Święty Jan Paweł II wypełnił place, Benedykt XVI rozmiłował w liturgii, a Franciszek ustawił kolejki do konfesjonałów.
Wychodzę dziś od katechezy księdza biskupa Grzegorza Rysia, wygłoszonej do polskich księży w Bazylice świętego Marka, gdyż ta wypowiedź kapitalnie oddaje czym jest Jubileusz Miłosierdzia. Wydarzenie. Niekoniecznie w sensie medialnym.
Rzeczywiście, celebracji gromadzących milionowe czy choćby kilkusettysięczne rzesze wiernych nie ma. Podobno Plac świętego Piotra tylko raz był zapełniony po brzegi. Co wcale nie musi oznaczać pustki i braku pielgrzymów. Przeciwnie. Według opublikowanych w ostatnich dniach danych liczba zgłoszonych pielgrzymów przekroczyła już dziewięć milionów. Spotkać ich można niemalże we wszystkich rzymskich bazylikach. Gdy w pierwszym dniu pobytu wyszedłem rano na taras zobaczyłem długą kolejkę Do Drzwi Świętych w Bazylice Matki Bożej Większej. W kościele Santa Maria di Valicella na Chiesa Nova trwa nieustająca adoracja Najświętszego Sakramentu, a całodzienną posługę w konfesjonałach pełni od kilku do kilkunastu spowiedników.
Jeśli mówimy o fenomenie Jubileuszu to z pewnością jest nim właśnie spowiedź. Komentatorzy prasy włoskiej od pewnego czasu zauważają, że święty Jan Paweł II wypełnił place, Benedykt XVI rozmiłował w liturgii, a Franciszek ustawił kolejki do konfesjonałów. Nie dziwi. Wątek doświadczenia Bożego Miłosierdzia w sakramencie pojednania i pokuty jest w pewnym sensie lejtmotywem jego przepowiadania. Wielokrotnie wracał doń w konferencjach, wygłoszonych na rekolekcjach dla księży.
Na tychże rekolekcjach padły inne, ważne słowa. „Kultura miłosierdzia jest czymś innym niż kultura dobroczynności.” Śledzący nauczanie i gesty papieża domyślą się, że chodzi o często powtarzaną zasadę, by koncentrować się nie tyle na programach i liczbach, ale na twarzy konkretnego człowieka. Mającego swoje imię i nazwisko, mającego swoją historię. By ją przypomnieć wczoraj Franciszek wykorzystał kolejną okazję, jaką była wizyta w rzymskiej siedzibie Komitetu Wykonawczego Światowego Programu Żywnościowego. Dla nas, księży uczestniczących w Jubileuszu dowodem na to, że miłosierdzie ma twarz było trwające przeszło dwie godziny spotkanie już po zakończonej Mszy świętej w Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Papież podszedł nie tylko do księży chorych. Zatrzymał się przed każdym oczekującym księdzem, by choćby tylko spojrzeć mu w oczy. Bo liczy się człowiek.
Gesty papieskie przekładają się na inicjatywy podejmowane przez świeckich. Dla przykładu w ostatnią sobotę jedna z sekcji UNITALSI zorganizowała „magiczną pielgrzymkę” do Loreto dla dzieci niepełnosprawnych. Wśród wolontariuszy znaleźć można było między innymi nazwiska znanych postaci włoskiego filmu. Giuseppe Pierantozzi, prezes tamtejszej komórki, powiedział później iż takie wydarzenia „mobilizują do kolejnych wysiłków, by być razem obok wszystkich wrażliwych ludzi potrzebujących pomocy”. Magiczna pielgrzymka – trzeba to podkreślić – była wydarzeniem religijnym i kulturalnym. Procesji eucharystycznej przewodniczył arcybiskup Ankony kardynał Edoardo Menichelli, a część kulturalną organizowała między innymi znana na całym świecie z produkcji animowanych i multimedialnych firma Rainbow.
Żeby dotrzeć do tej i podobnych informacji trzeba sporo czasu i cierpliwości. W tym sensie mówi się o „cichym Jubileuszu”. Pielgrzymi w skupieniu przechodzący przez Drzwi Święte, kolejki do konfesjonałów, proste gesty miłosierdzia są motorem, siłą napędową Jubileuszu.
Można czasem spotkać się z zarzutem, że Franciszek wielkim teologiem nie jest. Być może. Jedno jest pewne. On doskonale wie, że życiodajna moc Kościoła czerpie siłę ze spotkania z Chrystusem w sakramentach, a objawia się w prostych gestach miłosierdzia. Wiedzą o tym wszyscy w posługę miłosierdzia zaangażowani. Gdy zasypiają w Bożej obecności na adoracji Najświętszego Sakramentu, a w codziennej posłudze brak miejsca i czasu na wzniosłe myśli i sentencje, bo twarzą Boga nie są uczone traktaty, ale wymagający pielęgnacji, cierpliwości, a nade wszystko miłości, cierpiący i potrzebujący człowiek. A że o tym nie mówią, że to wszystko dzieje się w ciszy… Bo i po co rozgłaszać – mówią świadkowie miłosierdzia. Żadna w tym nasza zasługa. To łaska niczym nie zasłużona…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
To nie tylko tradycja, ale przede wszystkim znak Bożej nadziei.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).