strony jednak nie podobają mi się też głosy tych, którzy w kontekście nowych przepisów upominają się o swoje "prawo" do wymierzania dzieciom "wychowaczych klapsów". Po pierwsze tutaj jest mowa o najcięższych przestępstwach jak molestowanie seksualne czy maltretowanie dzieci. Trzeba z tym walczyć, nawet jeśli konieczne będzie poświęcenie odrobiny własnej wolności.

Tylko zastanówmy się, o jakiej wolności w ogóle my tu mówimy? Wolności do bicia drugiego człowieka? Wolne żarty, proszę Państwa! Jestem w stanie zrozumieć rodzica, który dał w tyłek dziecku, bo mu nerwy puściły, kiedy maluch upominany sto razy za sto pierwszym razem wywinie ten sam numer, położy się na chodniku, zacznie wrzeszczeć, kopać, gryźć, pluć... Cierpliwość ma granice. Rozumiem, że komuś może jej w pewnych sytuacja zwyczajnie zabraknąć i wtedy... bęc, stało się, jest smutek, żal itd.

Mniej natomiast rozumiem tych, którzy lanie (mniejsze lub większe) rozpatrują w kategoriach środka wychowawczego. Swoją drogą zastanawiam się, czy i na ile lanie jest stopniowalne. Czy stosowany jest jakiś taryfikator typu: za bałagan w pokoju - jeden klaps, za bicie się z rodzeństwem - trzy rózgi. Proszę wybaczyć, ale to wygląda bardziej na jakieś sadystyczne zapiski niż poradnik wychowawczy. Jakoś trudno mi przychodzi wyobrażenie sobie rodzica, który bez mrugnięcia okiem, z zimną krwią i czystym sumieniem konsekwentnie realizuje tego typu metodę wychowawczą i przekonuje, że nie ma tu niczego niestosownego. Jeśli już musi być kara, a według mnie czasem nie da się tego uniknąć, to jest wiele innych sposobów na jej wymierzenie.

Poza tym, czego te klapsy tak naprawdę uczą? Chyba tylko tego, że ostatecznym sposobem na udowodnienie swoich racji jest prawo dżungli i manifestacja siły. Ktoś powie, że uderzenie dziecka jest mniejszym złem niż pozwolenie mu na złe postępowanie. Jeśli tak, to dlaczego nie chodzimy po ulicach i nie okładamy np piratów drogowych albo pijanych kierowców? W zasadzie obicie jednemu czy drugiemu gęby byłoby dla niego mniej brzemienne w skutkach niż wypadek, który może spowodować. W sumie może warto zastanowić się nad przywróceniem kary chłosty np dla tych, którzy regularnie obsikują klatki schodowe lub kradną w sklepach. W końcu ile razy można powtarzać, że tak się nie robi.

Przemoc rodzi przemoc. Jeśli uczymy dzieci, że przemoc fizyczna jest formą rozwiązywania problemów, to nie spodziewajmy się, że one nie będą jej stosować. Przemoc należy eliminować, starać się ją piętnować i zwalczać, żebyśmy też sami kiedyś nie padli jej ofiarą. Jednak przede wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek i nie stawiać znaku równości między najcięższymi zbrodniami, o których przecież mówią nowe przepisy, a codziennym życiem, w którym zdarzają się lepsze lub gorsze momenty, a do tych gorszych czasem zaliczają się też konflikty między rodzicami i dziećmi kończące się klapsem.

Wprowadzane w życie przepisy mogą oczywiście generować nadużycia. Jest ryzyko, że ktoś może składać fałszywe lub nieuzasadnione doniesienia. Co wtedy? Służby będą miały twardy orzech do zgryzienia. Zgadzamy się wszyscy, że takie kwestie jak molestowanie dzieci czy ich maltretowanie muszą być ujawniane i karane z całą surowością. Nowe prawo ma w tym pomóc. Jednak warto dokładnie monitorować, czy tak faktycznie będzie się działo, bo mimo zapewnień RPD, nowe przepisy mogą być również źródłem nadużyć.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama