Ustawa o in vitro jest tykającą bombą, krótka wpłynie nie tylko na instrumentalizację ludzkiego życia, ale także na trudną do przewiedzenia zmianę ludzkiego genomu - podkreślił abp Henryk Hoser komentując przegłosowanie przez Sejm rządowego projektu ustawy o in vitro. Zdaniem przewodniczącego Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych KEP jest to absolutna klęska etyki w medycynie.
- Ustawa ta przede wszystkim doprowadzi do instrumentalnego traktowania człowieka od samego początku jego istnienia. Jego życie będzie podporządkowane tylko pragnieniom ludzkim, a nie przypisanej mu wartości samej w sobie. Jest to niezwykle groźna zapowiedź przyszłego społeczeństwa – powiedział abp Hoser. Przypomniał, że każdy człowieka ma prawo do istnienia i bez względu na obciążenia genetyczne nie może być likwidowany. Tymczasem metody zapłodnienia pozaustrojowego, na które przyzwala ustawa, godzą w tę zasadę – zauważył bp warszawsko-praski.
Ostrzegł, że ustawa ta podda bardzo ostrej selekcji ludzkie embriony, a więc eugenice, mówiąc językiem naukowym. – Nie możemy zapominać, że zyskanie nielicznych zapłodnień, które się rozwiną do czasu urodzenia, dokonuje się kosztem śmierci bardzo wielu istnień ludzkich – tłumaczył.
Zdaniem Przewodniczącego Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych KEP, ustawa w tej formie jest najgorszą, jaką można sobie było wyobrazić. Otwiera ona bowiem wszystkie furtki, począwszy od surogacji – czyli noszenia ciąży przez osoby trzecie, poprzez pobieranie materiału genetycznego od zupełnie obcych anonimowych osób, co nie tylko zaburza całą świadomość genealogii człowieka, czyli pochodzenie z pokolenia na pokolenie, ale także identyfikacja rodziców biologicznych staje się zupełnie niemożliwa – powiedział abp Hoser.
Nazwał on ustawę tykającą bombą. – Genetycy podkreślają, że nie znają wszystkich konsekwencji zapłodnienia poza warunkami fizjologicznymi. Zwracają jednak uwagę, że skutki genetyczne tego typu działań będą się ujawniać nie tylko przy urodzeniu człowieka, ale także w ciągu całego jego życia. Ponadto, jak dodał – nie wolno zapominać o konsekwencjach zmiany genomu ludzkiego, czyli dziedzictwa genowego, które przenosi się z pokolenia na pokolenie.
Odnosząc się do osób cierpiących na bezpłodność abp Hoser wrócił uwagę, że nie są wykorzystywane inne dostępne i znacznie mniej inwazyjne ścieżki. Podkreślił, że przede wszystkim trzeba dołożyć starań, aby zapobiegać niepłodności. Nie służy temu zarówno nawoływanie do uprawiania seksu, jak również czynniki środowiskowe. – W chemii gospodarczej mamy obecnie zbyt wiele substancji, które charakteryzują się działaniem podobnym do estrogenu, powodując zaburzenia hormonalne. Drugim zjawiskiem jest wzrost chorób przenoszonych drogą płciową ze względu na częste zmiany partnerów, co dotyczy zwłaszcza środowisk homoseksualnych – zauważył.
Stwierdził, że płodności nie służy również odkładanie poczęcia na wiek po trzydziestce. – Zdolność zapłodnienia jest wówczas znacznie obniżona. Ponadto zwiększa się ryzyko pojawienia się u dziecka wad genetycznych – tłumaczył abp Hoser.
Przypomniał również, że niepłodność nie jest chorobą, ale całym zespołem różnych szczegółowych chorób, które powinno się leczyć. Tymczasem dziś bardzo mało czasu i środków przeznacza się na to, żeby ludziom realnie pomóc. Zamiast tego protezuje się niepłodność poprzez zapłodnienie pozaustrojowe – ubolewał.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).