Ukraińska zapinka

Drobny gest może budować nadzieję i dać komuś siłę.

Reklama

Pamiętam jak przed dekadą, szukałam najemców na mieszkanie. Koleżanka znalazła mi rodzinę, szkopuł w tym, że byli z Ukrainy. Pierwszy raz zdałam sobie wówczas sprawę, jak zaszłości historyczne także we mnie rodzą nieuzasadnione uprzedzenia. Okazali się najlepszymi najemcami, jakich miałam. Następne lata stały się okazją do lepszego odkrywania „ukraińskiej duszy”, dzięki kolejnym poznanym ludziom. Po przenosinach mojej redakcji stałam się w Radiu Watykańskim sąsiadką sekcji ukraińskiej. Poznałam wschodnią gościnność, otwartość, ale i niesamowitą wdzięczność za trwanie z Ukrainą. Szczególnie teraz, gdy wojna w tym kraju zeszła na daleki plan w medialnych doniesieniach, a pomoc Ukraińcom staje się bardziej przyczynkiem do politycznych rozgrywek niż powodem do dumy.

W minioną środę przekonałam się, jak drobny gest może budować nadzieję i dać komuś siłę. Przyznam, że polało się wiele łez. Było to po audiencji środowej, na której z racji pracy często jestem „polskim głosem” papieża. Od wybuchu wojny zawsze na te audiencje chodzę z zapinką w kolorach ukraińskiej flagi. Nic ostentacyjnego, maleńki znak pamięci i solidarności. Dostrzegły go obecne na audiencji ukraińskie kobiety, które przyjechały opowiedzieć papieżowi o bólu i niepewności co do losu swych mężów, braci i synów, którzy są w rosyjskiej niewoli.  Mówiły mu o tym, jak trudno żyć, gdy kolejny rok nie masz wieści o swym mężu i nie wiesz, czy wciąż jesteś żoną, czy już wdową. Franciszek patrzył na zdjęcia zaginionych żołnierzy, kładł na nie ręce w geście modlitwy i błogosławił ich żonom, matkom i siostrom. Krótkie chwile spotkania o niesamowitej sile nadziei.

Ja ten zastrzyk nadziei dostałam później. Ukrainki po audiencji poszły do radia, by podzielić się swym doświadczeniem. Gdy wypatrzyły mnie na korytarzu, serdecznie wyściskały. Nieco oszołomiona ich spontanicznością, usłyszałam słowa niesamowitej wdzięczności za mą „ukraińską zapinkę”, ale i za otwarte serca Polaków, którzy jako pierwsi wyciągnęli ręce do Ukraińców i nadal je wyciągają. Kolejny raz doświadczyłam jak bardzo wojna zwykłych ludzi, różni się od wojny polityków i jak ważna jest świadomość, że świat o nich nie zapomniał, nawet jeśli znakiem tej pamięci jest maleńka ukraińska flaga wpięta w sweter. Teraz obok niej pojawi się kłos zboża, który dostałam od matki chłopaka, o którym od dwóch lat nie ma żadnych wieści. Ostatni raz widziała syna na zapisie z drona, który utrwalił moment wzięcia go do niewoli przez Rosjan. Ten kłos w barwach Ukrainy ma dla mnie bezcenne znaczenie, jest w nim cierpienie matki, jej modlitwa i nadzieja.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8

Reklama