Postępująca sekularyzacja sprawia, że niektóre świątynie robią się puste. Na szczęście w salkach parafialnych nadal tętni życie.
W Polsce funkcjonuje ok. 150 ruchów i stowarzyszeń katolickich. Aktywnie działa w nich 4 proc. Polaków, co stanowi aż 1,5 mln osób. Na świecie tylko do nowych wspólnot, utworzonych po Soborze Watykańskim II, należy ok. 60–70 mln wyznawców Chrystusa. Stowarzyszenia zakładane przy parafiach zaczynają odgrywać coraz większą rolę w życiu duchowym katolików. Na czym polega ich fenomen?
Powrót do źródeł
– Problemem przeżywania wiary w Kościele był dla mnie brak poczucia identyfikacji, każdy był anonimowy. Przynależność do wspólnoty pokazała mi, że naprawdę mogę obcować z Chrystusem – mówi Dariusz Krajewski, który od prawie dwudziestu lat należy do neokatechumenatu. W swoim doświadczeniu nie jest odosobniony. – Można po prostu gorliwie uczestniczyć w Mszach Świętych, ale nie będzie w tym doświadczenia bliskich relacji z innymi, a o to przecież chodziło Jezusowi – dodaje Maria Pik, od wielu lat należąca do Odnowy w Duchu Świętym.
Przeżywanie wiary w niewielkich grupach, wzorowanych na wczesnochrześcijańskich wspólnotach, sprawia, że rzeczywiście zaczyna ona przenikać całe życie. Zwracają na to uwagę członkowie większości ruchów. – Bóg nie jest tylko od święta, nie zajmuje jedynie określonego miejsca na ścianie lub w kalendarzu mojego tygodnia – mówi Żaneta Dudek, od trzynastu lat związana z Ruchem Światło–Życie.
Członkowie wspólnot mają swój rytm funkcjonowania w Kościele. W każdym ruchu wygląda to nieco inaczej, ale założenia są podobne: uczestnicy spotykają się co najmniej raz w tygodniu, przyjmują sakramenty, modlą się, czytają Pismo Święte i starają się konfrontować słowo Boże ze swoim życiem. Wyjeżdżają także na rekolekcje, które w zależności od formacji przybierają różne formy. Nie poprzestają jednak na zamkniętych spotkaniach. – Wspólnoty są żywym elementem parafii, dają świadectwo. Od pewnego momentu mają także charakter ewangelizacyjny – zauważa ks. Łukasz Woźniak SDB.
Owoce w parafiach
– Raz w miesiącu organizujemy ewangelizację uliczną. Są na nią zapraszane osoby z różnych wspólnot z Odnowy. Rozmawiamy z tymi, którzy się zatrzymują, by posłuchać naszych pieśni czy obejrzeć pantomimę. Ewangelizatorzy podchodzą do tych ludzi, wstępnie głoszą kerygmat i zapraszają do wspólnoty – wyjaśnia Maria Pik. Podobnie wygląda ewangelizacja w neokatechumenacie: wspólnoty wychodzą na place i ulice miast, śpiewają, tańczą, niektórzy mówią swoje świadectwa. Na pewnym etapie formacji, w porozumieniu z proboszczem, chodzą dwójkami po terenie parafii i mówią innym o swoim doświadczeniu nawrócenia. Działania przynoszą konkretne efekty. Do warszawskich kościołów na katechezy przychodzi nawet 150 osób, co roku zawiązują się nowe wspólnoty, które swoją obecnością wspierają także same parafie. Działa samonapędzający się mechanizm rekrutacji nowych członków: jedni przyciągają drugich. W ten sposób do oazy trafiła Żaneta Dudek. – Usłyszałam świadectwo chłopaka, który mówił o tym, jak trudne jest jego życie. Zastanawiał mnie jego spokój i ta pogoda ducha, postawa: „cokolwiek będzie, nie obawiam się, bo jest ze mną Bóg”. Też tak chciałam – opowiada.
Po wejściu do wspólnot ich członkowie formują się i włączają w życie parafii. Dbają o oprawę muzyczną liturgii, pełnią funkcje lektorów, przygotowują ołtarze na Boże Ciało. Ponadto angażują się m.in. w akcje charytatywne i przygotowywanie wyjazdów wakacyjnych dla dzieci. Dzięki nim wspólnota parafialna staje się żywa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.