Trzęsienie ziemi, które w ostatnią niedzielę nawiedziło środkowe Włochy, było najsilniejsze w tym kraju od 1980 r
Zawalenie się kościołów z XII i XIII wieku oraz domów spowodowało nie tylko olbrzymie straty materialne, ale także duchowe. „Widziałem ludzi bardziej zbolałych z powodu zniszczenia miejsc kultu niż ich własnego mieszkania” – mówił Radiu Watykańskiemu abp Renato Boccardo, ordynariusz Spoleto i najmocniej dotkniętej katastrofą Nursji. Zwrócił on też uwagę na konieczność natychmiastowej pomocy.
„Poważny problem tutaj to oczywiście powalone mury czy dachy, których już nie ma, ale zasadniczą troską winno się objąć samych ludzi. Żyją oni od dwóch miesięcy w stanie ciągłego niepokoju i strachu, a więc z zauważalnym obciążeniem psychologicznym, i zaczynają tracić nadzieję – wskazywał abp Boccardo. – Właśnie przed chwilą rozmawiałem z kilkoma osobami, które mówiły mi: «Teraz to nie opłaca się zaczynać na nowo. Przecież próbowaliśmy już tyle razy…», «Ja dłużej tak nie mogę, nie mam już siły!». Budzi się więc także pokusa zniechęcenia. Dlatego pomoc, jaką staramy się nieść, polega też na wzmacnianiu ducha, podtrzymywaniu nadziei, wysłuchiwaniu bolesnych świadectw czy osuszaniu łez”.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.