Na wprost – na ukos

Po wieczornej Mszy św. w Skrzyszowie koło Tarnowa młodzież tradycyjnie spotyka się w swojej sali. – Zawsze w piątki o 19.00. Modlimy się, rozmawiamy o tym, co nas dotyczy – opowiada Adrian Zyguła. Na spotkania przychodzi po 20–25 osób. Dziś sala jest pełna, ale też spotkanie jest inne. Grzegorz Opioła w pomarańczowym T-shircie rozkłada projektor, baner z bł. Karoliną, ustawia krzesełka i ławki w półkole.

– Dziś gościmy młodych z grupy desantowej Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży – informuje młodych ks. Zdzisław Gniewek, proboszcz parafii, który przewodniczy krótkiej modlitwie. Na ekranie pojawia się nakręcony przez diecezjalną centralę KSM filmik reklamowy. Potem zaczyna się zabawa, której miejscowi jeszcze nie znają: „Na wprost – na ukos”.

Kilkanaście rund pozwala znaleźć rozstrzygnięcie. Teraz czas na odpowiedzi, czym jest KSM, jak to się „je”, co się tam robi i dlaczego KSM. Zaczyna się praca w grupach. Młodzi pochylają się nad tekstem papieża Franciszka i zastanawiają się, jak kształtować młodość. Odpowiedź mają właśnie przed sobą. W połowie lutego desant KSM był w Starym Sączu na zaproszenie ks. Łukasza Halady. W styczniu – w Brzeźnicy koło Dębicy. Wcześniej w Zabawie, Cikowicach i Pisarzowej.

– Mniej więcej dwa lata temu powstał pomysł utworzenia grupy, która będzie gotowa jeździć i pokazywać młodym w diecezji, czym jest i jak działa KSM – tłumaczy odpowiedzialna za grupę desantową Patrycja Wigurska-Bąk. – Co z tego, że nawet mając świetny program, będziemy siedzieć na kanapie? Sami bylibyśmy antyświadectwem. Nigdy nie dotarlibyśmy do wielu młodych ludzi. Musimy pojechać, pokazać się, zachęcić, zaprosić. Dlatego desant – tłumaczy Patrycja.

Wyjeżdżają zazwyczaj trzy osoby. Ktoś z zarządu, osoba ze sztabu desantowego i ktoś młody z jakiegoś parafialnego oddziału KSM ze świadectwem. Dziś w Skrzyszowie jest to Kacper Osika z Wojnicza. – KSM zmienił moje życie. Dał mi przede wszystkim przyjaciół, dał mi relację z Panem Bogiem. Teraz jest dobrze, jest naprawdę dobrze. To jest najlepsze miejsce na spędzenie młodości – przekonuje.

Grzegorz Opioła, regularnie jeżdżący w grupie desantowej, nowo wybrany członek zarządu KSM Diecezji Tarnowskiej, mówi, że warto być w stowarzyszeniu, bo to duża, ogólnopolska, młodzieżowa organizacja służąca Bogu, ojczyźnie i drugiemu człowiekowi. – Mamy – poza nurtem formacyjnym działalności – wiele propozycji sportowych (siatkówka, piłka nożna), turystycznych, szkolenia, a także mnóstwo możliwości działania dla każdego. KSM to szkoła charakteru, która kształtuje, pomaga w fajnym stylu dojrzewać. Uczy choćby odwagi, formuje liderów – mówi.

Dla młodszych członków każdy wyjazdowy desant to okazja do świadectwa. Trzeba stanąć wobec rówieśników i powiedzieć o sobie, o swoim życiu. To wymaga trochę odwagi cywilnej. – My jednak nie przyjeżdżamy do parafii, aby się mądrzyć, ale by od młodych także się uczyć, słuchać, jakie są ich oczekiwania – przekonuje Patrycja Wigurska-Bąk.

Kilkadziesiąt minut mija szybko. Modlitwa i pakowanie manatków. Desant wraca do bazy. Co dalej? – Na razie nie wiemy. Nasz opiekun, ks. Marcin, mówił, że dobrze by było, byśmy tworzyli jakąś zorganizowaną grupę. Czy KSM jest dla nas? Być może. Pewnie na kolejnym piątkowym spotkaniu będzie dyskusja na ten temat – mówi Adrian Zyguła. Inspiracji w jeden wieczór otrzymali pod dostatkiem.

Nie każdy wyjazd kończy się „zdobyciem” nowego terytorium. – Nawet nie patrzymy na to w ten sposób, choć po ubiegłorocznych desantach udało się utworzyć bądź reaktywować chyba dwa oddziały KSM. Po prostu nie wolno nam siedzieć na kanapie. Szkoda młodości – uśmiecha się Grzesiek Opioła.