Jego premiera odbyła się w czwartek w Katowicach. W sobotę 10 grudnia o 19.30 zobaczą go widzowie TVP 3. Później będzie można obejrzeć go na TVP Historia oraz TVP Polonia.
W czwartek w kinoteatrze "Rialto" film dokumentalny poświęcony założycielowi "Ruchu Światło-Życie" obejrzeli biskupi, kapłani, osoby świeckie związane z posługą ks. Franciszka Blachnickiego a także twórcy dokumentu "Prorok nie umiera". Jego reżyserem jest Adam Kraśnicki, współproducentem - Instytut Pamięci Narodowej.
W 70-minutowym dokumencie o czcigodnym słudze Bożym ks. Franciszku Blachnickim mówią osoby towarzyszące mu na różnych etapach jego życia, zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. Są też zdjęcia archiwalne przypominające kontekst historyczno-społeczny, w jakim żył i działał założyciel oazy.
Choć niektóre wątki z jego życia wydają się wyrwane z kontekstu, bądź nie do końca wyjaśnione, dokument jest wart obejrzenia nie tylko wśród oazowiczów starszych i młodszych pokoleń.
Prezentowane w nim historie i osobiste refleksje wokół ks. Franciszka potrafią rozbawić, jak choćby ta, przytoczona przez ks. Henryka Bolczyka, jego najbliższego współpracownika ostatnich lat życia, późniejszego moderatora krajowego i diecezjalnego Ruchu Światło-Życie, mieszkającego dziś w Carlsbergu. Kapłan, obecny także na premierze, w filmie przywołał słowa śp. bp. Herberta Bednorza. W rozmowie z ks. Bolczykiem, założyciela oazy przyrównał on do jazdy samochodem. "Ks. Blachnicki to ino gaz, ino gaz" - miał powiedzieć.
W dokumencie o ks. Franciszku wiele mówi też bp Adam Wodarczyk, postulator procesu beatyfikacyjnego. Jego biografię prawdopodobnie zna on lepiej niż swoją własną. Choć nigdy nie spotkał się z nim osobiście, to właśnie ks. Blachnicki ukształtował jego życie duchowe. Najpierw jako młodego oazowicza, później kapłana, aż wreszcie biskupa. Na zawołanie bp Wodarczyk wybrał słowa: "Światło-Życie".
O twórcy oazy, Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła w dokumencie mówią również m.in. kard. Stanisław Dziwisz, abp Wiktor Skworc, dr Andrzej Grajewski z "Gościa Niedzielnego" oraz dr Andrzej Sznajder, dyrektor oddziału IPN w Katowicach.
Ks. Franciszek Blachnicki jest dziś śląskim kandydatem na ołtarze. Był kapłanem reprezentującym tradycję Kościoła katowickiego i najlepsze doświadczenia duszpasterskie oraz patriotyczne polskiego duchowieństwa. Już w 1981 r., w roku wybuchu stanu wojennego w Polsce, przewidział upadek komunizmu.
Był prorokiem, który wyprzedził swoje czasy. Wiedział, że także w polskim Kościele przyjdą czasy, kiedy, by zaprosić na Mszę, nie wystarczy głos kościelnych dzwonów. Wzorem jego duszpasterstwa była osobista relacja wierzących z Chrystusem oraz bliskość kapłana wśród wiernych. Miał przez to wrogów wśród komunistycznych władz w Polsce oraz na przymusowej emigracji w Niemczech - w Carlsbergu.
Nierzadko musiał zmierzyć się również z nieprzychylną opinią wśród ludzi Kościoła. Ks. Blachnicki jest prekursorem nowoczesnego duszpasterstwa w Polsce i w świecie w czasach posoborowych. Jego tezy mocno widoczne są też w postanowieniach dopiero co zakończonego II Synodu Archidiecezji Katowickiej.
- To jest święty na nasze czasy. Posłany prze Boga, ocalony, żeby nam wiele powiedzieć - powiedział po zakończonej projekcji abp senior Damian Zimoń.
Arcybiskup przyznał, że dokument o Blachnickim można traktować również jako przyczynek do beatyfikacji założyciela oazy.
W filmie wykorzystano materiały archiwalne (filmowe i fotograficzne) m.in. ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej i Episkopatu Polski i Kurii Metropolitalnej w Katowicach.
Miejsca realizacji dokumentu to: Rybnik, Tarnowskie Góry, Katowice, Kraków, Oświęcim, Niepokalanów, Krościenko nad Dunajcem, Warszawa oraz Lublin; a także Niemcy (Carlsberg ośrodek „Marianum”) oraz Watykan, Castell Gandolfo, Papieski Instytut Polski w Rzymie i Tivoli.
Joanna Juroszek /Foto Gość Emisja filmu będzie 10 grudnia o 19.30 w TVP Katowice
Czytaj także:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.