To było najsilniejsze trzęsienie ziemi we Włoszech od 36 lat. To, że nie ma ofiar śmiertelnych, ani ciężko rannych obwołano mianem cudu. Zniszczenia są jednak ogromne. Środkowe Włochy przypominają jedno wielkie gruzowisko.
Potężnie zatrzęsło, gdy Półwysep Apeniński powoli zaczynał budzić się do życia, po dłuższej niż zwykle nocy spowodowanej zmianą czasu. Choć epicentrum znajdowało się między regionami Umbria i Marche, to nawet mieszkający ponad 200 km stamtąd Rzymianie zerwali się na równe nogi. „Po mieszkaniu chodziło nawet to, co dotąd nigdy nie ruszało się”, „stałem w moim pokoju przez 10 sekund, jak na jakiejś łajbie na wzburzonym jeziorze” – pisali znajomi na FB. Najgorsze było przejmujące skrzypienie ścian i widok zmieniającej ustawienie biblioteczki, jakby nie było wypełnionej książkami. Do tego, że tańczy żyrandol trochę się przyzwyczaiłam, był to już bowiem czwarty wstrząs mocno odczuwalny w Rzymie w ciągu ostatniego tygodnia. Wyjrzałam przez okno. Pierwsi pielgrzymi leniwie zmierzali na niedzielne msze do bazyliki watykańskiej. Wydawało się, że nawet policjanci i karabinierzy, pilnujący bezpieczeństwa wokół placu św. Piotra, niczego nie zauważyli. Napływające informacje napawały jednak niepokojem. W centralnej części kraju tysiące ludzi wyległo na ulice. Magnituda 6,5 w skali Richtera! Ostatnio tak samo silnie zatrzęsło w 1980 r. W Irpinii zginęło wówczas prawie 3 tys. osób. Nawet sierpniowe wstrząsy w rejonie Amatrice były słabsze - 6,3, a kosztowały przecież życie prawie 300 osób.
Zdruzgotane miasto św. Benedykta
Chwilę potem telewizja RaiNews24 rozpoczęła transmisję na żywo z doświadczonych regionów. Od środy, gdy ponownie zaczęło mocno trząść wszędzie byli rozsiani dziennikarze. Paradoksem było to, że ludzie na całym świecie mogli zobaczyć na żywo, jak bazylika w Nursji obraca się w gruzy, podczas gdy sami mieszkańcy nie mogli opuścić miasta. Drogi dojazdowe zostały zamknięte w obawie przed zawaleniem mostów i wiaduktów. Było to jak najbardziej zasadne. Osunięcia terenu i lawiny błotne zniszczyły wiele dróg. Rannych odtransportowywano do szpitali śmigłowcami. Mieszkańców ewakuowano poza historyczne mury miasta. Jak na niemym filmie oglądałam przerażone klaryski wybiegające zza gruzów, strażaków niosących jedną ze starszych sióstr, która miała problemy z chodzeniem. O tym, że uciekły w pośpiechu świadczyły błękitne kapcie jednej z nich i przysypane kurzem habity. Klasztor Matki Bożej Pokoju w którym mniszki od lat trwały na modlitwie został zniszczony. Sytuacja w Nursji jest dramatyczna. W miasteczku, gdzie urodził się św. Benedykt, zawaliła się bazylika pod jego wezwaniem. Został z niej jedynie fragment fasady. Świątynię zbudowano około 1300 r. w miejscu, gdzie według tradycji stał dom rodzinny św. Benedykta i jego siostry bliźniaczki, św. Scholastyki. W proch rozsypała się też miejscowa katedra i kościół św. Franciszka. Szkody odnotowano też w bazylice św. Rity w Cascii, rozpadł się kościół św. Augustyna w Amatrice, który wytrzymał wcześniejsze wstrząsy. „To cud, że wszyscy żyjemy” – mówi Alberto Rendina właściciel jednego z okolicznych barów. Obudził go ogłuszający huk. Od trzech dni, wraz z żoną i dziećmi, spali w ubraniach tuż przy drzwiach, by w razie potrzeby szybko się ewakuować. „Ziemia uciekała nam spod nóg, a unoszący się gęsty pył sprawił, że nie widzieliśmy dobrze dokąd biec” – opowiada. I dodaje: „Kiedy zobaczyliśmy, że nie ma już bazyliki św. Benedykta uświadomiliśmy sobie rozmiar tragedii. Dzięki Bogu wszyscy żyjemy, ale boimy się nawet myśleć o tym, co nas czeka”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.