W gestach miłosierdzia mniej liczy się co zrobimy, bardziej jak to robimy.
Prezentując na pierwszej konferencji prasowej Jubileusz Miłosierdzia arcybiskup Rino Fisichella sporo miejsca poświęcił znakom miłosierdzia. W zamyśle miały to być proste gesty z jednej strony miłości, skierowane ku wykluczonym i żyjącym na marginesie. Z drugiej papież chciał, by stały się one zachętą do podjęcia podobnych inicjatyw w diecezjach i parafiach.
Teraz, gdy Jubileusz dobiega końca, mamy już całą listę papieskich spotkań w ramach tak zwanych piątków miłosierdzia. Przypomnijmy. Zaczęło się od niespodziewanej wizyty we Wspólnocie św. Karola. Liczy ona 55 osób przechodzących terapię odwykową. Komunikat prasowy był krótki. „Wizyta Papieża Franciszka, który wysłuchał opowieści młodych ludzi, wywołała wiele pozytywnych emocji i stała się niewątpliwie mocnym wsparcie w walce z uzależnieniem.” Potem był dom Arki, dwie wspólnoty księży, Wspólnota Jana XXIII, pogotowie ratunkowe i oddział neonatologii, wreszcie wioska SOS.
W kontekście papieskich gestów nie dziwi, że Jubileusz kończą dwie grupy: więźniowie i bezdomni. To wyraźny znak wskazujący czym jest chrześcijańskie miłosierdzie. Mówił o tym wczoraj abp Fisichella na Dniach Jana Pawła II w Krakowie. „Przejść obok osoby, dostrzec jej potrzeby, rozpocząć rozmowę, popatrzeć w oczy, dotknąć, podzielić się, pomóc jej się podnieść, to wszystko są etapy, które pozwalają praktykować miłosierdzie.” Co ciekawe, prelegent nawiązał do wcześniejszej wypowiedzi jałmużnika papieskiego, abpa Konrada Krajewskiego. Ten po słynnym wypadzie z bezdomnymi do Ostii przypomniał, że na dobrą sprawę nie chodzi o pizzę i wycieczkę; chodzi o przywracanie człowiekowi godności.
Ta uwaga przypomina scenę, jaka miała miejsce na jednej z ulic Chorzowa. Siostra ze Zgromadzenia Misjonarek Miłości (od Matki Teresy) zauważyła leżącą nietrzeźwą osobę. Pomogła się podnieść, wzięła pod ramię i powiedziała: proszę pana, idziemy. Według świadków ta osoba miała natychmiast wytrzeźwieć. Być może – zastanawiała się siostra – do tego mężczyzny po raz pierwszy w życiu ktoś zwrócił się słowami „proszę pana”.
Jak widać w gestach miłosierdzia mniej liczy się co zrobimy, bardziej jak to robimy.
Rozmyślając o papieskich gestach trafiłem na książkę ks. Tomasza Halika „Zacheuszu!” Jedna refleksja z otwierającego ją rozdziału utkwiła mi w pamięci. Obraz wierzących, idących dumnie w między szpalerami klaszczących z jednej, wygrażających pięściami z drugiej. Jedna i druga grupa przykuwa ich uwagę, tymczasem nie zauważają ukrytych w liściach drzew Zacheuszów. Trochę zalęknionych, niepewnych siebie, na coś czekających, szukających. Być może to obraz naszego czasu. Być może Zacheuszami są wspomniani przez obu arcybiskupów pozbawieni godności. Niekoniecznie z nowojorskiej czy rzymskiej ulicy.
Przywracanie godności to zadanie wykraczające poza Jubileusz Miłosierdzia. „Czas miłosierdzia zatem się nie zamyka wraz z końcem Jubileuszu, ale jawi się przed nami jako zadanie na przyszłość Kościoła w świecie” – powiedział w Krakowie abp Fisichella. „To odpowiedzialność, która nie może być przekazana innym, ponieważ angażuje w pierwszym rzędzie każdego z chrześcijan.”
Nasuwa się oczywisty wniosek. Zamykając Święte Drzwi mamy spojrzeć nie tylko w miejsca, gdzie w minionym roku byliśmy. Musimy rozejrzeć się po okolicznych drzewach, poszukać siedzących na nich Zacheuszów i zobaczyć miejsca, gdzie jeszcze nie byliśmy. Wówczas zamknięte Święte Drzwi w rzeczywistości nadal pozostaną otwarte.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.