Wielka Brytania otworzyła furtkę dla kolejnych manipulacji genetycznych.
Procedura zapłodnienia in vitro z DNA pochodzącym od trojga osób (dwóch kobiet i jednego mężczyzny) została oficjalnie zalegalizowana w Wielkiej Brytanii, podaje portal bbc.com .
Sally Cheshire, szefowa brytyjskiej agendy rządowej ds. płodności embriologii (HFEA), która to agenda zezwoliła na takie procedury, powiedziała, że jest to "historyczny moment" i decyzja "ucieszy wielu pacjentów".
Cała procedura in vitro ma być wdrażana tylko, kiedy zarodkowi grozi choroba mitochondrialna. Procedurę można podzielić na dwie metody.
Pierwsza polega na usunięciu jądra komórkowego z komórki jajowej matki, które posiada chore mitochondrium, a następnie umieszczenie jej w komórce jajowej dawczyni, które jest zdrowe. Proces ten nazywa się enukleacją jądra. Następnie, zmodyfikowana komórka zostaje sztucznie zapłodniona przez ojca dziecka metodą in vitro.
W drugiej metodzie mamy do czynienia z dwoma zapłodnionymi zarodkami. Sztucznie zapłodnione zostają dwie komórki - rodziców, zagrożonych chorobą mitochondrialną oraz drugiej kobiety, zdrowej.
Jądro komórkowe od rodziców zostaje mechanicznie przeniesione do komórki zdrowej dawczyni. Wcześniej, w komórce dawczyni robi się "miejsce" i usuwa się jej jądro komórkowe, aby w tej komórce umieścić jądro rodziców. Natomiast niepotrzebne jądra komórkowe są niszczone, co również oznacza wczesną aborcją na poziomie komórkowym.
W obu przypadkach oznacza to, że część DNA dziecka pochodzić będzie od obcej osoby. DNA, które jest zawarte w mitochondrium zdrowej kobiety-dawczyni wynosi 0,1 proc.
Ks. prof. Andrzej Muszala bioetyk z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, w rozmowie z gosc.pl zauważa, że druga metoda jest dodatkowo nieetyczna z katolickiego punktu widzenia, ponieważ niszczy się embrion. "To eugenika na poziomie molekularnym" - stwierdza.
Eliminowanie części DNA, które ratuje jedno dziecko przed chorobą mitochondrialną, de facto skutkuje zniszczeniem dziecka-dawcy. Druga metoda jest bowiem trwale związana z uśmierceniem zarodka, które tylko "dostarcza mitochondriów". DNA rodziców,które zawiera kluczowe geny, m.in. odpowiedzialne za charakter i wygląd, przenosi się do zarodka "dawczyni", z którego wcześniej usuwa się wszystko z wyjątkiem zdrowych mitochondriów.
Eksperci z HFEA uważają, że nowatorska metoda pomoże ok. 25 parom rocznie na urodzenie zdrowego dziecka, nie obciążonego chorobą mitochondrialną. Już teraz wzywają do ofiarowywania klinikom zdrowe komórki jajowe, aby w przyszłości wykorzystać je w procedurze in vitro.
Jednak przeciwnicy takiej metody zauważyli, że cała procedura zmierza w kierunku "inżynierii genetycznej" i tworzeniu "dzieci na zamówienie".
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).