Postępująca sekularyzacja sprawia, że niektóre świątynie robią się puste. Na szczęście w salkach parafialnych nadal tętni życie.
Konflikty
Wielu księży stało się entuzjastami nowych ruchów, ale nie brakuje takich, którzy nie przyjmują ich pozytywnie. W rozmowach przyznają, że czasami nie mają siły na wchodzenie w dodatkową posługę, która wymaga poświęcenia wolnego wieczoru. W konfrontacji z realiami lat dziewięćdziesiątych obecne narzekania na brak czasu to jednak nic wielkiego. Kiedyś wielu duchownych było nastawionych wręcz wrogo do nowej rzeczywistości. – Ok. 20 lat temu na spotkania rekolekcyjne przychodził do nas diakon, pochodzący z małej miejscowości. Mocno podkreślał, że interesuje go tylko tradycyjny Kościół. Nie podobało mu się to, jak przeżywaliśmy nasze spotkania i naszą modlitwę. To było dla nas przykre, że młody człowiek jest tak zamknięty – wspomina Maria Pik.
Problemy dotyczące wspólnot nie zawsze są związane tylko z negatywnym nastawieniem księży. Bywa, że nowe ruchy lekceważą zalecenia hierarchii. – Wspólnoty żyją tylko przez to, że są w Kościele i w parafii. Inaczej pojawia się niebezpieczeństwo „sekciarstwa”. Nawet sam duszpasterz szukający niezależności będzie robił krzywdę wspólnocie i całemu Kościołowi – ocenia ks. Łukasz Woźniak SDB. Głośny w tym kontekście był przypadek Ruchu Rodzin Nazaretańskich, w którym w 2007 r. doszło do nadużyć w sferze doktrynalnej i formacyjnej. Z relacji jego członków wynika, że grupa w pewnym momencie zaczęła dążyć do niezależności od Kościoła. Konflikt rozwiązała powołana przez kard. Kazimierza Nycza komisja teologiczno-prawna. Od Ruchu odsunięto jego dotychczasowych liderów i wszystko wróciło do normy. Z kolei wobec Drogi Neokatechumenalnej pojawiały się krytyczne głosy ze strony hierarchii, dotyczące m.in. liturgii w jej wspólnotach. Sprawę uregulowały przyjęte w 2008 r. statuty, które uporządkowały relacje ruchu z Kościołem.
Powołani
Badania pokazują, że aż 57,4 proc. kandydatów do kapłaństwa należało do różnych wspólnot religijnych. – W innych społecznościach jest bardzo trudno zadawać sobie pytanie o powołanie, a wspólnota pozwala na nie odpowiedzieć – mówi ks. Łukasz Woźniak SDB, który został kapłanem dzięki Ruchowi Światło–Życie. To właśnie oaza wiedzie prym wśród ruchów, z których odnotowuje się największą liczbę powołań do kapłaństwa. – Odkąd pamiętam, niemal co roku wyświęcanych jest 1–2 księży związanych z Ruchem. Zazwyczaj wybierają seminaria diecezjalne, ale mam też znajomych, którzy wybrali zakony – dodaje Żaneta Dudek.
Dużą rolę w budzeniu powołań odgrywa także Droga Neokatechumenalna. Dzięki niej powstała sieć seminariów misyjnych Redemptoris Mater, w których przyszli prezbiterzy są formowani do posługi na całym świecie. Do ewangelizacji, w ramach misji Ad Gentes, są także powoływane całe rodziny, które jadą do najbardziej zdechrystianizowanych miejsc i zaczynają tworzyć tam wspólnoty. W marcu 2016 r. papież Franciszek posłał na świat aż 250 małżeństw z dziećmi.
Owoce działalności ruchów są doceniane przez kapłanów, ale ich zdaniem Kościół nadal powinien iść dwoma drogami. – Nie można rezygnować z duszpasterstwa zwyczajnego, to potężny mechanizm. To jest pociąg, który ciągnie wagoniki poszczególnych parafii – wyjaśnia ks. Łukasz Woźniak SDB. Dodaje jednak, że prężnie rozwijające się wspólnoty są niezbędne. – Duszpasterze nie mogą się przed nimi bronić. Muszą mieć otwarte serca. Człowiek potrzebuje bliskości, wspólnoty. Bez niej nie zrozumie istoty małżeństwa i rodziny – podsumowuje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.